Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Creative Sound Blaster PLAY! 4 – przyjemniejsze telekonferencje

Creative Sound Blaster PLAY! 4 – przyjemniejsze telekonferencje

0
Dodane: 4 lata temu

Wyjścia audio w laptopach i innej elektronice są coraz mniej istotnym elementem. Owszem, cały czas są obecne w komputerach, ale jakość przetworników cyfrowo-analogowych pozostawia wiele do życzenia. Creative opracował bardzo proste rozwiązanie tego problemu – niewielką i tanią kartę dźwiękową Sound Blaster PLAY! 4, przeznaczoną do prowadzenia telekonferencji.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2021


Seria kart PLAY! zawsze charakteryzowała się niewielkimi rozmiarami, a, z uwagi na zastosowanie USB-C, tym razem mają one jeszcze większe znaczenie. PLAY! 4 jest bowiem dzięki temu kompatybilna nie tylko z urządzeniami z USB-A (a więc głównie z laptopami i komputerami stacjonarnymi), ale też z USB-C, które jest obecne w wielu smartfonach, tabletach czy konsolach. Karta ma lekką, plastikową obudowę z dwoma okrągłymi przyciskami oraz dwiema diodami sygnalizacyjnymi. Z jednej strony ma gniazdo minijack, z drugiej zaś znalazł się kilkucentymetrowy kabel zakończony USB-C. Obudowa jest matowa i solidna, podobne wrażenie robi sam kabel. Wtyk USB-C wchodzi do gniazda bardzo ciężko, niezależnie od tego, do jakiego urządzenia go podłączałem. Niewielka obudowa PLAY! 4 sprawia, że można nosić ją na co dzień nawet w kieszeni z telefonem. W zestawie z kartą dostajemy adapter z USB-C do USB-A, co z pewnością przyda się użytkownikom starszych komputerów lub hubów, w których brakuje nowszej wersji tego portu.

Teoretycznie do rozmów nie potrzeba szczególnie wysokiej jakości sprzętu. Nawet wbudowany w laptop mikrofon i głośniki wystarczą, by się z kimś skontaktować. Pracując zdalnie i korzystając z takiej komunikacji codziennie, warto przemyśleć trochę inną konfigurację, jeśli nawet nie dla własnej wygody, to dla komfortu rozmówców i domowników. Nie dość, że zwyczajnie przeszkadzamy innym, to łatwo też o pogłos czy kiepską jakość rejestrowania naszego głosu, gdy odwrócimy głowę od laptopa. PLAY! 4 dostosowano przede wszystkim do komputerów z Windowsem, choć jest też kompatybilna z innymi urządzeniami. Producent deklaruje zgodność z komputerami z macOS, smartfonami i tabletami z iOS oraz Androidem, a także z konsolami (PS4, PS5 i Nintendo Switch). Niestety, z moim Switchem Lite karta nie współpracuje – świecą się na niej diody, ale nie podaje dźwięku na słuchawki. Z iPadem Pro działa już prawidłowo, tu można używać zarówno przełączania trybu korekcji dźwięku (dynamicznej, podbicia basu lub neutralnej), jak i wyłączać/włączać mikrofon. Na macOS korekcja również działa, ale wyłączanie mikrofonu już nie (aczkolwiek po wyciszeniu go w MS Teams dioda na karcie świeci się na czerwono). Najprościej jest na Windowsie – tam wszystko działa prawidłowo, ponadto dzięki dostępnej aplikacji Creative mamy dostęp do rozbudowanej korekcji brzmienia oraz innych, zaawansowanych ustawień.

Parametry techniczne PLAY! 4 są bardzo solidne: obsługuje dźwięk wychodzący w jakości do 24-bit i z próbkowaniem 192 kHz, pozwala też na nagrywanie w rozdzielczości 24 bitów i próbkowaniu 48 kHz, w stereo. Obsługuje też słuchawki o wysokiej impedancji (do 150 omów). To jednak nie w sprzęcie, a w oprogramowaniu zaszyto wszystkie najważniejsze funkcje urządzenia. Aplikacja Creative na Windows czyni z PLAY! 4 bardzo dobre narzędzie do telekonferencji, czego zasługą są algorytmy oczyszczania dźwięku. Program pozwala zaktualizować oprogramowanie karty, a także skonfigurować jakość audio wyjścia i nagrywania. Aplikacja pozwala wybrać profil słuchawek, dopasowujący jakość wyjścia do modelu. Są to głównie urządzenia firmy Creative, choć znajdują się wśród nich też EarPodsy. Program ma kilka podstawowych sekcji ustawień, a najbardziej podstawowym jest tryb dźwięku. Pozwala wybrać jeden z kilkunastu presetów korekcji dźwięku, znajdziemy wśród nich zarówno ogólne, przeznaczone do słuchania muzyki czy oglądania filmów, jak i takie, które dopasowano do konkretnych gier (jak na przykład Apex Legends czy CS:GO). W sekcji Acoustic Engine można natomiast nałożyć na dźwięk dodatkowe efekty, takie jak podbicie dialogów, niskich tonów, uwypuklenie detali czy symulację dźwięku przestrzennego. Jest też opcja Smart Volume, która adaptuje dźwięk do tego, czy chcemy słuchać go cicho, czy głośno. Efekty te wyraźnie słychać, natomiast łatwo z nimi przesadzić, przesuwanie suwaka do maksymalnego poziomu każdego z nich prowadzi do mniej lub bardziej wyraźnego zniekształcenia dźwięku. Można je też na siebie nakładać, co czyni Acoustic Engine bardzo dobrym miejscem do eksperymentów z brzmieniem. W aplikacji da się też ustawić poziom głośności słuchawek oraz mikrofonu.

Najważniejszymi funkcjami dostępnymi w aplikacji Creative są te związane z prowadzeniem rozmów. Sekcja SmartComms Kit zawiera ustawienia związane z oczyszczaniem dźwięku oraz automatycznym wyciszaniem mikrofonu. VoiceDetect, które odpowiada za włączanie i wyłączanie naszego mikrofonu, działa zaskakująco dobrze, o ile tylko odpowiednio skonfigurujemy jego czułość na poziom naszego głosu oraz hałasu otoczenia. Można też ustawić opóźnienie automatycznego wyciszenia mikrofonu (na czas od 1 do 5 s). W tej samej sekcji mamy też funkcję NoiseClean-out oraz NoiseClean-in. Ich zadaniem jest odpowiednio redukowanie szumów w tle w dźwięku wychodzącym oraz przychodzącym. W przypadku tego drugiego należy jednak pamiętać, by wyłączyć je, gdy nie rozmawiamy, bo bardzo zniekształca pozostałe dźwięki. Szkoda, że nie da się choćby przypisać do tej funkcji globalnego skrótu klawiszowego. Druga sekcja funkcji odpowiadających za jakość dźwięku wychodzącego to CrystalVoice. Dzięki Smart Volume poziom wyjścia jest normalizowany, a więc rozmówcy słyszą nas zawsze ze zbliżoną głośnością, nawet jeśli mówimy raz ciszej, raz głośniej. Acoustic Echo Cancellation ma natomiast eliminować pogłos, aczkolwiek nie miałem okazji przetestować działania tej funkcji – niezależnie od tego, czy była włączona, czy nie, rozmówcy nie zauważyli różnicy. W CrystalVoice dodano też funkcję przekształcania głosu tak, że brzmimy na przykład jak dziecko czy robot, ten dodatek nie ma jednak żadnego praktycznego zastosowania.

Rok pracy zdalnej sprawił, że na urządzenia typu PLAY! 4 patrzę nie tylko z zainteresowaniem, ale i z uznaniem. Dzięki działającym algorytmom oczyszczania dźwięku oraz niemal automatycznemu działaniu uprzyjemnia codzienną pracę. Nie jest to sprzęt niezbędny (chyba że chcecie podłączyć przewodowe słuchawki do iPada Pro), ale z całą pewnością zwiększający komfort. Nie rozumiem jednak podejścia Creative’a do macOS i ograniczania się do wydawania oprogramowania wyłącznie na Windows – system Microsoftu nie jest jedynym, na którym można spędzić cały dzień na telekonferencji.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .