Galaxy Note20 Ultra 5G – telefon klasy biznes
Kiedyś mianem telefonu biznesowego określano Nokię 6310i. Zasłużyła sobie na to przede wszystkim świetną baterią i niezawodnością. Obecnie te dwie cechy są absolutną podstawą, a im bliżej smartfonowi do możliwości komputera, tym praca na nim jest łatwiejsza. Samsung Galaxy Note20 Ultra w asyście nowego smartwatcha i słuchawek jest sprzętem, który do zastosowań biurowych nie ma sobie równych.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2020
Wzornictwo smartfonów stało się bardzo schematyczne i powtarzalne, a niewielu producentów sili się na wyróżnianie swoich konstrukcji na tle konkurentów. Tymczasem Galaxy Note20 Ultra, choć to ogromny smartfon, jest jednocześnie jednym z najzgrabniejszych, jakie ostatnio używałem. Wielki wyświetlacz o przekątnej 6,9 cala jest delikatnie zakrzywiony na krawędziach, a jego ramki są tak wąskie, że kompletnie nie zwracają na siebie uwagi. Jestem pod wrażeniem tego, jak zgrabnie wkomponowano w górną z nich głośnik rozmów, równie dyskretne jest pojedyncze oczko kamery przedniej, umieszczone symetrycznie w ekranie. W czarnej wersji kolorystycznej, której używałem, telefon robi wrażenie monolitu, choć tył jest lekko lustrzany. Na tylnym panelu, również zaokrąglonym, mamy sporą wyspę z obiektywami oraz dyskretne logo producenta, skaner odcisku palca umieszczono w ekranie, więc nie zajmuje przestrzeni na obudowie. Kształt smartfona sprawia, że doskonale leży w dłoni, zauważyłem też, że szkło tylnego panelu jest trochę inne i mniej śliskie niż to z przodu, więc nawet bez etui telefon pewnie leży w dłoni (i to pomimo 208 gramów wagi). Jakość materiałów to oczywiście najwyższa półka, podobnie jak ich spasowanie. Tyczy się to nie tylko smartfona, ale i rysika S-Pen, wydającego satysfakcjonujące kliknięcie przy każdym wyjęciu i włożeniu go do gniazda.
Choć Galaxy Note20 Ultra jest wszechstronnym sprzętem, to błyszczy szczególnie w zastosowaniach biznesowych. Celowo nie używam tu określenia „biuro”, bo mamy komfort używania go dosłownie wszędzie. Pomaga w tym pojemna bateria (4500 mAh), wystarczająca na dwa dni intensywnej lub nawet trzy dni spokojnej pracy. Oprócz ładowania bezprzewodowego mamy też szybkie ładowanie przewodowe, wykorzystujące ładowarki o mocy nawet 45 W, co przekłada się na ładowanie niemal rozładowanego akumulatora do pełna w godzinę. Przydatnym dodatkiem jest szacowanie czasu potrzebnego do pełnego naładowania. Do ładowania akcesoriów, a także kompatybilnych smartfonów, można wykorzystać funkcję Wireless PowerShare. Nie korzystałem z niej zbyt często, ale może ona nas uratować szczególnie w sytuacji, w której rozładowują się słuchawki. Na równi z czasem pracy na jednym ładowaniu ważna jest jakość rozmów. Ta nie pozostawia nic do życzenia, w tym również w trybie głośnomówiącym. Galaxy Note20 Ultra jest wyposażony w hybrydowy port dual SIM, w którym zamiast drugiej SIM można umieścić kartę pamięci microSD. Niezależnie od tego, możemy też dodać eSIM (jednocześnie można jednak uruchomić tylko dwa plany, powiązane z fizycznymi kartami bądź z jedną kartą fizyczną i jedną elektroniczną). Podczas rozmów korzystałem też często z Galaxy Buds Live, czyli nowych, nietypowych słuchawek Samsung. Pomimo kształtu fasolek, pasują do ucha naprawdę dobrze, a dzięki swojej konstrukcji nadają się do rozmów. To nie dokanałówki, które izolują od otoczenia, więc własny głos słyszymy całkiem naturalnie. Brak szczelności sprawia jednak, że ANC nie jest w nich zbyt mocne. Nada się do wyciszenia dźwięków biura podczas pracy, ale nie zniweluje już hałasu ulicy. Słuchawki mają świetne, niewielkie etui ładujące, które wydłuża standardowy czas pracy równy 8 godzin o kolejne 20. Podczas rozmów działają oczywiście krócej, natomiast z powodzeniem wystarczały mi nawet na bardzo intensywny dzień pracy, gdy rozmawiałem przez nie łącznie przez około 3 godziny bez doładowania. Całkiem przydatną funkcją jest ogłaszanie połączeń – gdy ktoś do nas dzwoni i mamy go w kontaktach, jego imię jest odczytywane.
W Galaxy Note20 Ultra po dodaniu profilu firmowego powstaje wydzielona, chroniona strefa na oprogramowanie służbowe. Aplikacje takie jak pakiet Office są zdublowane, a wersja służbowa oznaczona jest ikoną kłódki. Ich dane są w odseparowanej przestrzeni chronionej przez Samsung Knox, ponadto informacje z kont prywatnych i służbowych nie są w żaden sposób połączone. Utworzony profil roboczy jest dodatkowo chroniony pinem, da się go też wyłączyć, by nie otrzymywać powiadomień ani nie mieć dostępu do zabezpieczonych aplikacji (nie są one oczywiście usuwane z urządzenia, a jedynie blokowane do czasu wpisania hasła). To świetny sposób pogodzenia prywatnego i służbowego użycia tego samego urządzenia – nie dość, że nosimy tylko jeden smartfon, to w każdej chwili możemy odciąć się od spraw zawodowych. Ponadto można skonfigurować dla niego indywidualnie powiadomienia oraz zabezpieczenia (w tym dodać inne odciski palca). Samsung zadbał o dobrą współpracę z pakietem Office Microsoftu, i to nie tylko na smartfonie. W trybie DeX, który pozwala na używanie telefonu jak stacjonarnego PC, wybrane aplikacje pakietu, takie jak Outlook, mają skalowalny, dynamiczny interfejs, dostosowany do używania na dużym ekranie. Tryb DeX nie jest nowością, pierwszy raz używałem go jeszcze w Galaxy Note8, ale przez lata ewoluował i dojrzał. Obecnie telefon można podpiąć bezpośrednio do monitora, nie jest potrzebna żadna stacja dokująca. Podłączyłem go do monitora przez USB-C, sparowałem mysz i klawiaturę przez Bluetooth, wszystko zajęło minutę. Telefon wykrył nawet podpiętą do monitora kartę sieciową i korzystał z tego połączenia zamiast z sieci Wi-Fi. Co więcej, prawidłowo wykrył też dodatkowe przyciski myszy (nie ma niestety możliwości przypisania do nich innych akcji). DeX otwiera bez najmniejszego problemu wszystkie aplikacje (a przynajmniej nie trafiłem na żadną, która by nie działała), te, które nie zostały do niego dostosowane, wyświetlają się w tym samym układzie, co na smartfonie. Świetnie działa Office i aplikacje systemowe, w smartfonowym układzie otwiera się na przykład Strava, Netflix czy Microsoft Teams. Tryb DeX może być niezłym zamiennikiem pracy na klasycznym PC, zwłaszcza że wrażenia z używania go są bardzo podobne, działa szybko, a dostępne oprogramowanie pozwala na komfortową pracę z mailem i prostymi dokumentami. Nowością jest możliwość uruchomienia DeX zdalnie na kompatybilnym ekranie – w przypadku telewizora Samsung MU7002T z 2017 roku wystarczyło wybranie opcji bezprzewodowej na smartfonie i potwierdzenie połączenia na telewizorze, konfiguracja nie jest wymagana. Płynność działania jest dobra (i uzależniona od jakości sieci, w której działamy), opóźnienie jest oczywiście zauważalne, ale z powodzeniem można w ten sposób prowadzić prezentację czy przeglądać dokumenty. Samsung od zawsze dobrze radził sobie z kompatybilnością z akcesoriami zewnętrznymi. Dzięki temu, że Galaxy Note20 Ultra ma port USB-C, z łatwością podepniemy do niego zarówno dyski czy monitory, jak i adaptery. Nie znalazłem urządzenia, które działałoby nieprawidłowo.
