Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Rower na zimę

Rower na zimę

0
Dodane: 2 lata temu

Wiosna czy lato sprzyjają przemieszczaniu się na rowerze, ale jeździć można cały rok. Oczywiście jazda na rowerze przy -15°C i padającym śniegu jest raczej dla tych najwytrwalszych i zaprawionych rowerzystów, ale takiej zimy to dawno nie było. Przy odpowiednim przygotowaniu sprzętu i odpowiedniego ubioru w polskich warunkach rowerem można jeździć przez większość roku, rezygnując oczywiście w przypadku skrajnych warunków pogodowych. Jak więc przygotować rower, w tym także rower elektryczny, na zimę i jakim rowerem jeździć zimą?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2020


Pandemia zmieniła nawyki transportowe większości z nas. Rowery podbiły miasta i drogi, stały się dla wielu osób codziennym środkiem transportu, nie tylko weekendowo-wycieczkowym. Służby odpowiedzialne za infrastrukturę drogową korzystając z ustawy antycovidowej, zmieniają organizację ruchu w dużych miastach, dodając na najpopularniejszych trasach pasy rowerowe lub DDR, które mają umożliwić zachowanie społecznego dystansu między rowerzystami.

Zasłonięty napęd w rowerze miejskim – najlepsze rozwiązanie na jesień/zimę.

Wiosna czy lato sprzyjają przemieszczaniu się na rowerze, ale jeździć można cały rok. Oczywiście jazda na rowerze przy -15°C i padającym śniegu jest raczej dla tych najwytrwalszych i zaprawionych rowerzystów, ale takiej zimy to dawno nie było. Przy odpowiednim przygotowaniu sprzętu i odpowiedniego ubioru w polskich warunkach rowerem można jeździć przez większość roku, rezygnując oczywiście w przypadku skrajnych warunków pogodowych. Polskie jesień i zima bywają kapryśne; w tym roku może nie będzie zbyt dużo śniegu, ale deszcz, chlapa i wiatr pewnie dadzą się we znaki. 

Jak więc przygotować rower, w tym także rower elektryczny, na zimę i jakim rowerem jeździć zimą?

Po pierwsze – bezpieczeństwo

Koła i opony

Sprawdźmy stan opon, nawet jeżeli poruszamy się głównie po mieście i na w miarę nowym rowerze. Może wymiana nie będzie konieczna, ale dla chcących zyskać większy komfort można się pokusić o zmianę na opony o grubszym bieżniku, najlepiej kostkowym. Są zresztą także dostępne opony zimowe, głównie dla rowerów miejskich. Jeżeli jeździmy na rowerze ze wspomaganiem elektrycznym, zwróćmy uwagę, czy opona jest do niego przeznaczona. Do „elektryków” zaleca się bowiem inne opony, ze względu na większe przyspieszenie i prędkości.

Przerzutka planetarna (w piaście) w rowerze miejskim – cięższa od zewnętrznej, ale bezobsługowa i nie wymagająca czyszczenia.

Poza tym zmniejszamy lekko ilość powietrza, w mieszczuchach, trekkingach, mtb (nie zalecam jeżdżenia zimą na szosowych oponach typu 20–23 C) do około 30–35 PSI (2,3 bara). Na trochę bardziej miękkich kołach będzie nam łatwiej zapanować nad rowerem w błocie, na mokrym i śniegu. Po sezonie letnim sprawdźmy, czy koło nie „bije”, czyli czy jest wycentrowane. Infrastruktura rowerowa naszych miast, mimo ciągłej poprawy, nie jest najlepsza, dziury, wysokie krawężniki dają się we znaki kołom rowerów i nie tylko. 

Hamulce

Nic nam po dobrych oponach, jeżeli hamulce nie będą prawidłowo działały. We współczesnych modelach rowerów spotykamy kilka typów hamulców.

Bateria w bagażniku roweru ze wspomaganiem – pamiętajmy wyjmować jak jest chłodno.

W miejskich, tzw. holendrach, najczęściej spotykamy tzw. hamulce rolkowe. Ich największą zaletą jest to, że są praktycznie bezobsługowe i konserwacja sprowadza się do sprawdzenia linki, pancerza od niej i zajrzenia do serwisu raz na kilka sezonów w celu wymiany oleju. Niestety, nie ma rozwiązań idealnych; mają one za to dłuższą drogę hamowania i w kryzysowej sytuacji przy większej prędkości nie zatrzymają nas w miejscu. Jeżeli jeździmy rozważnie i nie rozpędzamy się do prędkości wyścigowych, a do tego nie służą rowery miejskie, hamulce rolkowe spełniają swoją funkcję. 

Drugim, częściej spotykanym typem są szczękowe różnych rodzajów – najczęściej v-brake. Bez względu jednak na ten rodzaj musimy sprawdzić klocki hamulcowe, a może nawet wymienić na bardziej miękkie. Często materiały, z jakich są wykonane, twardnieją przy niskich temperaturach, co spowoduje większy poślizg na obręczy. Tak samo, jak przy rolkowych należy sprawdzić linki i pancerze, jeżeli mamy nieuszczelniane, warto się zastanowić nad wymianą na takie, żeby woda się nie dostawała.

Port ładowania – sprawdźmy czy zaślepki przylegają – woda wrogiem prądu.

W niektórych rowerach, najczęściej w elektrycznych miejskich, można spotkać hydrauliczne hamulce szczękowe. W nich możemy samodzielnie wyregulować siłę śrubami w klamkach. Jeżeli to jest za mało, umówmy wizytę w serwisie. Będzie bezpieczniej i taniej, bo jeżeli uszkodzimy hamulec hydrauliczny, naprawa tania nie będzie. 

Trzecim typem są hamulce tarczowe. W przypadku mechanicznych sprawdzamy linki, pancerze, ewentualnie wymieniamy klocki, a w przypadku hydraulicznych sprawdzamy klocki, wymieniamy, jeżeli jest taka konieczność, i podobnie jak ze szczękowymi hydraulicznymi, jeżeli nie mamy pewności, czy wszystko jest OK, to lepiej złożyć wizytę w serwisie. 

Ze wszystkich wymienionych typów najmniej podatne na trudne warunki pogodowe, deszcz, śnieg, błoto itp. są pierwsze i ostatnie – rolkowe i hydrauliczne tarczowe. Rolkowe też mają najsłabszą siłę hamowania, w mieście wystarczają, chyba że jeździmy jak peleton Tour de France. Tarczowe hamują najmocniej i wymagają wyczucia, gwałtowne hamowanie może skończyć się niemiło. Pamiętajmy jednak, że stan podłoża ma znaczący wpływ na drogę hamowania i nie szarżujmy zbytnio po mokrej czy śliskiej nawierzchni. 

Napęd

Łańcuch albo pasek, zębatki, przerzutki – to one są zazwyczaj najbardziej narażone przy niekorzystnych warunkach. Napędy w rowerach miejskich najczęściej mają częściowe lub pełne osłony łańcucha, te drugie są najlepsze do codziennych dojazdów – zakryty łańcuch prawie nie łapie brudu, nie ubrudzimy też spodni. Razem z taką osłoną stosuje się przerzutki planetarne, czyli zamknięte w piaście tylnego koła. W zależności od modelu mamy do dyspozycji od 3 do 11 biegów lub regulację bezstopniową. Zaletą takiego rozwiązania jest jego bezobsługowość. Dwa razy do roku zdejmujemy osłonę łańcucha, sprawdzamy jego stan, czyścimy, smarujemy, zakładamy osłonę. W przypadku przerzutki sprawdzamy linki, pancerze, czy są odpowiednio naciągnięte, szczelne i nie mają śladów rdzy. Jeżeli biegi przeskakują – naciągamy odpowiednio linkę, ustawiając wskazany w instrukcji bieg na manetce i naciągając zaczep na końcu, żeby znaczniki na przerzutce zrównały się. Instrukcja regulacji jest prosta i do większości modeli dostępna na stronie producenta. Jeździmy do wiosny albo i dłużej, nie przejmując się napędem.

Błotnik z chlapaczem na przednim kole – ochroni nas przed zachlapaniem.

Jeżeli mamy jednak rower z zewnętrzną przerzutką (lub przerzutkami) i nieosłoniętym łańcuchem, konserwacja nie będzie taka prosta. Łańcuch, wystawiony na działanie czynników zewnętrznych, będzie łapał piach, błoto, śnieg, wodę czy co tam spotykamy na drodze. 

