Oppo Reno3 Pro – klasa średnia z klasą
Za zakupem flagowca przemawia coraz mniej argumentów, wszak możliwości, jakie dają użytkownikowi, nie zawsze usprawiedliwiają cenę. Chińskie Oppo bardzo dobrze radzi sobie na średniej półce: po udanym i zapadającym w pamięć Reno2 przyszła pora na jego nowszą, a przy tym znacznie lepszą, wersję.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2020
Oppo Reno3 Pro ma wzornictwo, które absolutnie nie zapada w pamięć. Mam wrażenie, że wszystkie chińskie smartfony z Androidem wyglądają podobnie: wielki ekran o kinowych proporcjach, oczko kamery w narożniku lub w formie łezki, aluminiowa ramka i szklany, zbierający odciski palców tył z przynajmniej trzema obiektywami. Reno3 Pro właśnie tak wygląda, tyle że ma aż cztery kamery z tyłu. Nie oznacza to oczywiście, że jest brzydki – wręcz przeciwnie, to bardzo zgrabny telefon, jestem pod wrażeniem tego, jak jest poręczny, pomimo ogromnego wyświetlacza.
W czarnej wersji, którą testowałem, nie ma tyle polotu, co w niebieskiej, mającej wyraźny gradient rozciągnięty na całej obudowie. Smukły wygląd uzyskano dzięki zaokrąglonym z obu stron taflom szkła, pozwalającym tym samym na bardzo mocne zwężenie ramki. Zabieg ten spowodował jednak, że smartfon niepewnie leży w dłoni, sprawia wrażenie, jakby w każdej chwili miał się z niej wyślizgnąć. Sytuację ratuje nieco dołączone do zestawu silikonowe etui, ale nie po to kupuję ładną rzecz, by ją chować do brzydkiego pokrowca. Fabrycznie na wyświetlacz naklejone jest szkło ochronne i to akurat bardzo się mi podoba, sam nie jestem w stanie zrobić tego dokładniej. Krawędź telefonu jest kłopotliwa z jeszcze jednego powodu: szkło i ramka nie są dobrze spasowane, czuć wyraźnie ostry, nieprzyjemny brzeg, rzucający cień na odbiór całości. Górna i dolna krawędź telefonu jest już znacznie grubsza, na górze mamy tylko jeden z mikrofonów. W testowanym przeze mnie w ubiegłym roku Reno2 umieszczono tam wysuwany aparat przedni, jednak teraz jest on po prostu w otworze w ekranie – to mniej nowatorskie, za to sprawdzone rozwiązanie (choć nie spotkałem się z opiniami, by mechanizm z Reno2 był kłopotliwy). Na dole jest drugi mikrofon, a oprócz tego mamy tam port USB-C oraz gniazdo karty nanoSIM i głośnik.
Gdy testowałem Reno2, bardzo spodobała mi się nakładka na system Oppo. ColorOS 7, czyli jej najnowsza wersja, nie tylko nie jest agresywna, ale i wprowadza kilka przydatnych elementów, w tym doskonałą obsługę gestami. Są skopiowane z iOS-a, ale to akurat dobrze, bo Apple bardzo sensownie je zaprojektowało. To najlepsza, ale nie jedyna funkcja, która znacznie ułatwia używanie telefonu. Podobnie jak w poprzedniku, mamy szufladę na aplikacje, która jest dostępna z każdego miejsca systemu. Można tam wrzucić skróty do aplikacji oraz funkcji; szczególnie często korzystam w ten sposób z YouTube’a, którego przeciągam do wyświetlania na dzielonym z przeglądarką ekranie. Reno3 Pro ma też wybudzanie ekranu przez podniesienie telefonu, wykorzystuje również czujnik zbliżeniowy do odbierania połączeń (choć nigdy nie przepadałem za tą funkcją, to tu działa nieźle). System oferuje kilka przydatnych skrótów wywoływanych gestami, w tym zrzut ekranu czy dzielenie go, ponadto na zablokowanym ekranie można narysować wzór włączający przypisaną aplikację.
Reno3 Pro obsługuje Always-On Display, ten jest przydatny nie tylko dlatego, że pokazuje godzinę czy ikony powiadomień, ale również z powodu wbudowanego w ekran skanera linii papilarnych. Wyświetla po prostu, gdzie przyłożyć palec – niby drobiazg, ale przyspiesza odblokowanie, jeśli nie podnosimy telefonu, a leży on na stole (można też stuknąć w wyświetlacz, by się włączył, ale to trochę wolniejsze). Skaner działa niezbyt szybko, ale jest dokładny, Oppo go zauważalnie poprawiło względem poprzedniego modelu. Odblokowanie w ten sposób zajmuje około sekundę, co jest bardzo dobrym wynikiem, zważywszy na to, że jest on wbudowany w ekran. Można też odblokować telefon, pozwalając mu „zeskanować” twarz, ale to zabezpieczenie bazuje tylko na obrazie z przedniej kamery, nie sposób więc uznać je za bezpieczne. Oppo nie przeładowało smartfona swoim oprogramowaniem, choć niektóre appki dublują się funkcjami z tymi od Google (są to tylko mail i zdjęcia). Na pochwałę zasługuje aplikacja aparatu, jest bardzo intuicyjna, pomimo mnogości funkcji (które omówię w kolejnych akapitach).
Telefony ze średniej półki dawno przestały być powolnymi i zacinającymi się urządzeniami. Reno3 Pro wypada chyba najlepiej w tej cenie ze smartfonów, z których korzystałem. Snapdragon 765G i 12 GB pamięci RAM to aż nadto do codziennego korzystania z maila, przeglądarki, menadżera plików i edycji zdjęć, przyzwoicie sprawdza się też w grach. Ogromna pamięć RAM pozwala działać aplikacjom w tle bardzo długo, nawet po kilka dni, jeśli korzystamy z nieprzesadnie wielkiej puli programów. Dodatkowo mamy 256 GB pamięci wbudowanej, choć bez możliwości rozszerzania jej kartami microSD. To pewne ograniczenie, choć przy tak dużej przestrzeni nie każdy je odczuje. Dużo bardziej boli brak dual SIM, choćby w postaci eSIM jako drugiej karty. Dwie karty można zazwyczaj włożyć nawet do sporo tańszych telefonów, dziwi mnie trochę, że Oppo się tu na to nie zdecydowało. Postanowiło natomiast pozbyć się wysuwanego przedniego aparatu i zamiast tego umieścić go w otworze w ekranie. Przez to telefon stracił swoją unikalną cechę i pełny wyświetlacz, choć kamera została w niego bardzo dobrze wkomponowana – otwór na nią jest niewielki, przez co szybko przestaje zwracać na siebie uwagę.
Ekran jest natomiast znacznie lepszy od tego, który był stosowany w Reno2. Nadal jest duży, ma przekątną 6,5 cala i rozdzielczość 2400 × 1080 pikseli (a więc proporcje 20:9 i 402 ppi), wykonano go w technologii AMOLED, przez co ma doskonałą czerń i kontrast. Bardzo dobrze odwzorowuje kolory, na domyślnym profilu kolorów („Żywy”) nie sposób dostrzec sztucznego ocieplania barw. Jasność mogłaby być jednak większa, w mocnym słońcu ciemne aplikacje i dokumenty stają się dość słabo czytelne. Niewątpliwą zaletą jest natomiast częstotliwość odświeżania, równa 90 Hz. Można ją wymusić, podobnie jak standardową, o wartości 60 Hz, dostępny jest też tryb automatyczny, który dostosowuje ją do aktualnego użycia telefonu. W przypadku wymuszenia 90 Hz czas pracy na baterii jest odczuwalnie krótszy, realnie są to około 2 godziny czuwania podczas dwudniowej eksploatacji (od 7 rano pierwszego dnia do północy drugiego dnia). Uznałem, że to niewielka cena za zauważalnie płynniejszy, a wręcz naturalniejszy interfejs. Bateria telefonu jest zresztą niezła, wystarczała mi zawsze na dwa dni pracy, ponadto błyskawicznie się ładuje. Reno3 Pro obsługuje ładowanie w standardzie VOOC 4.0, za pomocą dołączonej do zestawu ładowarki o mocy 30 W uzupełnienie baterii od 5% do 100% trwa około 50 minut. To świetny wynik, który pozwala używać smartfona bardzo intensywnie w ciągu dnia, jeśli tylko znajdziemy chwilę, by podpiąć go do zasilania. Niestety, telefon nie obsługuje ładowania indukcyjnego – szkoda, choć na średniej półce to wciąż nie jest standard.
Wiele obiektywów niekoniecznie oznacza dobry aparat, ale w Reno3 Pro efekty przeszły moje oczekiwania. Urządzenie ma cztery obiektywy z tyłu i jeden z przodu. Ten przedni to standardowy aparat o dość wąskim kącie i rozdzielczości matrycy aż 32 Mpx. Ma nawet tryb portretowy, pomimo tego, że nie jest wspomagany drugim szkłem ani projektorem podczerwieni. Może też robić panoramy i nagrywać wideo w 1080p. Dużo ciekawiej jest z tyłu: główny obiektyw ma matrycę o rozdzielczości 48 Mpx, f/1.7 i optyczną stabilizację obrazu. Kolejny to teleobiektyw z matrycą 8 Mpx i f/2.4, następnie mamy szeroki kąt (115 stopni, f/2.2, 8 Mpx) oraz obiektyw monochromatyczny (f/2.4, 2 Mpx), służący do określania głębi oraz uzupełniania detali w zdjęciach wykonywanych w słabym świetle. Aplikacja aparatu pozwala przełączać się pomiędzy obiektywami za pomocą suwaka zbliżenia, gdzie największym oddaleniem jest szeroki kąt, a największym zbliżeniem cyfrowy, 20-krotny zoom. Oczywiście można wybrać obraz 1:1 z danego obiektywu, a także przechodzić pomiędzy nimi płynnie.
W aparacie mamy trzy podstawowe tryby pracy: zdjęcie (czyli zautomatyzowany, uniwersalny tryb), portret (rozmywający tło) oraz Ultra Night (do wykonywania zdjęć przy słabym świetle). Oprócz tego możemy nagrywać wideo bądź włączyć dodatkowe tryby, w tym panoramę oraz ekspercki, pozwalający samodzielnie ustawić suwakiem ostrość, balans bieli, ISO, czas naświetlania i kompensację ekspozycji. Zdjęcia wykonywane w podstawowym trybie są pełne detali, wyglądają doskonale, zarówno na ekranie smartfona, jak i na większym wyświetlaczu. Widać jednak, że kolory są trochę bardziej żywe niż w rzeczywistości. Zaskoczyło mnie również to, że w tak rozbudowanej aplikacji aparatu nie znalazła się opcja robienia zdjęć w formacie RAW. Bardzo dobre wrażenie robi tryb Ultra Night, który nawet w bardzo ciemnych pomieszczeniach pozwala zrobić całkiem szczegółowe zdjęcie, i to o właściwych kolorach. Zaskoczyło mnie to, jak ostre i mało zaszumione są zdjęcia z ręki. W trybie statywu uzyskuje się jeszcze lepsze efekty, aczkolwiek telefon musi być ustawiony stabilnie, a fotografowany obiekt nie może się ruszać, bo robienie pojedynczego zdjęcia trwa nawet kilkadziesiąt sekund. Reno3 Pro dobrze wypada również jako kamera: nagrywa wideo w jakości 1080p i 60 FPS bądź w 4K i 30 FPS (dostępna jest też jakość 720p). Podczas nagrywania da się uruchomić tryb portretowy, a więc też symulować niską głębię ostrości. Optyczna stabilizacja obrazu działa bardzo dobrze, choć w trybie ultra wycina znaczną część kadru, zarówno podczas korzystania z obiektywu głównego, jak i ultraszerokokątnego, stabilizacja jest więc wspomagana cyfrowo.
Używając na co dzień Reno3 Pro, można zapomnieć, że smartfon to nie najwyższa, a średnia półka cenowa. Jest bardzo szybki, działa niezawodnie – nie udało się mi go w żaden sposób spowolnić. Waży tylko 171 g, jak na tak duże urządzenie to niewiele. Brakuje mi trochę jakiejkolwiek odporności na wodę, zwłaszcza teraz, gdy powrót do domu wiąże się z dezynfekcją rąk i telefonu. Niestety niezbyt dobrze wypada też wibracja, która jest głośna, twarda i kojarzy się z najtańszymi telefonami. Dobrze wypada natomiast dźwięk i to z dwóch powodów. Dołączone do telefonu słuchawki nie dość, że brzmią dobrze, to są też wygodne. Mają co prawda kształt niemal taki, jak EarPodsy, ale to dobry wzór do naśladowania (albo wręcz kopiowania). Podłączane są przez USB-C, bo Reno3 Pro nie ma minijacka. Drugim powodem są głośniki stereo: jeden z nich znajduje się na dolnej krawędzi urządzenia, drugi natomiast to głośnik rozmów nad ekranem. Brzmią czysto i głośno, są na tyle dobre, że do oglądania Netfliksa nie potrzebowałem słuchawek.
Jeszcze kilka lat temu półka średnia kończyła się na kwocie 2000 PLN. Teraz nawet za 3000 PLN nie sposób kupić flagowego telefonu, ale specyfikacja tych ze średniej półki również nie wygląda tak, jak wcześniej. Reno3 Pro doskonale to potwierdza: to wydajny i elegancki telefon z bardzo dobrym aparatem, zdecydowanie warty swojej ceny. Oppo postawiło na ewolucję i szlifowanie poprzedniego modelu, co wyszło mu zdecydowanie na plus.