Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nadchodzi unijna regulacja kryptoaktywów

Nadchodzi unijna regulacja kryptoaktywów

0
Dodane: 3 lata temu

Zareagowałem podejrzliwie i z obawą. Oto ponownie wkracza państwo i chce zapanować nad czymś, czego istotą jest niezależność. Jednak analiza projektu rozporządzenia unijnego w sprawie rynków kryptoaktywów była pozytywnym zaskoczeniem. Unia Europejska nie walczy z Bitcoinem i innymi kryptoaktywami, ale walczy o bezpieczeństwo inwestorów.

Żeby zrozumieć Bitcoin, należy w pierwszej kolejności zrozumieć pieniądz jako taki. To, jak w ogóle powstaje wartość. Nie jest to wbrew pozorom powszechna wiedza, a każdemu, kto chciałby ją zgłębić, można polecić książkę „Standard Bitcoina”, Saifedeana Ammousa (wyd. Fijorr Publishing, 2020). Przekonująco wyjaśnia ona wagę Bitcoina jako wynalazku, który prawdopodobnie rozwiązał po raz pierwszy odwieczne słabości pieniądza, takie jak podatność na fałszerstwo, kradzież, dewaluację przez państwowy dodruk oraz uzależnienie od pośredników, czyli banków. Jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do państwowego pieniądza i systemu bankowego, któremu – chcąc nie chcąc – musimy ufać, że trudno jest nam uwierzyć, że system finansowy może funkcjonować lepiej bez centralnego nadzorcy. To niezrozumienie widać w złej prasie, jaką kryptowaluty ciągle mają w mainstreamowych mediach. Powierzchowne i niedoważone artykuły zwykle powielają nieporozumienia dotyczące kryptowalut, żerując na wywoływanym przez siebie strachu przed „piramidą finansową”, „walutą przestępców” czy śladem węglowym Bitcoina. Z drugiej strony zrozumienie, w jaki konkretnie sposób Bitcoin rozwiązuje problem pieniądza, nie jest całkiem łatwe. Mówimy w końcu o przełomowym wynalazku, czymś, co zdarza się raz na pokolenia albo rzadziej. Tym, którzy chcieliby zrozumieć technologiczne aspekty Bitcoina, mogę polecić krótką, ale bardzo treściwą i przystępną książkę Yana Pritzkera pt. „Inventing Bitcoin”. Jest to najprostsze wyjaśnienie tych kwestii, z jakim się dotychczas zetknąłem.

Ryzyko pojawia się na przykład, gdy nasze kryptoaktywa powierzamy osobie trzeciej. Bitcoin został wymyślony po to, abyśmy nie musieli tego robić (…)

Twórcy projektu rozporządzenia unijnego o rynku kryptoaktywów odrobili lekcję. Dostrzegli przede wszystkim potrzebę regulacji obejmującej cały wspólny rynek. Niektóre kraje już wprowadziły własne regulacje, obejmujące niektóre usługi dotyczące kryptowalut (Polska do nich nie należy), ale jasne jest, że mamy do czynienia ze zjawiskiem przekraczającym granice państw członkowskich. Nie usiłują zwalczać kryptoaktywów, zakazywać ani ograniczać ich potencjału. Byłoby to zresztą zawracanie Wisły kijem. Przeciwnie, proponują ramy funkcjonowania, które z jednej strony mają zapewnić swobodny rozwój technologii, będącej podstawą kryptowaktywów (blockchain) i pełne wykorzystanie jej potencjału, z drugiej zaś strony – chronić jej użytkowników, czyli nas. Wprowadzają regulację tam, gdzie tkwi ryzyko inwestorów.

Ryzyko pojawia się na przykład, gdy nasze kryptoaktywa powierzamy osobie trzeciej. Bitcoin został wymyślony po to, abyśmy nie musieli tego robić, umożliwia on pełną kontrolę nad portfelem oraz płatności bez jakichkolwiek pośredników. Jednak w praktyce będzie się to zdarzać, ponieważ rynek się rozwija i powstaje duży sektor usług dotyczących kryptoaktywów. Już obecnie wiele osób korzysta z usług giełd kryptowalutowych, które oferują nie tylko prostą wymianę walut, ale ogromny wachlarz produktów finansowych, w tym transakcji terminowych i pochodnych (futures) czy produktów służących do oszczędzania (staking, lending). Wpłacając środki na giełdę, w praktyce powierzamy je osobie trzeciej, tym samym zamieniając prawo własności kryptowaluty na prawo żądania wypłaty naszych środków z giełdy. W tym momencie pojawia się ryzyko utraty tych środków na skutek upadłości giełdy, jej zhakowania, czy – w skrajnym przypadku – nawet zniknięcia giełdy wraz z naszymi kryptoaktywami (exit scam). Ryzyko to jest tym mniejsze, im większa i bardziej renomowana jest giełda. Trudno jednak nie dostrzec, że giełdy zaczynają pełnić funkcje podobne do banków lub domów maklerskich i podobnie jak one wymagają nadzoru. Giełdy to tylko przykład i wierzchołek góry lodowej możliwych usług w zakresie kryptowalut. Projekt rozporządzenia posługuje się szerszą kategorią „dostawców usług w zakresie kryptoaktywów”, wprowadzając zasady wydawania zezwoleń na taką działalność oraz reguły ostrożnościowe jej prowadzenia.

Regulacja rynku kryptoaktywów staje się koniecznością, ponieważ będą one odgrywały coraz większą rolę na wspólnym rynku, a także na wszystkich innych rynkach świata.

Kolejne ryzyko wiąże się z możliwym niedostatkiem informacji na temat danego kryptoaktywa. Dzisiaj każdy może wyemitować i oferować dowolne kryptoaktywo bez konieczności przejrzystego informowania o zasadach takiej emisji. Takich aktywów są już tysiące, część z nich została wyemitowana dla żartu, część została już porzucona przez emitentów. Inwestorzy mogą oczywiście próbować rozeznać się w ich wartości, poszukując publicznie dostępnych informacji. Jednak poruszanie się w gąszczu takich informacji będzie dla wielu osób zbyt trudne, tym bardziej że pojawia się także ryzyko natrafienia na informacje nierzetelne lub wręcz umyślnie wprowadzające w błąd. Nie ma nawet pewności, czy informacje podawane przez samego emitenta są rzetelne i prawdziwe. Ma to szczególne znacznie w odniesieniu do tak zwanych stablecoinów – kryptoaktywów, których wartość rynkowa zapewniana jest przez powiązanie z walutą państwową (np. z dolarem amerykańskim) lub innym aktywem (np. złotem). Emitent stablecoina powinien zapewnić odpowiednią rezerwę powiązanego aktywa (dolarów, złota), tak aby wyemitowane przez niego kryptoaktywa miały w niej pełne pokrycie. Projekt rozporządzenia reguluje szczegółowo obowiązki emitentów kryptoaktywów, w tym np. obowiązek tworzenia wspomnianej rezerwy oraz przewiduje nadzór nad ich wykonywaniem.

Wreszcie, pojawią się reguły dotyczące zapobiegania nadużyciom na rynku kryptoaktywów. Chodzi o zakazanie sztucznej manipulacji kursami kryptowalut w stylu uprawianym obecnie przez niektórych celebrytów. Nie będzie więc można bezkarnie rozpowszechniać informacji lub plotek, a nawet składać zleceń, które mogłyby wysyłać fałszywy sygnał do kupowania lub sprzedaży wyłącznie w celu podbicia lub obniżenia ceny. Można sądzić, że powinno to przynajmniej ograniczyć praktyki „pompowania kursu” (pump-and-dump) czy prowadzoną z uporem godnym zbuntowanego czterolatka działalność Elona Muska na Twitterze, która ma cechy kosztownej zabawy cudzymi pieniędzmi.

Kryptowaluty wchodzą też pod strzechy, stale rośnie liczba drobnych inwestorów; oswajamy się z nimi i coraz częściej budujemy własne portfele.

To oczywiście tylko przykłady proponowanych regulacji. Obejmuje ona również takie zagadnienia, jak ochrona konsumentów czy zasady doradztwa na rynku kryptowalut. Zainteresowanych odsyłam do projektu, który można znaleźć na stronach Komisji Europejskiej. Czeka on obecnie na pierwszy czytanie w Parlamencie Europejskim.

Regulacja rynku kryptoaktywów staje się koniecznością, ponieważ będą one odgrywały coraz większą rolę na wspólnym rynku, a także na wszystkich innych rynkach świata. W tym miesiącu Bitcoin stał się oficjalną walutą Salwadoru, a kolejne państwa rozważają pójście tym śladem. Na rynek kryptoaktywów wchodzą tak zwani duzi gracze, w tym zarówno inwestorzy indywidualni z ogromnymi portfelami, jak i pierwsze instytucje finansowe. Kryptowaluty wchodzą też pod strzechy, stale rośnie liczba drobnych inwestorów; oswajamy się z nimi i coraz częściej budujemy własne portfele. Sprzyjać temu będzie spektakularny dodruk pieniądza państwowego, który trwa obecnie w celu pokrycia kosztów pandemii i który gwarantuje coraz wyższą inflację i presję na poszukiwanie aktywów deflacyjnych, takich jak Bitcoin.

Gracjan Pietras

Autor jest adwokatem i wspólnikiem w kancelarii „Doktór Jerszyński Pietras” w Warszawie. www.djp.pl

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .