Toy Story 4 – zaskakująca kontynuacja kultowej animacji na Blu-ray
Kiedy do kin wchodzi IX odsłona Gwiezdnych Wojen, na płytach Blu-ray pojawiła się 4 odsłona „Toy Story”. Nie ma jej niestety w wydaniu 4K w Polsce, gdzie niestety wciąż jest dystrybuowana na DVD. To 4 odsłona, która miała nigdy nie powstać, wydawało się, że historia jest domknięta. Ostatecznie udało się stworzyć coś fenomenalnego.
Nie będę ukrywał, że jestem fanem „Toy Story”. Dlatego recenzja ta zdecydowanie jest mocno – subiektywna. Pierwsza część pojawiła się w doskonałym momencie mojego dzieciństwa i była wałkowana wielokrotnie, podobnie było z częścią drugą. Natomiast trzecia pojawiła się już, gdy wchodziłem w dorosłość, więc historia tam opowiedziana niby pasowała, ale byłem już na nią ciut za stary. Choć wychodzę z założenia, że nie ma czegoś takiego, jak bycie „za starym” na filmy Pixara czy Disneya. To zawsze doskonałe kino familijne. „Toy Story 3″ było udanym powrotem po latach, pod każdym względem, zamykało historię. Twórcy zarzekali się, że do tematu nie powrócą. Minęło 10 lat i znów mamy kolejne „Toy Story”.
Czwarta odsłona to bohaterowie sprzed lat, którzy wyglądają jeszcze lepiej, jeśli chodzi o animację komputerową. Ta po prostu zapiera dech w piersiach, swoimi detalami. Tu ewidentnie brakuje wydania 4K na naszym rynku, aby można cieszyć się z dobrodziejstw HDR i szerokiej palety barw. Ten film na to zasługuje. Od strony audiowizualnej mamy też dwa nowe fantastyczne utwory, jeden na napisach końcowych, jeden w trakcie – i to świetnie spolszczony. Cała ścieżka dźwiękowa jest naprawdę udana.
Zawodzi udźwiękowienie Blu-ray w ścieżce z dubbingiem w języku Polskim. Nie dość, że mamy do czynienia jedynie z Dolby Digital, to jeszcze całość jest tragicznie zrównoważona. Dialogi w głośniku centralnym są niemal nie słyszalne bez pogłośnienia. Można powiedzieć, że jak w typowym polskim serialu lub filmie. Szkoda. „ToyStory 4″ zasługuje na więcej i dostaje więcej, gdy włączymy oryginalną ścieżkę dźwiękową. Tylko czemu nie jest tak z doskonałym polskim dubbingiem? Nie rozumiem tych decyzji Disney’a – kompletnie. Płacimy za produkt więcej niż za granicą, a otrzymujemy jego relatywnie gorszą wersję. Wspaniałe wysiłki dystrybutora na rzecz promocji fizycznych nośników, są tu po prostu marnowane samą jakością wydania w podstawowych aspektach.
Wróćmy jednak do fabuły. Ta pozwala nam odkryć, co stało się z jedną z kultowych postaci z pierwszej części filmu – pastereczką Bo Peep. Mamy też swoistą przemianę głównego bohatera, który jednocześnie wydaje się być znacznie dojrzalszy w swych poczynaniach niż w poprzednich częściach, mimo tego, że jest jedynie zabawką. Myślę, że „Toy Story 4″ to historia, która właśnie ucieszy wszystkich, dorosłych już, widzów poprzednich części. Jednocześnie będą oni mogli pokazać ten film swoim pociechom dopiero, gdy będą nieco starsze. To wspaniała historia dla rodziców i dzieci, które są moim zdaniem u progu stawania nastolatkami.
W „Toy Story 4″ nie zabrakło zwrotów akcji, nie zabrakło humoru, jest sporo dynamicznych scen, nutki romantyzmu oraz poważnych wyborów. To ten Pixarowski mix, który potwierdza poziom studia.
Teraz pozostaje czekać na „Naprzód” – to będzie ciekawe doświadczenie. Jak Pixar poradzi sobie w kolejnej dekadzie z nowymi filmami, nie będącymi jedynie kontynuacjami sprawdzonych hitów.
„Toy Story 4″ to oczywiście pozycja obowiązkowa w bibliotece każdego fana Pixara czy samego „Toy Story”. Doskonały prezent na gwiazdkę także dla dzieciaków.