Beoplay H95 – słuchawki godne jubileuszu
Na 90-lecie Bang & Olufsen pojawiły się niesamowite głośniki BeoLab 90. Teraz Duńczycy świętują swoje 95-lecie. Z tej okazji pojawiły się słuchawki oznaczone jako H95. To produkt w pełni wyrażający całe dziedzictwo marki. Produkt łączący w sobie skandynawski design, audiofilskie podejście do dźwięku oraz szczyptę luksusu. Bardzo dużą szczyptę luksusu.
Zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie, że rok 2020 jest zupełnie inny, znacznie bardziej normalny. A Wy właśnie lecicie w służbową podróż za ocean. W dodatku lecicie w pierwszej klasie, w wygodnym przepastnym fotelu. Za chwilę rozpocznie się kołowanie, a Wy delektujecie się powitalnym drinkiem. Z bagażu podręcznego wyjmujecie sporych rozmiarów aluminiowe pudełko. Wygląda trochę jak walizka Jamesa Bonda, tylko nieco bardziej stylowa. Otwieracie ją i wyjmujecie piękne, wręcz artystycznie wykonane słuchawki, łączące skórę i aluminium. Zakładacie je na głowę, uruchamiacie i cieszycie się błogą ciszą, a za chwilę ulubioną muzyką w referencyjnej jakości dźwięku. Tak jakbyście siedzieli właśnie wygodnie na kanapie w swej rezydencji i rozkoszowali się melodią płynącą z podłogowych głośników BeoLab.
Ten iście malowniczy, a w tej chwili wręcz marzycielski opis, miał za zadanie pozwolić wyobrazić sobie, jakie wrażenia pozostawia odsłuch słuchawek Beoplay H95. To jest produkt absolutnie high-endowy, z najwyższej półki. Produkt właśnie łączony z najwyższą klasą podróży podniebnych czy najbardziej prestiżowymi samochodami. Beoplay H95 to słuchawki absolutnie wybitne, a zarazem absolutnie luksusowe.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to właśnie ta jakość wykonania. Sam karton nie jest jakiś niezwykły. Dopiero później zaczyna się coraz większa magia. Otwieramy pudełko, a tam wspomniana aluminiowa skrzynka, pełniąca funkcję pokrowca. W nim jest miejsce nie tylko na słuchawki, ale przewód minijack, adapter samolotowy oraz przewód USB-C do ładowania słuchawek. Centralne miejsce zajmują jednak słuchawki, które są składane, co dla mnie jest sporym atutem i pozytywną zmianą względem H8, których używałem przez dłuższy czas. Choć i H8 były dobrze wykonane, to jednak tu mowa o dwóch klasach wyżej. Pod względem odczuć z obcowania z produktem naprawdę mowa o czymś z innej ligi. Testowałem, użytkowałem naprawdę wiele słuchawek, ale żadne nie były tak wykonane jak te.
BeoPlay H95 przenoszą te wrażenia dalej w momencie, gdy założymy je na głowę. Mięciutkie, delikatne poduszki nauszników dają poczucie niesamowitego komfortu. One są na tyle komfortowe, że o pracy w nich chyba nie byłoby mowy, od razu człowiek chce się relaksować. Nie czuć ich wagi, choć ważą ponad 300 g. Stylowe, komfortowe, wręcz eleganckie, ale zarazem ponadczasowe i uniwersalne. Takie są te słuchawki.
A jak grają? Za dźwięk odpowiadają dwa 40 mm tytanowe przetworniki z magnesami neodymowymi. Dźwięk jest w pełni soczysty, klarowny i przyjemny dla ucha. Nie ma tu żadnej sztuczności, podbijania basów, jakiegoś specjalnego ocieplania. To raczej próba wydobycia wszystkiego, co możliwe z każdego dźwięku, ale w sposób zgodny ze źródłem. Na tyle, że ewidentnie muzyka ze streamingu to dla tych słuchawek za mało. Nakarmienie wyższej jakości plikami muzycznymi i podpięcie pod amplituner – tu dopiero pokazują wszystko, co potrafią. Mimo wszystko starałem się testować je w warunkach dla mnie naturalnych, czyli Apple Music, i zdecydowanie było to przyjemne dla ucha, ale im lepsze źródło, tym te słuchawki pozwolą usłyszeć więcej. Jako że są to słuchawki z myślą o wielogodzinnych podróżach, to przetestowałem też fragmenty filmów i tu również nie zawodzą. Przy czym nie ma tu żadnych czarów – otrzymujemy porządne stereo.
H95 to także adaptacyjny dźwięk z redukcją szumów. Mowa tu o redukcji na najwyższym możliwym poziomie. Te słuchawki pod tym względem są na absolutnym topie. Chociaż też nie deklasują Bose czy Sony. Robią swoją robotę świetnie i to jest najważniejsze. Wrażenie w H95 robi bardzo wygodne sterowanie, atutem jest możliwość dodatkowego dopasowania dźwięku za sprawą aplikacji. Najbardziej koronnym argumentem za H95 jest praca do 38 godzin na jednym ładowaniu z włączoną aktywną redukcją hałasu. To fantastyczny wynik.
BeoPlay H95 są całościowo produktem top of the top. Zdecydujemy się na nie, zapewne biorąc pod uwagę i dźwięki, i design, i markę. To produkt luksusowy, z ceną na odpowiednio wysokim poziomie. Najważniejsze, że słuchawki się bronią, nie ma tu mowy o fanaberii. No, może lekkim łechtaniu swoich uszu i stylu bycia. Ale taki właśnie jest Bang & Olufsen.