Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Astrofotografia w Bieszczadach w pięciu krokach

Astrofotografia w Bieszczadach w pięciu krokach

0
Dodane: 2 lata temu

Bieszczady większości osób kojarzą się z pewnością z rozległymi pustkowiami, długimi wędrówkami po okolicznych szlakach i odcięciem od cywilizacji. Smakosze docenią tam kultowe naleśniki w Chacie Wędrowca czy kraftowe piwa z browaru Ursa Maior. Z racji swojej oddalonej od świateł miast lokalizacji fotografowie docenią natomiast niepowtarzalne warunki do tworzenia niezwykłych ujęć nocnego nieba. W tym krótkim wpisie opowiem, jak w kilku krokach uchwycić rozgwieżdżone niebo nad Bieszczadami.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2021

Krok 1 – pogoda

Oczywistym i absolutnie kluczowym warunkiem jest szczęście do pogody, a konkretnie trafienie wieczoru z bezchmurnym niebem i brakiem jakiegokolwiek zamglenia. Jeśli widoczność nie jest idealna – lepiej spędzić ten czas w jednej z kultowych bieszczadzkich restauracji czy barów.

Krok 2 – lokalizacja

OK, trafiliśmy z pogodą, więc co dalej? Niemal równie istotnym zagadnieniem będzie wybór odpowiedniego miejsca do fotografowania. Przede wszystkim powinno być ono maksymalnie oddalone od jakichkolwiek zabudowań czy świateł – nawet niewielka łuna na horyzoncie sprawi, że gwiazdy będą mniej widoczne, a zdjęcie potencjalnie prześwietlone. Warto zwrócić także uwagę na nasze położenie względem gwiazd i elementów otoczenia – najbardziej interesujące ujęcia to te, na których poza samym niebem uchwycimy także element na pierwszym planie, np. drzewo, dom czy linię horyzontu. 

Krok 3 – sprzęt

Niezbędny element wyposażenia stanowi solidny statyw, który umożliwi bezproblemowe wykonanie długiego naświetlania nocnego nieba bez najmniejszego poruszenia. Jeśli chodzi o rejestrowanie obrazu, to z oczywistych względów najlepiej sprawdzi się tutaj aparat z dużą matrycą – lustrzanka lub zaawansowany bezlusterkowiec, który pozwoli uzyskać dobrą jakość obrazu nawet przy bardzo wysokiej czułości ISO (im wyższa wartość ISO, tym więcej światła „zbiera” matryca, jednak wiąże się to z pogarszającą się jakością obrazu; efekt ten jest mniej dokuczliwy w sprzęcie wysokiej klasy). Ważny będzie także maksymalnie jasny obiektyw szerokokątny – światło 4 lub lepsze pozwoli zmaksymalizować ilość wpadającego światła, natomiast szeroki kąt sprawi, że będziemy mogli rejestrować dłuższe ekspozycje bez efektu rozmazywania się gwiazd na skutek ruchu Ziemi względem nieba (efekt ten nasila się przy obiektywach o dłuższej ogniskowej). Zdjęcia, które widzicie w tym artykule, wykonałem pełnoklatkowymi aparatami Canona (EOS 6D i EOS R) oraz obiektywem 14 mm 2.8. W internecie znajdziecie liczne poradniki wskazujące, że podobne ujęcia można uzyskać, wykorzystując smartfona nowej generacji – jest to prawda, niemniej nawet najprostsza lustrzanka za 1000–1500 PLN pozwoli uzyskać nieporównywalnie lepsze efekty niż kilkukrotnie droższy iPhone 13 Pro.

Krok 4 – technika

Znaleźliśmy się już w ciemnym, oddalonym miejscu, nad sobą mamy jedynie niebo pełne gwiazd, a przed sobą statyw z dobrze dobranym sprzętem – jednak to dopiero połowa sukcesu. Kluczem do uzyskania idealnego ujęcia będzie technika i duża doza cierpliwości, gdyż stojąc samotnie pośrodku bieszczadzkich pustkowi, będziemy musieli wykonać co najmniej kilkanaście długich ekspozycji. Jakie parametry wybrać? Zakładając, że dysponujemy obiektywem szerokokątnym o świetle w zakresie 2.8–4, zacznijmy od ustawienia czasu naświetlania około 20 s (dłuższy spowoduje rozmazanie gwiazd) i czułości ISO ok. 2000–3200. Wszystkie zdjęcia rejestrujemy oczywiście w bezstratnym formacie RAW, co będzie kluczowe podczas ich dalszej edycji na komputerze. Po wykonaniu 2–3 testowych ujęć skupmy się na lekkiej korekcie ustawień, a także korekcji kadru – celując w przestrzeń na wyczucie i bez podglądu z całą pewnością będziemy potrzebowali chwili na uzyskanie zadowalającego efektu. Warto także uruchomić samowyzwalacz, by ograniczyć ryzyko poruszenia aparatu przy naciskaniu spustu migawki, a także wyłączyć ekran – nawet niewielka ilość światła emitowanego przez sam aparat skutecznie zepsuje ujęcie (to samo tyczy się konieczności zachowania absolutnej ciemności wokół pracującego aparatu). Osobiście jestem zdania, że w ujęciach nocnego nieba lepiej sprawdzają się pionowe kadry, gdyż w ten sposób łatwiej uchwycimy zarówno elementy otoczenia, jak i charakterystyczny, podłużny kształt Drogi Mlecznej – niemniej warto eksperymentować z różnymi ustawieniami aparatu. 

Krok 5 – postprodukcja

Nie zniechęcajcie się, jeśli uzyskane efekty na pierwszy rzut oka dalekie są od krążących po internecie efektownych nocnych ujęć – surowe pliki RAW zawierają w sobie znacznie więcej informacji, niż widać to przed rozpoczęciem edycji, a umiejętna manipulacja plikiem już przy niewielkim nakładzie pracy znacznie uatrakcyjni finalny obraz. Warto jednak pamiętać, iż nie istnieje jeden, uniwersalny przepis, jak edytować nocne ujęcia, a proces ten w ogromnym stopniu zależeć będzie od doświadczenia i wyczucia edytora. Podstawową czynnością będzie zwiększenie kontrastu i rozjaśnienie najjaśniejszych partii zdjęcia, by bardziej uwidocznić gwiazdy. Delikatna korekta kolorów, rozjaśnienie pierwszego planu czy lekkie wyostrzenie zdjęcia to inne czynności, które warto przetestować w toku obróbki – efekt zależeć będzie jednak przede wszystkim od jakości i koncepcji konkretnego ujęcia. Warto eksperymentować!

Podsumowując, uzyskanie efektownego ujęcia nocnego nieba to wbrew pozorom nic skomplikowanego – oczywiście zakładając, że trafimy na dobre warunki pogodowe i wybierzemy dogodne, oddalone od cywilizacji miejsce. W tej roli znakomicie sprawdzą się Bieszczady – to właśnie tam powstały wszystkie kadry, które widzicie w tym artykule. 

Na wszelkie pytania odnośnie do fotografowania (nie tylko gwiazd) chętnie odpowiem na Twitterze. Zachęcam do pokazywania swoich ujęć!

Tomasz Szykulski

Fotografia, technologie i dalekie podróże. Więcej na mojej stronie - szykulski.com.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .