Dziennik MacBook Air (early 2020) – benchmarkowanie Blendera zakończone niepowodzeniem
Od wczoraj walczę z kolejnym benchmarkiem, którego wykonuję od jakiegoś czasu, bazującego na aplikacji Blender, która służy do tworzenia renderów 3D. Niestety, napotkałem na drodze pewne problemy…
Bardzo dziękuję Cortlandowi za dostarczenie do testów MacBooka Air, co umożliwiło mi dogłębne przetestowanie najnowszego modelu.
Mój benchmark oparłem o scenę, którą stworzyłem kilka miesięcy temu, do której importuję obiekty zapisane w pliku JSON, poprzez wtyczkę do Blendera. Ta operacja normalnie zajmuje około 30 sekund na moim hackintoshu i nigdy nie myślałem o tym, aby policzyć czas jej trwania, bo i po co? Jak się okazuje, bo MacBook Air z Core i3.
Od razu zaznaczę, że nigdy nie kupowałbym Aira do renderowania 3D. To nie jest komputer dostosowany do tego typu zadań. Wręcz przeciwnie. Co więcej, Apple ma w swojej ofercie komputer, który został do tego stworzony. Nazywa się Mac Pro i niedawno został odświeżony. Ale skoro mam Aira i mam jakąś bazę wyników historycznych na różnych Makach, to szkoda byłoby nie wykonać tego benchmarku na nim. Problem jednak w tym, że… nie mogę się doczekać końca importowania.
Import JSON-a rozpoczął się całkiem niewinnie. Nie spodziewałem się, że będzie to natychmiastowa operacja, ale też nie spodziewałem się, że będę czekał na jej zakończenie tak długo, że zacznę pisać o tym, że import dalej trwa. Niewątpliwą przeszkodą w tej operacji jest ilość RAM-u – dwa obrazki wyżej widać, że program potrzebuje 40 GB tylko dla siebie. To oznacza, że SSD będzie swapował dane i spodziewałem się, że będzie to na tyle sprawne, że poczekam minutę, a może dwie. Tymczasem minęły 21 minuty odkąd uruchomiłem Blendera, a ten nadal importuje.
Pierwsze minuty importu bardzo szybko rozgrzały procesor, a wiatraki po chwili zaczęły się rozkręcać. Jeśli jednak wrócicie do Intel Power Gadget kilka screenshotów powyżej, to zauważycie, że w tych pierwszych minutach CPU utrzymywał maksymalną częstotliwość taktowania zaskakująco długo.
Nie wiem dlaczego, ale Blender po paru minutach przestał obciążać CPU w 100%, co spowodowało spadek temperatury i obrotów wiatraka. Thermal throttling też zaczął być coraz bardziej oczywisty, co powodowało spadek średniej częstotliwości taktowania z 3,2 GHz na rejon 2 GHz.
Ciekawostką jest to, że jak z nudów zacząłem przygotowywać screenshoty do tego wpisu, to wrzuciłem je do ImageOptim (w PNG), aby je skompresować. To spowodowało pełne obciążenie CPU, a system chłodzenia rozkręcił się do blisko 5500 obr./min. Pracuję sobie dzisiaj na tarasie i towarzyszy mi szum deszczu oraz sporadycznego samochodu w oddali. To nie jest duże natężenie szumów. Hałasu Aira jednak nie słyszę. Zupełnie. Będę musiał potem sprawdzić, jak zachowuje się w ciszy…
Blender Render
Blender Render 1000×500 px |
CPU | CPU + GPU |
NLEstation 2014 Core i7-4770K 3,5 / 3,9 GHz |
1:11,45 | 1:08,92 |
NLEstation 2020 Core i9-9900K 3,6 / 5,0 GHz |
0:25,59 | 0:25,47 |
MacBook Air Core i3 1,1 / 3.2 GHz (early 2020) |
DNQ | DNQ |
W ramach benchmarku robię rendery w dwóch różnych rozdzielczościach – 1000×500 px i 3840×2160 px. Jak Widać, skok z Core i7 4. generacji na Core i9 9. generacji dał ogromne wzrosty. Byłem ciekawy, jak w takiej sytuacji poradzi sobie Air. Niestety, nie udało mi się nawet dotrzeć do uruchomienia samego renderowania, ale pamiętać trzeba, że Blender jest aplikacją cross-platformową i nie jest zoptymalizowany jakoś wybitnie pod macOS, więc to on sam może być problemem.
Blender Render 3840×2160 px |
CPU + GPU |
NLEstation 2014 Core i7-4770K 3,5 / 3,9 GHz |
~40:00,00 |
NLEstation 2020 Core i9-9900K 3,6 / 5,0 GHz |
~5:50,00 |
MacBook Air Core i3 1,1 / 3.2 GHz (early 2020) |
DNQ |
Poddałem się po 30 minutach czekania. Szkoda, bo liczyłem na to, że będzie to ciekawy wynik, która pokaże różnice między pracą na desktopie, a notebooku. To zadania, z którym iMac lub Mac Pro powinien poradzić sobie bez zająknięcia, ale nie spodziewałem się, że Air nie będzie nawet w stanie zaimportować sceny do renderowania. Być może gdybym poczekał dłużej, to jednak import zakończyłby się sukcesem, ale zakładam, że nikt nie będzie czekał ponad pół godziny tylko po to, aby załadować projekt do renderowania.
To z kolei przypomniało mi, gdy montowałem nasz redakcyjny Test Nawigacji sprzed paru lat, na iMacu 27″ z Core i7. Projekt w Final Cut Pro X był tak duży, że jego otwarcie zajmowało – nie, nie żartuję teraz – półtorej godziny. No i ten stres, kiedy Dominik mnie poganiał, żebym szybciej zakończył montaż, a ja patrzyłem tylko na pasek postępu i sprawdzałem czy FCPX w ogóle jeszcze działa. Udało się jednak go dokończyć i niedługo później iMaca wymieniłem na NLEstation 2014, m.in. ze względu na zwiększoną wydajność.
Następny w kolejce czeka benchmark Adobe Lightroom Classic…
Komentarze: 4
no i ciekawe jak by to poszło na MBP 13 w w nowej konfiguracji konfiguracji z i5 10 gen. 16 ramu?
Liczę na to, że będzie okazja sprawdzić.
Wojtek, a jak ten test ogarnął Twój MacBook Pro 13 2016. Próbowałeś kiedyś ?
Dzisiaj spróbowałem. Po 3 minutach ładowania sceny mi się znudziło i wróciłem do pracy, więc DNQ. 😅