AirPods Pro – recenzja
Zamawiając nowe AirPods Pro, byłem przekonany, że je zwrócę przed upływem 14 dni. Tak się nie stało – zostają ze mną na dłużej.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2019
Zawsze przy sobie
Jedną z najważniejszych cech w przypadku mobilnych słuchawek jest dla mnie to, czy je mam przy sobie, czy nie. AirPods w tej kwestii spisywały się wzorowo – mieściły się do piątej kieszeni, tej małej, w moich jeansach, więc codziennie wychodząc z domu, je tam wrzucałem. Pozwalało mi to na sięgnięcie po nie zawsze, kiedy miałem ochotę posłuchać podcastu lub muzyki. Bez większego znaczenia pozostawał fakt, że inne słuchawki grały lepiej, bo co mi po tym, jeśli nie miałem jak ich wygodnie nosić przy sobie.
W tej kwestii niewiele się zmieniło w przypadku AirPods Pro. Pudełko ma nieco inne wymiary – jest niższe i szersze – ale bez problemów mieści się do tej samej kieszonki. To dla mnie absolutna podstawa, zakładając oczywiście, że same słuchawki grają wystarczająco dobrze.
Audio
Na rynku znajdziecie przynajmniej kilka modeli, które grają lepiej. Sennheisery Momentum True Wireless, które niedawno opisywałem, mają znacznie pełniejsze brzmienie, ale niestety nosić je mogę tylko wtedy, kiedy mam ze sobą torbę lub kurtkę z większymi kieszeniami. AirPods Pro grają jednak na tyle dobrze, że nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Najsłabszym ich punktem są basy, które są… i właściwie niewiele więcej. Osoby lubiące naturalne, nieprzesterowane brzmienie, zapewne nie będą specjalnie narzekać, ale jeśli preferujecie Beatsowe klimaty, to możecie się zawieść nowymi AirPods Pro. Tony niskie i wysokie są natomiast wyjątkowo czyste, nawet jak podkręcimy poziomy na maksa – nie zauważyłem żadnych zniekształceń, chociaż muszę tutaj zaznaczyć, że poziom głośności powyżej 75% jest zdecydowanie za wysoki dla moich uszu.
ANC
Flagową funkcją AirPods Pro jest oczywiście ANC. Od razu na wstępie powiem, że jeśli spodziewacie się wyciszania otoczenia na poziomie Bose NC700 lub Sony WH-1000XM3 (serio Sony, zróbcie coś z tą nazwą), to się zawiedziecie – słuchawki wokółuszne mają z definicji znacznie lepsze pasywne wyciszanie, które dużo pomaga. Nie miałem specjalnie dużych oczekiwań od Apple’owego ANC, ale zaskoczyli mnie bardziej, niż się spodziewałem.
Po pierwsze, sytuacje, w których musiałem AirPods mieć podkręcone na ok. 75%, bo hałas otoczenia zagłuszał to, co słuchałem, już się nie zdarzają. Włączone ANC oznacza, że mogę bez problemów zjechać do 40–50% i nadal wszystko słyszeć prawidłowo. Po drugie, miałem okazję sprawdzić, jak ANC spisuje się w warunkach samolotowych dwukrotnie i już po paru minutach wiedziałem, że nie będę żałował, jeśli nie będę ze sobą miał „dużych” słuchawek. Co więcej, prawdopodobnie celowo tych ostatnich nie będę nawet ze sobą zabierał, bo AirPods Pro są więcej niż wystarczające w takich warunkach, a siedziałem obok wirnika w starym, hałaśliwym, „typowym Dashu”. Po trzecie, spędziłem kilka godzin obok bardzo głośnej kosiarki i nadrobiłem wiele podcastów – Dash w porównaniu do kosiarki był cichy, a przynajmniej dopóki nie uruchomiłem ANC, które grzmoty zamienia w szepty.
Komfort
Od zawsze miałem problem ze słuchawkami dokanałowymi. Nigdy nie potrafiłem dobrać ich prawidłowo, a jeśli już pasowały, to bardzo podrażniały mi kanał słuchowy. W praktyce nie potrafiłem wytrzymać w nich dłużej niż 15 minut. Pierwszym wyjątkiem od tej przypadłości były wspomniane Momentum True Wireless, ale AirPods Pro weszły z komfortem na jeszcze wyższy poziom. Nie wiem, jak Apple to zrobiło, ale praktycznie nie czuję ich w uszach i zwykłe AirPods, w porównaniu z Pro, stały się toporne, pomimo że wzorowo znajdują oparcie w moich małżowinach.
Procedurę dopasowania gumek do swoich uszu rozpocząłem od rozmiaru zamontowanego domyślnie na słuchawkach – rozmiaru M. Po sparowaniu słuchawek z iPhone’em, co jest bajecznie proste dzięki integracji Apple’a, wystarczy wejść do Ustawień Bluetooth i tam wybrać Ear Tip Fit Test. Test przebiegł pomyślnie i dowiedziałem się, że ten rozmiar jest w moim uchu szczelny, ale to się szybko zmieniło, gdy zacząłem symulować dynamiczny marsz (do symulowania biegu nawet nie doszedłem) – zaczęły mi wypadać. Zmieniłem więc końcówki na rozmiar S (trzeba je zaskakująco silnie ciągnąć, aby zdemontować z AirPods Pro – bałem się, że coś popsuję) i ponownie wykonałem test, którego wynik również był pomyślny. Różnica jednak była oczywista – rozmiar S nie wypadał mi z uszu nawet podczas pogo.
Dosyć niesamowicie spisuje się też zawór, który reguluje ciśnienie we wnętrzu ucha, dzięki czemu nie wzrasta ono podczas wkładania słuchawek.
Bateria
Apple zapewnia, że AirPods Pro, z aktywnym ANC, wytrzymają około 4,5 godziny (5 godzin bez niego) i nie jest to kłamstwem. Moja najdłuższa sesja z włączonym ANC trwała około 4 godzin i miałem jeszcze 20% baterii, więc być może nawet przekroczyłbym oficjalne szacunki. Samo pudełko, do którego chowamy AirPods Pro, zapewnia dodatkowo wystarczająco dużo energii, aby wytrzymać pełną dobę bez szukania gniazdka. W praktyce u mnie oznacza to, że podłączam słuchawki do ładowania raz w tygodniu (można je również ładować indukcyjnie). Szkoda jedynie, że Apple zdecydowało się pozostawić port Lightning, zamiast od razu przejść na USB-C.
Sterowanie
Nie do końca jestem przekonany do nowego systemu sterowania, chociaż jak to bywa u Apple, nowy czujnik nacisku wraz z haptyką sprawia wrażenie, jakby tam rzeczywiście był fizyczny przycisk, a nie mały wibrujący silniczek. Całość jest dosyć prosta w obsłudze, ale nie ukrywam, że przytrzymanie słuchawki zajmuje nieznacznie więcej czasu niż jej tapnięcie. Szkoda, że nie zostawili obu funkcji – przycisku oraz tapnięcia – aby móc jeszcze lepiej je skonfigurować.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia włączania lub wyłączania ANC i Transparency. AirPods Pro mogą pracować w jednym z trzech trybów – ANC może być włączone, tryb Transparency może być włączony (słyszymy to, co dzieje się wokół nas tak, jakbyśmy nie mieli słuchawek w uszach) lub obie funkcje mogą być wyłączone. Problem w tym, że same AirPods pozwalają jedynie na przełączanie się pomiędzy ANC lub Transparency – wyłączyć obie funkcje można tylko za pomocą UI iPhone’a.
Detale
Sam tryb Transparency mógłby być ciut lepiej dopracowany, bo teraz, jeśli mam włączony podcast, to nie słyszę, co ktoś do mnie mówi – balans obu źródeł jest źle skalibrowany wobec moich potrzeb. Sennheisery Momentum True Wireless były lepiej ustawione w tej kwestii i jeśli np. byłem w sklepie, to głos sprzedawcy było słychać „nad” podcastem, dzięki czemu nie musiałem pauzować tego ostatniego.
Niemniej jednak, jak na dłoni widać, że AirPods Pro nadal niesie ze sobą magię produktów Apple, jak za starych dobrych czasów. Jeśli mamy obie słuchawki włożone do uszu, a ANC jest włączone, to wyciągnięcie jednej słuchawki (co jednocześnie pauzuje odtwarzanie) spowodowałoby dziwne wrażenie, bo jedno ucho miałoby aktywne ANC, a drugie nie. Apple rozwiązało to w banalnie prosty sposób – wyciągnięcie jednej słuchawki z ucha powoduje natychmiastową aktywację trybu Transparency, dzięki czemu słyszymy wszystko, co dzieje się wokół nas, w obu uszach. Prosty detal, a robi ogromną różnicę.
Magia Apple wciąż żywa
AirPods były pierwszym produktem firmy od wielu lat, który idealnie zademonstrował, za co ją cenimy. Za tę dbałość o detale. Za wzorową integrację. Za prostotę i intuicyjność. AirPods Pro kontynuują tę tradycję w sposób niemal idealny. Tak, niestety, nie są tanie i sam miałem ogromny opory przed wydaniem 1249 złotych na ten model, dostępny w każdym kolorze, pod warunkiem, że jest biały, ale są warte swojej ceny, szczególnie jeśli macie iPhone’a. Jeśli integracja z iOS-em oraz wzorowe UX i UI nie są dla Was priorytetem, to polecam się rozejrzeć u konkurencji, w szczególności u Sennheisera i Sony, którzy mają więcej niż konkurencyjne produkty dla nowych AirPods Pro. Upewnijcie się jednak, że będziecie je mogli mieć zawsze przy sobie, bo to jest dla mnie najważniejszą cechą słuchawek w tej kategorii. Wychodzę po prostu z założenia, że co mi po lepszej jakości audio, skoro leży ona na biurku w domu.
Komentarze: 18
Po ostatniej aktualizacji w końcu jest super. Wcześniej tony wysokie były zdecydowanie za głośno w stosunku do reszty. Teraz czuć bas, a góra nie kłuje po uszach
są warte tych pieniędzy?
“AirPods pozwalają jedynie na przełączanie się pomiędzy ANC lub Transparency – wyłączyć obie funkcje można tylko za pomocą UI iPhone’a.”
Przecież w ustawieniach słuchawek można zmienić by za ich pomocą sterować między tymi trybami. Ja tak zrobiłem i teraz każde dłuższe naciśnięcie przełącza mnie między tymi trzema trybami. Wszystkie są dostępne z poziomu słuchawek. Warto dodać że można te tryby pracy zmieniać też na apple watch.
Masz rację. Zapomniałem dodać.
Ja jestem jednak nieco rozczarowany…
Szczególnie słabo było w zimie, gdzie nosząc czapkę, sterowanie tymi dotykowymi przyciskami było bardzo trudne (bo słuchawki pod czapką). Szkoda że poza wciskaniem nie ma też opcji na tapanie, tak jak w “klasycznych” AirPodsach.
No i dopasowanie… Zwykłe AirPodsy idealnie leżały w moich uszach (wiem że niektórzy mieli z nimi problemy), a tutaj pomimo teoratecznie większych możliwości dopasowania – żaden rozmiar mi nie pasuje idealnie. S nie izolują wystarczająco, więc ANC praktycznie nie działa, M – przy jedzeniu “wypychają” się z uszu, tzn. są ciut za duże na to wychodzi. A L w ogóle nawet nie zmieszczę… Idealnie byłoby jakby ktoś (bo raczej nie Apple) zrobił jakiś rozmiar pomiędzy S a M
W kwestii audio w ogóle się nie wypowiem bo się nie znam. Brzmią ok.
Czyli … bateria starcza na 4,5 godziny. Trzeba ją ładować codziennie (jestem w stanie wyobrazić sobie osoby, które będą musiały robić to częściej). Żywotność wynosi pewnie 1000 cykli ładowania. Daje to 3 lata. Słabo. Produkt jest tak słaby jak jego najsłabsze ogniwo – pamietajmy o tym.
Serio używasz codziennie słuchawek po 4.5 godziny? Bo ja nie i nie znam nikogo kto tak dużo korzysta.
Przecież jak ktoś dojeżdża do pacy, łącznie “od drzwi do drzwi” 2 godziny, plus coś tam w pracy przy biurku posłuchać. Nie mówiąc już o aktywnościach typu trening jakikolwiek, to 4,5 godziny to jest dużo? Faktycznie nie znasz nikogo takiego? Myślę, że sporo jest takich osób.
Codziennie napisałeś. Codziennie to dla mnie 7 dni w tygodniu, 365 w roku. Nie znam takich osób. 😉
Ja wyobrażam sobie osoby dla których nawet te 4,5h dziennie to może być za mało. Uśredniając to, wydaje mi się że można nawet mówić o 4,5 godz. dziennie. To nie jest jakiś zawrotny przedział czasu.
Ale jak już tak lubisz łapać się szczegółów to nie zapominaj o roku przestępnym :)
Pewnie znajdą się tacy. Tak czy siak, na podstawie poprzednich generacji AirPods, wiemy, że ich żywotność, do chwili kiedy czasy pracy na jednym ładowaniu staje się irytujący, to jakieś 2 lata.
No właśnie. Troszkę szkoda. Szkoda że bateria nie jest odrobinkę większa nawet kosztem nico większego rozmiaru i wagi. Bo choć ich nie używam na papierze wyglądają dość dobrze.
To tak samo jak z wystającą soczewką aparatu w IP6+. Ja wolałbym ten 1mm dołożyć aby tył był płaski jak w IP5 ale mieć odrobinkę większą, pojemniejszą baterię. No ale cóż… nie ja tu ustalam zasady gry.
Ale jak nie słuchasz to chyba słuchawki do pudełka wkładasz. A ładują się bardzo szybko.
Nie zrozumiałeś co napisałem. Napisałem o zywotności baterii.
tak? Nie zrozumiałem? Albo Ty nie rozumiesz co piszesz?
Przecież to Twoje słowa “Przecież jak ktoś dojeżdża do pacy, łącznie “od drzwi do drzwi” 2 godziny, plus coś tam w pracy przy biurku posłuchać. Nie mówiąc już o aktywnościach typu trening jakikolwiek, to 4,5 godziny to jest dużo? Faktycznie nie znasz nikogo takiego? Myślę, że sporo jest takich osób.”
Zazwyczaj tego nie robię ale pozwól, że specjalnie dla ciebie wytłumaczę to jeszcze raz. Tym razem może bardziej opisowo…
Może na początek rozdzielmy dwie kwestie:
A) pojemność baterii – to tu zdefiniować sobie możesz jak często musisz wkładać je do pudełka i ładować (zdaję sobie sprawę z konsekwencji miniaturyzacji produktów, ale dodam tylko że osobiście wole produkty których nie muszę doładowywać aby ich używać)
Przejdźmy teraz to kwestii kolejnej
B) jeśli żywotność baterii określimy ilościami cykli ładowania i powiedzmy poziomem przy którym – jak słusznie określił Moridin – używanie staje się irytujące, to może teraz zrozumiesz że częstotliwość wkładania ich do pudełka w praktyce jedynie skracać będzie ilość cykli ładowania.
Pojemność baterii, ich żywotność i zapotrzebowanie na prąd zasilanego urządzenia to bardzo powiązane ze sobą, mierzalne wartości.
Wiec, raz jeszcze napiszę że: nie zrozumiałeś co napisałem.
Z całym szacunkiem pragnę jeszcze dodać, że gdybyś ewentualnie nie zgadzał się z moją opinią to masz oczywiście do tego prawo, jednakże ja już nie będę wdawał się w dyskusje w tym temacie.
Córka ma airpodsy 1 od premiery, używa ich dzień w dzień, ładuje kiedy przestaje słuchać. Jakoś nie narzeka na słabnącą baterie.
Moja pierwsza generacja w zasadzie juz padła. Na rozmowach wytrzymują niespełna godzinę. Teraz bylem w szpitalu ponad 10 dni i często potrzebowałem z nich korzystać. To ładowanie co chwila juz jest irytujące.Zwłaszcza , , że często się w tych słuchawkach. Słucham elektroniki. Dałem córce to je “dojedzie”. Kupiłem te o których jest artykuł. Jestem bardzo zadowolony. Tamte wytrzymały ok 3 lat. Kupione niedługo po premierze.