Po pierwsze zatem czyścimy łańcuch, zębatki z przodu (tzw. blat), zębatki z tyłu (tzw. kasetę lub wolnobieg). Najlepiej użyć do tego specjalnego środka – usuwa on resztki smarów i innych zabrudzeń. Sprawdzamy stan zębatek, jeżeli są zbyt mocno wytarte, czeka nas wymiana, a z tym już lepiej udać się do serwisu. Jeżeli nie ma takiej konieczności, smarujemy łańcuch smarem typu zimowego – jest gęstszy, bardziej odporny na wodę, sól itp. Niestety, jego wadą jest to, że jest lepki i łapie dużo kurzu. W zależności od aury po jeździe w deszczu powinniśmy skontrolować stan napędu, czy nie przylepiło się zbyt dużo błota do łańcucha, zębatek, przerzutek i jeżeli trzeba je wyczyścić, to najprościej to zrobić mokrą szmatką lub szczotką z miękkim włosem. Czyszczenie jest konieczne po jeździe w śniegu i zazwyczaj wymaga to również smarowania najbardziej narażonych elementów. Sprawdzajmy dokładnie przerzutkę, sprężynę w niej i kółeczka w wózku, tam się zazwyczaj dość dużo śniegu czy błota zbiera. Niektórzy rowerzyści zakładają na zimę tańszy, gorszy napęd, żeby nie zniszczyć zbyt szybko tego lepszego. Uważam, że to raczej niepotrzebny zabieg, chyba że mamy w rowerze komplet przerzutek elektronicznych wartych kilka, kilkanaście tysięcy złotych. Wtedy i tak lepszym wyjściem będzie kupno „gorszego” zimowego roweru.

Nie zapominajmy też o sobie i innych uczestnikach ruchu. Błotniki! Może nie wyglądają idealnie, psują estetykę naszego jednośladu, ale jesienią i zimą naprawdę się przydają. Dojedziemy do pracy bez „pręgi”, czyli pasu błota na plecach i kurtce z przodu, nie ochlapiemy innych uczestników ruchu i uchronimy częściowo rower, ramę od dodatkowej ilości wody, błota, śniegu.

Tradycyjny napęd bez osłony w rowerze sportowym – będzie dużo czyszczenia po prawie każdej jeździe.

Elektryka

Wszystkie do tej pory podane porady dotyczą „mechaniki” i każdego roweru. Jeżeli jednak jeździmy na rowerze wspomaganym elektrycznie, dojdzie nam jeszcze dbanie o elektronikę i baterię. Baterie nie lubią zimna, jeżeli trzymamy rower pod chmurką albo na balkonie, stosujmy zasadę, że bateria idzie do domu. Gdy często i dużo parkujemy pod biurem, to lepiej wyciągajmy baterię i zabierajmy ze sobą, przechowując ją w suchym i ciepłym miejscu. Na mroźniejsze dni, w okolicach 0°C, dobrze jest się zaopatrzyć w neoprenowy pokrowiec na baterię, chroni ją trochę przed chłodem, szczególnie podczas dłuższych przejazdów. Pamiętajmy też o zdejmowaniu wyświetlacza, licznika w modelach, które to umożliwiają. Koniecznie sprawdźmy obudowę silnika w modelach ze wspomaganiem centralnym. Jest to najniżej zawieszony element roweru i mógł zostać uszkodzony kamieniem, krawężnikiem itp. Pęknięcia umożliwią dostanie się tam wody, brudu, a tego może silnik nie przeżyć. 

Oświetlenie

Na koniec oczywista oczywistość, ale jeżdżąc dużo, odnoszę wrażenie, że nie dla wszystkich. Światła. Jesienią czy zimą wcześniej robi się ciemno, jeżdżenie bez oświetlenia to łamanie przepisów i stwarzanie poważnego zagrożenia dla siebie i innych, nawet jak jedziemy w mieście po wydzielonej i oświetlonej DDR. Pamiętajmy o białej lampce z przodu i czerwonej z tyłu. Unikajmy małych jednodiodowych lampek z marketu za 5 PLN, choć i tak są lepsze niż brak światła w ogóle, ale one naprawdę nic nie dają. Za kilkanaście złotych można już kupić coś, co świeci w sposób widoczny, nas będzie widać i zobaczymy na czas dziurę w drodze.

Okolice suportu po jednej przejażdżce, nawet nie w deszczu, tylko po deszczu.

Rower w naszym klimacie, poza skrajnymi sytuacjami, jest pojazdem całorocznym. Niestety, infrastruktura i jej stan nie zawsze umożliwia takie jego wykorzystywanie. Oczywiście, nie każdy będzie się czuł na siłach i miał możliwość jeździć cały rok, ale im więcej jeździmy, tym więcej wprawy nabieramy, a rower pozwala oderwać się na chwilę od biurek, klawiatur i rozruszać się. Na pewno jest coraz atrakcyjniejszą alternatywą w poruszaniu się codziennym po mieście.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .