Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Samsung QN85A – jak wypada podstawowy miniLED Samsunga?

Samsung QN85A – jak wypada podstawowy miniLED Samsunga?

Paweł Okopień
paweloko
1
Dodane: 4 lata temu

Wiosna w pełni! Choć nie widać tego za oknem to widzę to na swoim „warsztacie” – kiedy nowe telewizory trafiają do sprzedaży i testów oznacza, że mamy wiosnę. Pierwiosnkiem tej jest Samsung QN85A, czyli podstawowy Mini LED, najprzystępniejszy Neo QLED. Telewizor zarazem rewelacyjny i lekko kontrowersyjny. Jednocześnie ekran dużo mówiący o tegorocznych modelach Samsunga.

Ekologia wedle Samsunga

Pierwsze co rzuca się w oczy w tym roku to karton – ten jest minimalistyczny, absolutnie nie jest sexy czy przyciągający uwagę. Nie jest nawet wielkim banerem reklamowym Samsunga. Firma zdecydowała się ograniczyć liczbę nadruków na pudełkach i tym samym ułatwić ich recykling. Ma to dużo sensu – telewizora nie kupujemy patrząc na opakowania na sklepowych półkach, zwłaszcza na zachodzie normą jest, że telewizor przyjeżdża do nas z ekipą monterską i użytkownik nawet tego pudełka nie widzi.

Druga eko-zmiana jest już znacznie bardziej widoczna i odczuwalna. To nowy pilot, który teraz nie tylko zyskał elegancki, czarny kolor, ale też jest zasilany ogniwami solarnymi na tylnej obudowie. Koniec z wymiennymi bateriami, koniec z otwieraną konstrukcją. Przyjazny dla środowiska, ale też przyjazny dzieciom, które nie wyjmą przez przypadek lub całkiem umyślnie baterii.

Tizen odsłona kolejna, jak zawsze udana

Samsung pierwszy poszedł w Smart TV 10 lat temu i opracował to do perfekcji, czego dowodem są kosmetyczne zmiany wprowadzane w kolejnych generacjach systemu. Jedyne co jest niewybaczalne koreańskiemu producentowi, to brak aktualizacji dla starszych telewizorów. Tizen działa szybko i stabilnie tak, jak powinien i tak, jak to wygląda w QLEDach Samsunga już od kilku lat. Interfejs doczekał się delikatnych modyfikacji. To, co uwypuklono, to możliwość dzielenia ekranu na różne źródła w połączeniu ze smartfonem. Ta funkcja nawet doczekała się swojego przycisku na pilocie. Schowano nieco tryb ambient, a szkoda, ponieważ wciąż uważam, że jest to mocny wyróżnik telewizorów Samsunga. Ewidentnie pierwszy rok, gdzie na siłę próbowano zrobić z niego kameleona nie przysłużył się tej funkcji.

W Tizenie jest oczywiście aplikacja AppleTV oraz wsparcie dla AirPlay oraz multum polskojęzycznych aplikacji VOD. Sprawnie działa odtwarzanie plików z urządzeń zewnętrznych czy dysków sieciowych. Dla mnie, testera telewizorów od lat, nie ma tu nic zaskakującego. Natomiast osoby, które przesiądą się z telewizora sprzed 5 lat, czy starszego, zdecydowanie docenią prostotę, szybkość działania i intuicyjne podejście do działania. Dla graczy przygotowano specjalny panel z dodatkowymi ustawieniami. Akurat nie miałem jak podłączyć konsoli, aby to sprawdzić, ale jest to fajne rozwiązanie, które pozwala na przykład zmienić obraz z 16:9 na 21:9 co w przypadku niektórych gier będzie bardzo przydatne.

Tizen to moim zdaniem wciąż najlepsza platforma Smart TV obecna w telewizorach. Natomiast niestety widać też rosnącą siłę Android TV na rynku. Na Tizena nie ma jeszcze aplikacji Canal+Online, a Bixby nie komunikuje się po polsku jak Asystent Google. A przecież to Samsung pierwszy miał komendy głosowe w języku polskim w 2013 roku. Nadal jednak obstaje, że dla każdego zwykłego użytkownika to właśnie Tizen jest najlepszym wyborem, który pozwoli rzeczywiście się cieszyć nowoczesnym telewizorem i całą transformacją w sposobie dostępu do treści wideo.

