MSI Prestige 15 A10SC – kompaktowa stacja robocza
Wśród laptopów widać wyraźną zależność pomiędzy ich wymiarami i wydajnością. MSI stara się jednak temu przeczyć i w nieponadnormatywnie dużej obudowie zamyka moc, której nie powstydziłyby się nawet urządzenia gamingowe.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2020
Seria laptopów Prestige pozycjonowana jest jako urządzenia dla twórców, czyli, w największym uproszczeniu, mają być wydajne, ale niekoniecznie aż tak, jak najmocniejsze notebooki dla graczy. MSI stawia na wzornictwo i jakość wykonania tych modeli. Obudowa Prestige 15 A10SC jest aluminiowa, dotyczy to również wnętrza, a jej kształt przypomina klin, najgrubszy przy zawiasie i zwężający się delikatnie. Jest nie tylko zgrabny, ale i całkiem lekki, jak na 15-calowego laptopa – waży 1,65 kg. Krawędzie mają wyraźny frez, nadano im też elegancki, niebiesko-fioletowy kolor. Ekran ma bardzo wąskie ramki, gładzik jest duży, wkomponowano też w niego skaner odcisku palca. Klawiatura ma natomiast trzystopniowe, białe podświetlenie, same klawisze działają z dość małym, ale wyczuwalnym skokiem. Wszystkie te elementy charakteryzują głównie ultrabooki, a nie laptopy o dużej wydajności. Co prawda klawisze lekko bujają się na boki, a klapa potrafi czasem „kłapnąć”, bo nie domyka się na magnesy, ale są to tak drobne detale, że zwracałem na nie uwagę wyłącznie przez pierwsze kilka dni używania laptopa. Komputer nadrabia portami: oprócz dwóch USB-A mamy też dwa USB-C, w standardzie 3.2. Ponadto jest też pełnowymiarowe HDMI, minijack i czytnik kart micro SD (szkoda, że nie SD – obudowa jest na tyle gruba, że spokojnie by się zmieścił). Nie ma osobnego gniazda ładowania – tę funkcję pełnią porty USB-C. W zestawie z laptopem dostajemy spory zasilacz o mocy 90 W.
Prestige 15 jest dostarczany z zainstalowanym Windows 10 w wersji Home. Trochę dziwi mnie, że nie jest to wersja Pro, zdecydowanie atrakcyjniejsza dla firm (laptop o tej mocy i jakości wykonania z powodzeniem nadaje się do stosowania w korporacji). MSI dorzuca od siebie aplikację Creator Center, służącą do przełączania profili pracy urządzenia, szybkiej zmiany ustawień wyświetlania (w tym skali wyświetlania i palety barw), daje też podgląd aktualnego obciążenia podzespołów komputera. Ponadto oferuje też tryb kreatora, polegający na dostosowaniu przydzielania zasobów urządzenia do konkretnej aplikacji. Przypomina mi to mocno dopasowanie ustawień myszy i klawiatur w Logi Options – tu jednak zamiast konfiguracji przycisków mamy przydzielanie wątków CPU oraz ustawienie priorytetu danego programu. W zarządzaniu baterią można natomiast wybrać tryb ładowania, od standardowego ładowania do 100%, przez optymalny, który włącza ładowanie poniżej 70% i wyłącza po uzyskaniu 80% ładunku, aż po najlepszy dla baterii, działający na tej samej zasadzie, ale w przedziale od 50% do 60%. Ten trzeci tryb wydaje się najlepszy podczas pracy na kablu, która skutecznie potrafi zmniejszyć trwałość akumulatora. Najbardziej interesującym elementem są cztery tryby pracy, nazywane tu scenariuszami użytkowania. Mamy więc wysoką wydajność, gdzie wszystko działa na pełnych obrotach (w tym trybie robiłem testy wydajności), zrównoważony, który charakteryzuje niższa wydajność i wolniejsza praca wentylatorów, cichy, w którym wiatraki działają automatycznie (a więc mogą obracać się wolniej niż w trybie zrównoważonym) oraz tryb długiej pracy na baterii, w którym wydajność jest najmniejsza, a dodatkowo matryca zostaje przyciemniona. Pomiędzy trybami można przełączać się z poziomu klawiatury, nie ma potrzeby wchodzenia do aplikacji. Pomysł bardzo mi się spodobał, uważam jednak, że nie wykorzystano do końca jego potencjału. Profile nie są powiązane z ustawieniami palety barw, ponadto nie da się stworzyć od podstaw choćby jednej własnej konfiguracji (a przydałaby się taka choćby do pracy po zmroku, gdy jednocześnie ocieplałyby się wyświetlane kolory). MSI dodało bardzo przydatną funkcję błyskawicznego obrócenia wyświetlanego obrazu o 180°. Ekran laptopa można rozłożyć całkowicie płasko, więc po otwarciu go w ten sposób i wciśnięciu przycisku osoba siedząca naprzeciw nas będzie widziała doskonale to, co mamy na ekranie.
Choć testowany laptop występuje w wersji z ekranem 4K, to otrzymałem prostszą wersję, z podstawowym wyświetlaczem o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 × 1080 pikseli. Panel wykonano w technologii IPS, dzięki czemu kąty, pod którymi kolory nie zniekształcają się, są bardzo szerokie. Bardzo dobrze wypada również ich odwzorowanie. Matryca jest matowa i choć preferuję błyszczące wyświetlacze, to na tym pracowało się mi bardzo dobrze. Matowe wykończenie nie ma znacznego wpływu na kolory, a w znacznym stopniu rozprasza światło. Wyświetlacz jest bardzo jasny, da się go używać nawet w pełnym słońcu. Niezłe są również wbudowane głośniki, świetnie sprawdzające się w telekonferencjach, ale i wystarczająco dobre na oglądanie seriali czy filmów z YouTube’a. Urządzenie ma wbudowaną kamerę o rozdzielczości 720p, którą można wyłączyć za pomocą przycisku funkcyjnego. Pozostałe klawisze w górnym rzędzie sterują trybami pracy, głośnością, jasnością ekranu czy klawiatury, pozwalają też wyłączyć mikrofon i touchpad, a także kontrolować tryb wyświetlania podczas używania zewnętrznego ekranu. Wszystko to nie wymaga wciskania ich w połączeniu z klawiszem funkcyjnym, to dodatkowe ułatwienie.
Na równi z wydajnością cenię sobie wydajność baterii i kulturę pracy urządzenia. Przez większość czasu korzystam z niewielkiej części mocy, przez co ważne jest, jak urządzenie radzi sobie choćby z odprowadzaniem ciepła. W codziennej pracy Prestige 15 jest cichym laptopem, poziom głośności nie przekracza 38 dB przy niskim obciążeniu (w postaci przeglądarki z kilkunastoma kartami, programu mailowego, Excela z kilkumegabajtowym arkuszem i odtwarzacza muzyki). Pod obciążeniem hałas wzrasta, ale trudno rozpędzić wiatraki byle czym, ponadto nie włączają się natychmiast (nie ma zresztą takiej potrzeby, nawet podczas pracy Geekbencha włączyły się dopiero po ponad minucie. Temperatura CPU podczas lekkiej pracy oscyluje wokół 40°C, aktywne chłodzenie może więc być ograniczone do minimum. Wspominałem też o baterii – ta jest bardzo dobra, producent deklaruje nawet 16 godzin pracy, choć jest to najprawdopodobniej możliwe w trybie oszczędnym. Mnie wystarczała ona średnio na 10–12 godzin, co i tak jest świetnym wynikiem (komputer działał w trybie zrównoważonym, a więc z ograniczoną wydajnością). Na komfort wpływają też takie detale, jak dobra klawiatura i touchpad. Bardzo szybko przyzwyczaiłem się zarówno do skoku klawiszy, jak i do ich delikatnego bujania się, do gustu przypadło mi też ich równomierne podświetlenie. Touchpad również bardzo dobrze się sprawdza, aczkolwiek przydałoby się fizyczne oznaczenie strefy w prawym dolnym narożniku, która traktowana jest jako prawy przycisk myszy. Świetnie natomiast działają gesty, a dzięki temu, że gładzik jest tak szeroki, wygodnie wykonuje się również te wymagające ruchów na boki. Przeciętnie sprawdza się natomiast skaner odcisku palca, umieszczony w narożniku touchpada. Działa ze zmienną skutecznością, zbyt często musiałem wielokrotnie przykładać do niego palec bądź wpisywać hasło, bym mógł nazwać go dobrym. Ważną cechą Prestige 15 jest spełnienie standardu MIL-STD-810, na który składa się wiele trudnych warunków, w których urządzenie może pracować (od skrajnych temperatur, przez uderzenia, po pył i wodę).
Do testu otrzymałem komputer w średniej specyfikacji sprzętowej. Procesor to Intel Core i7-10710U (10. generacja), o 6 rdzeniach taktowanych od 1,1 do 4,7 GHz. Układ graficzny to natomiast Nvidia GeForce GTX 1650 z 4 GB pamięci DDR5. Oprócz tego na pokładzie mamy jedynie 8 GB pamięci RAM DDR4 (2666 MHz) oraz dysk SSD o pojemności 512 GB. W mocniejszych wersjach możemy liczyć na więcej pamięci RAM oraz lepszą matrycę o rozdzielczości 4K, ale nawet w tej konfiguracji Prestige 15 nie zawodzi. Dysk jest szybki – do jego sprawdzenia posłużyłem się CrystalDiskMark 8.0.0, który dał wynik 1731 MB/s odczytu i 1678 MB/s zapisu. Postanowiłem też dociążyć urządzenie Geekbenchem (5.3.1). W teście Single-Core uzyskał wynik 1115 punktów, w Multi-Core CPU wyciągnął natomiast 4627 punktów. Podczas testu procesor znacznie się rozgrzał, osiągnął 96°C, wentylatory również hałasowały, ale na akceptowalnym poziomie (59 dB). W przypadku testu GPU wynik w OpenCL wyniósł 38548 punktów. Największym wyciskiem okazała się jednak Forza Horizon 4, która na wysokich ustawieniach, w rozdzielczości 1920 × 1080 pikseli utrzymywała stabilne 60 FPS. Dopiero ustawienia ultra spowodowały spadek liczby klatek do około 50. Gra bardzo szybko rozpędziła wentylatory, uzyskałem też podczas niej najwyższy zmierzony hałas, równy 65 dB. Oprócz syntetycznych testów pracowałem też na AutoCAD z plikami o wielkości do kilkudziesięciu MB i sporych Excelach, nie robiły jednak na urządzeniu zbyt dużego wrażenia.
Wydajność to jedno z głównych kryteriów wyboru komputera, jednak mobilność i komfort pracy cenię równie wysoko. MSI Prestige 15 zamyka w bardzo zgrabnej bryle dużą moc, zapewnia też długą pracę na baterii. Korzystanie z niego to przyjemność, widać wyraźnie, że producent przeanalizował potrzeby osób pracujących „w terenie” i wyposażył go jedynie w takie dodatkowe rozwiązania, które faktycznie się przydają (z rozkładanym na płasko ekranem na czele).