Wspominałem, że Galaxy Note20 Ultra jest nie tyle sprzętem biurowym, co biznesowym. Moja praca często wymaga ode mnie podróży, w których telefon staje się podstawowym narzędziem. Oprócz wygodnej obsługi maila i przeglądania dokumentów istotny dla mnie jest przede wszystkim aparat. Ten w Galaxy Note20 Ultra jest fenomenalny, i to nawet do technicznych zastosowań. Zastosowanie teleobiektywu z pięciokrotnym zoomem optycznym pozwala mi zrobić bardziej szczegółowe zdjęcie z wizji lokalnej (z uwagi na to, że interesują mnie głównie sufity obiektów przemysłowych, przybliżenie jest często niezbędne). Zoom hybrydowy również się przydaje, jeśli chcę szybko zrobić zbliżenie na detal i nie zajmować się zaznaczeniem go. Szczegółowość zdjęć jest całkiem wysoka nawet w najwyższym powiększeniu (aczkolwiek dopiero po wciśnięciu spustu migawki pokazuje się „przeliczone”, uzupełnione detalami zdjęcie). Szerokokątny obiektyw również ma u mnie zastosowanie, zwłaszcza że nie zniekształca mocno obrazu. Tryb fotografowania w rozdzielczości 108 MP przydaje się natomiast do skanowania dokumentów, zwłaszcza rysunków technicznych. Podoba mi się, jak Galaxy Note20 Ultra radzi sobie ze światłem, a konkretniej z jego brakiem. Dzięki wysokiej mocy obliczeniowej połączonej z laserowym autofokusem i optyczną stabilizacją obrazu zdjęcia przy słabym oświetleniu wychodzą nie dość, że ostre, to mają też dobrze odwzorowane kolory. Nawet te robione z ręki nie wyglądają na ruszone, poziom zaszumienia również jest bardzo niski.
Od kilku lat nieustannie noszę różne smartwatche. Wraz z Galaxy Note20 Ultra zaprezentowano też nowy Galaxy Watch3, który jest udaną ewolucją poprzednika, czyli Galaxy Watch. System operacyjny i jego interfejs się nie zmieniły – Tizen działa wydajnie, a nawigacja po menu za pomocą fizycznego, obrotowego bezela nie tylko jest szybka, ale i satysfakcjonująca. Galaxy Watch3 jest zauważalnie mniejszy, a przede wszystkim lżejszy i bardziej płaski od poprzedniego modelu, choć zmianie uległ przede wszystkim rozmiar koperty, ekran ma 1,4” w większym modelu (45 mm) i 1,2” w mniejszym (41 mm). Wzornictwo stało się dużo bardziej stonowane niż w Galaxy Watch, teraz bezel jest w kolorze obudowy, dodatkowo zegarek oferowany jest z eleganckim, skórzanym paskiem, również dopasowanym kolorem do reszty. Zachowanie standardowego, teleskopowego mocowania paska umożliwia wymianę go na inny, nic nie stoi na przeszkodzie, by w weekend zmienić go na coś mniej formalnego. Galaxy Watch3, podobnie jak inne akcesoria, może być ładowany bezprzewodowo nie tylko za pomocą dołączonej ładowarki, ale też ze smartfona, przez Wireless PowerShare. Na co dzień smartwatch służy mi za centrum powiadomień, bo wygodniej zerknąć na nadgarstek niż wyciągać telefon z kieszeni. Sprawdzam też na nim spotkania i przypomnienia – obie te aplikacje mają bardzo wygodne widżety. Ponadto Galaxy Watch3 pilnuje mojej aktywności (a raczej jej braku) i w momencie, gdy zbyt długo siedzę przy biurku, proponuje krótką serię rozciągania.
Telefon jest dla mnie głównym narzędziem do notowania. Nazwa Galaxy Note20 Ultra zobowiązuje, a smartfon od pierwszego, zaprezentowanego w 2011 roku modelu, wyposażony jest w rysik. Ten w najnowszym modelu rozpoznaje 4096 poziomów siły nacisku, a z telefonem łączy się przez Bluetooth, co pozwala na wiele nowych zastosowań. To przede wszystkim gesty wykonywane w powietrzu z przytrzymaniem przycisku na obudowie S Pen. Można je przypisać indywidualnie do wybranych aplikacji, by na przykład przechodzić pomiędzy zdjęciami czy slajdami prezentacji, robić zrzuty ekranu czy przełączać tryb pracy aparatu (i oczywiście zrobić zdjęcie). Od razu po wyjęciu z obudowy może wyświetlać się menu ze skrótami funkcji, takich jak notatka bezpośrednio na zrzucie ekranu, w kalendarzu czy w aplikacji Notatki Samsung. Bardzo przydaje się zwłaszcza zaznaczenie fragmentu ekranu, który następnie jest przypinany na wierzchu. Czasem korzystałem też z tłumacza, działającego na tej samej zasadzie: nakierowywałem rysik na słowo, by po chwili pojawiło się tłumaczenie. Funkcja działa nie tylko na tekście, ale też na zdjęciach tekstu, i to niekoniecznie wyraźnie sfotografowanego. Moją ulubioną aplikacją w tym smartfonie są Notatki Samsung. Pozwala szybko tworzyć bardzo czytelne notatki, a także wygodnie notować na dodawanych do niej zdjęciach. Choć preferuję korzystanie z klawiatury ekranowej, to mając rysik w dłoni, wolę dopisać coś odręcznie. Byłem bardzo zaskoczony, gdy aplikacja prawidłowo skonwertowała moje bazgroły na tekst. Oprócz tego mamy wyodrębniony edytor rysunków, możliwy jest też import załączników i tworzenie notatek głosowych bezpośrednio w aplikacji. Wszystkie dane są synchronizowane z chmurą Samsung i dostępne od razu na innych urządzeniach. Do notowania wykorzystywałem też OneNote, który różni się trochę funkcjami i jest rozbudowany pod względem zróżnicowania tworzonych treści. To powszechnie stosowana aplikacja, kompatybilna z ekosystemem Microsoftu i dostępna właściwie na każdej platformie. W OneNote obsługa rysika również jest świetna – działa automatycznie po wyjęciu z telefonu, ponadto oferowany zestaw narzędzi pozwala wygodnie notować, rysować i zakreślać tekst. S Pen obsługiwany jest w pełni, z uwzględnieniem rozpoznawania siły nacisku oraz wykorzystaniem przycisku rysika.
Samsung Galaxy Note20 Ultra to obecnie najmocniejszy smartfon w portfolio tego producenta, a jednocześnie jedno z tych urządzeń, które można określić mianem niszowego. Cechy takie jak rysik, DeX czy ogromny wyświetlacz czynią go wyjątkowym, w rękach osób, które potrafią wykorzystać te funkcje, będzie świetnym narzędziem. Trudno znaleźć równie wszechstronnego smartfona do zastosowań biznesowych, z tak dobrze przemyślanym oprogramowaniem do wydzielenia i zabezpieczenia przestrzeni służbowej. A przy tym jest po prostu elegancki i tak dobrze wykonany, że aż szkoda chować go do kieszeni.
Komentarze: 2
Ok wszystko fajnie dwa dni temu go sprzedałem bo ktoś chciał go kupić dostałem kasę i dołożyłem do Z fold 2 wcześniej myślałem że te temperatury to coś normalnego ze to nie exynos ale teraz już wiem ze to proteza procesora bo mając z fold 2 na snapie 865 plus nic takiego nie występuje telefon jest letni jestem w szoku .
Droższy od 12 MAX i DUŻO gorszy.