Obraz cieszy oczy ale i zaskakuje w Samsung QN85A

Samsung QN85A to podstawowy przedstawiciel nowej rodziny telewizorów Neo QLED. To jeden z pierwszych ekranów MiniLED na rynku. Biorąc pod uwagę jego startową cenę 5299 PLN za wersję 55-calową dużo można było wobec niego oczekiwać. To powinien być jeden z tegorocznych hitów, na papierze ma wszystko by takowym się stać.

Problem pojawia się, gdy przyjrzymy się telewizorowi bliżej, właściwie bardzo blisko, konkretnie z lupą. Okaże się, że zamiast tradycyjnej dla Samsunga matrycy VA znajdziemy matrycę IPS (w odmianie ADS). Czyli to, co było tak wielką bolączką konkurentów, trafiło także do Samsunga. Według moich nieoficjalnych źródeł przyczyną tego stanu rzeczy jest pandemia i problemy z dostępnością matryc (a właściwie dużym zapotrzebowaniem związanym z rosnącym popytem na telewizory). Samsung nie jest jedynym producentem, który ucierpiał na problemach z komponentami, u innego gracza zabrakło mikrofonów do pilotów, przez co telewizory są sprzedawane bez natywnego wsparcia dla asystenta głosowego. Inni producenci notują opóźnienia. Problemy z transportem komponentów w Azji, problemy z dostępnością podzespołów dotykają wielu branż, dotknęły także i tą. Usprawiedliwienia będą na nic, gdy telewizor będzie jednak słaby i nabruździ w renomie firmy.

Na szczęście nie jest to strzał w kolano, a tym bardziej w głowę. Będzie to plama na wizerunku marki, ale raczej taka odczytywana przez ekspertów, pasjonatów i tych siedzących głębiej w temacie telewizorów. Mimo wszystko QN85A znajdzie tysiące nabywców na całym świecie, a ci będą z tego telewizora bardzo zadowoleni. Już mówię, dlaczego.

Zwróćmy jeszcze raz uwagę na jakość obrazu Samsunga QN85A na papierze – w testowanym wariancie to 55-calowy ekran 4K z 120 Hz matrycą, podświetlaniem MiniLED, warstwą kropek kwantowych, wykorzystujący w pełni dobrodziejstwo złącz w standardzie HDMI 2.1, z powłoką antyrefleksyjną, z zaawansowanym procesorem przetwarzania obrazu AI Neo Quantum 4K. Co więcej, według danych, do których udało mi się dotrzeć, QN85A ma dokładnie tyle samo diod MiniLED co model QN90A/QN91A oraz QN95A. W efekcie telewizor oferuje rewelacyjną jasność SDR na poziomie ponad 600 nitów (dla całego ekranu) i ponad 1200 nitów dla fragmentu ekranu w trybie HDR według danych z serwisu Ratings.

To telewizor z rewelacyjnym odwzorowaniem kolorów. Filmy w HDR wyglądają na nim świetnie, najnowszy dokument AppleTV+ z narracją Davida Attenborough wygląda fenomenalnie. Nie potrzeba jednak szczególnie wprawnego oka by zobaczyć, że czerń nie jest tak głęboka. Udało się ją osiągnąć na pasach, ale w samych treściach już tak dobrze nie jest i ewidentnie jest ona nieznacznie ocieplona. Kontrast nie jest mocną stroną tego telewizora i to jest odczuwalne. Choć nie tak jak na niższej klasie telewizorów z matrycami IPS, podświetlanie MiniLED zrobiło tu swoje, ale wciąż jednak to widać. Zdecydowanie przywykłem do innego poziomu kontrastu w telewizorach Samsunga tej klasy.

Niezawodna jest za to płynność obrazu. Tu mowa o wzorowym odwzorowaniu ruchu. Standardowo gracze będą też zachwyceni niskim input lagiem poniżej 10 ms. Standardowo też możemy narzekać na to, że Samsung nie wspiera Dolby Vision, co wręcz jest niezrozumiałe. Koreańczycy powinni przyjąć porażkę w wojnie formatów HDR i porozumieć się z Dolby odnośnie do licencji. Owszem, dzięki wysokiej jasności HDR wygląda rewelacyjnie i jest niewiele ekranów z Dolby Vision, które mogą konkurować z QN85A na tym polu, ale w sklepie, w porównaniach i wizerunkowo i tak każdy zarzuci Samsungowi brak tego wsparcia, niezależnie od osiągniętych efektów.

Dźwięk z Plusem

Choć nie wyobrażam sobie użytkowania tej klasy telewizora bez soundbara lub systemu audio, to sam dźwięk płynący z wyświetlacza jest istotnym elementem końcowej oceny odbiornika. Ten tu wypada dobrze, nawet bardzo dobrze, choć też bez żadnych zaskoczeń. Tak to powinno brzmieć w telewizorze. W niektórych tak nie jest, tu jest i to najważniejsze. Świetne są jednak dodatki związane z dźwiękiem, które oferuje Samsung. Czyli AVA – wzmacniacz dźwięku oraz Q Symphony. Ta pierwsza funkcja sprawia, że gdy w otoczeniu telewizor wykryje hałas, to uwypukla dialogi. Sprawdza się, gdy mamy salon z otwartą kuchnią. Blender czy odkurzacz użyty przez innego domownika nie będzie nas tak irytował w trakcie słuchania wiadomości czy telewizji śniadaniowej. Natomiast Q Symphony przyda się, gdy zdecydujemy się na zakup soundbara Samsunga. Wtedy wbudowane w telewizor głośniki nie pójdą na marne i wesprą soundbar dodając jeszcze więcej dźwięku podczas seansu.

Bardzo mocną stroną telewizora jest właśnie inteligencja objawiająca się w dźwięku i obrazie. Tryby inteligentne potrafią zwykłym użytkownikom zapewnić masę frajdy z filmowych seansów – obraz dostosowuje się do jasnego pomieszczenia, czy też zaciemnionego, podobnie z dostosowaniem dźwięku do treści. Natomiast sam procesor z wykorzystaniem mechanizmów sztucznej inteligencji robi rewelacyjne doświadczenia z oglądania kanałów telewizyjnych, treści z YouTube i wszelkich innych materiałów nie będących natywnie w 4K.

Telewizor, na który byś się nie obraził

Samsung QN85A to telewizor, który jako maniak jakości, wieloletni tester telewizorów, nie jestem w stanie śmiało polecić. Zacieram sobie ręce na model Q91A i Q95A, a szczególnie na ekran Q900A. Wierzę, że te ekrany Neo QLED MiniLED 4K i 8K będą w pełni zachwycać. Osobom szukającym tańszych rozwiązań doradzę Q70A Samsunga podstawowy model z 120 Hz matrycą VA. We wszystkich tych telewizorach znajdziemy rewelacyjny system Tizen, estetyczny design. Samsung QN85A nie jest zły, pod wieloma względami zachwyca – HDR, jasność, odwzorowanie kolorów. Zabrakło kropki nad i, aby stać się wielkim hitem średnio-wyższej półki 2021 roku. Niewiele mu brakuje. Wiem jednocześnie, że gdy ten telewizor wpadnie w ręce Kowalskiego, który kupi go w sklepie w dobrej cenie, czy po prostu rzuci mu się w oczy, to nie będzie zawiedziony. I chyba to jest ostatecznie najlepsze podsumowanie. QN85A da dużo radości, pozwoli w pełni cieszyć się nowoczesnym dostępem do treści wideo i to niezależnie od źródła, dobrze wyglądać będzie w pokoju. Więc gdyby taki QN85A by u mnie zawisł na ścianie to wcale bym się na niego nie obraził i myślę, że wy też.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Wydaje mi się, że w calym tym zamieszaniu z mini-LED ktoś nie zauważył jednej rzeczy. Nowy QLED od Samsunga ma 792 strefy podświetlania. W nowym iPadzie jest to 2596 stref. Po przeliczeniu ppi niby wszystko się zgadza. Ale to, jak w tak małym urządzeniu udało się Apple’owi upchnąć tak dużą liczbę diod pokazuje, jaki potencjał drzemie w tej technologii.