iPhone SE – mały, ale jednak wielki
Moja pierwsza myśl po zobaczeniu na stronie Apple nowego iPhone SE brzmiała: „Przecież to ósemka. Ósemka z lepszym procesorem i trybem portretowym. Bez sensu…”. Potem jednak sobie pomyślałam, że w sumie to ta konstrukcja zawsze najbardziej mi się podobała.
Telefon nie za duży, ale też nie za mały, cieńszy niż nowsze bezramkowce. Przycisk „Home” dla wielu osób nadal jest zaletą np. moja mama nie wyobraża sobie iPhone’a bez „Home”. Mimo iż praktycznie co roku zmieniam iPhone na nowszy, to nadal mam w szufladzie moją czerwoną siódemkę. Mam do niej ogromny sentyment i jest to jedyny iPhone, którego nie sprzedałam zmieniając na nowszy model. Dlatego też ucieszyłam się z możliwości przetestowania nowego SE.
Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu: „Jaki on jest śliczny!”
Dostałam telefon w kolorze czerwonym i naprawdę wg. mnie jest to (obok prawie identycznej ósemki) najładniejszy ze wszystkich iPhonów. Mózgiem smartfona jest czip A13 Bionic, ten sam, który napędza 11 Pro i 11 Pro Max. Poza procesorem oraz obsługą eSIM parametry są takie same jak w iPhone 8. Aparat niestety prawdopodobnie również (Apple nie podaje szczegółów, ale raczej jest to ulepszony aparat z 8, a nie XR czy 11). Ale… Dzięki procesorowi na „starym” aparacie udało się uzyskać efekt głębi i zdjęcia portretowe! To trzecia cecha, która wyróżnia nowego SE na tle ósemki.
Telefon dobrze leży w ręku, ekran 4,7” jest wystarczający i łatwo obsługiwać go jedną ręką. Touch ID w obecnych czasach jest ogromną zaletą – nawet z maseczką na twarzy szybko, bez wpisywania kodu możemy go odblokować. Jeśli chodzi o wydajność iPhone SE jest bardzo szybki. Na co dzień używam iPhone 11 Pro i naprawdę nie widzę różnic w szybkości działania. Wideo odtwarza się płynnie, gry chodzą jak powinny. Migawka aparatu również działa błyskawicznie.
I na temat aparatu chciałabym trochę więcej napisać…
W jasnym świetle i dobrych warunkach pogodowych zdjęcia nie odbiegają od tych z iPhone 11 Pro. W gorszych warunkach widać już delikatną różnicę, a w ciemnych pomieszczeniach niestety zdjęcia są trochę ziarniste, brakuje tu trybu nocnego… Ale w końcu jest to budżetowy smartfon, a nie model z najwyższej półki. Jak w ten sposób na niego spojrzymy, to aparat jest naprawdę niezły! Zawiódł mnie trochę jedynie tryb portretowy. Podobnie jak w iPhone XR można nim fotografować tylko ludzi. Jeśli telefon nie wykryje twarzy to nie rozmyje tła. Tym samym nie zrobimy zdjęcia portretowego naszemu zwierzęcemu pupilowi lub martwej naturze. Podobnie jak w wyższych modelach mamy w trybie portretowym do wyboru 6 scen: światło naturalne, światło studyjne, światło konturowe, światło sceniczne, światło sceniczne (mono), światło high-key (mono). Zdjęcia portretowe nie odbiegają od robionych najwyższymi modelami (iP 11 Pro i 11 Pro Max). Co mnie bardzo zaskoczyło w iPhone SE to… możliwość edycji wideo tak jak w jedenastkach. Możemy wycinać obraz, dodawać filtry, edytować nasycenie barw, jasność itp.
iPhone SE używam dziś cały dzień jako mój podstawowy telefon. Początkowo trochę ciężko było mi przejść na mniejszy ekran oraz obsługę przyciskiem zamiast gestami. Idzie się jednak przyzwyczaić i popołudniu już bardzo doceniałam jego wagę i małe rozmiary. Jedyne co go u mnie dyskwalifikuje to aparat. Za bardzo przyzwyczaiłam się już do „optycznego” zoomu oraz trybu portretowego, którym mogę fotografować nie tylko ludzi, ale także psa i martwe obiekty. Jednak mimo to uważam, że model ten będzie hitem sprzedażowym i zdecydowanie mógłby być moim drugim telefonem.
Dla kogo zatem jest iPhone SE?
Wg. mnie jest to idealny telefon dla osób zmieniających ze starszych modeli niż iPhone 8, które są przyzwyczajone do podobnej bryły i fizycznego przycisku „Home”. Zadowolone powinny być także osoby zmieniające z poprzedniego SE. Biorąc pod uwagę cenę, to nowy iPhone SE nada się dla każdego kto nie potrzebuje super-hiper-mega aparatu w smartfonie, a chce by smartfon dobrze leżał w ręku i nie zajmował zbyt dużo miejsca w kieszeni czy torebce. Za stosunkowo niewielką cenę zyskujemy szybki telefon z niezłym aparatem, który przez najbliższe lata będzie miał pełne wsparcie Apple.
Ceny kształtują się następująco:
- 2199 zł – 64 GB
- 2449 zł – 128 GB
- 2949 zł – 256 GB
Komentarze: 3
Dla mnie najładniejszy iPhone to zdecydowanie bryla 5/5s/SE. Dlatego zacieram ręce na tegoroczne flagowce. iPad Pro w tym designie jest śliczny i elegancki.
Takie możliwości daje iOS13 i jest to niezależne od modelu telefonu – mam te funkcje na iPhone 6s :)
SE jest super. Dużo zamożnych osób nie dba o to jaki mają telefon, bo jest im wszystko jedno. Nadal chodzą z 6s-7 i też ten sprzęt będzie dla nich idealny. Zamiast wymienić baterię, to kupią nowszą wersję i będą mieli spokój na kolejne par lat do przodu.
Znam sporo osób, dla których ponad 5k brutto za iPhone’a 11 Pro jest przegięciem. Nawet 11 za 3600 brutto to dla nich bezsens. Nie chodzi tu o zarobki, bo ci ludzie często mają duże firmy i bez problemu mogą sobie pozwolić na dowolny telefon.
Korporacje próbują nam wyprać mózgi, żeby co roku kupować telefon za 5-7k (nie mówię tylko o Apple). To opłacalne jedynie dla nich.
Jak postawimy SE za 2200 i 11 Pro Max za 5500, to ok – będą pewne kompromisy. Natomiast 3300 zł dopłaty za lepszy ekran i aparat, to niezła przebitka.