Fundacja
Od startu platformy AppleTV+ nieustannie wisiała nad nami jedna premiera. Zapowiedziana już na samym początku, jednak musieliśmy na nią trochę poczekać. Na jesieni tego roku ostatecznie swoją premierę miała „Fundacja”.
Cykl książek o „Fundacji” napisał Isaac Asimov i dla niektórych jest to jedna z najważniejszych serii SF w literaturze. Osobiście ich nie czytałem ani nawet nie słyszałem o nich przed tym, jak dowiedziałem się o powstającym serialu. Materiały promocyjne oraz obsada produkcji bardzo mnie zachęciły do seansu. Sam hype, jaki panował wokół niej, również sprawił, że czekałem na premierę. Czy warto było?
Początkowo myślałem, że zdecydowanie nie. Niewiele brakowało, bym całkowicie odbił się od serialu już po dwóch pierwszych odcinkach. Postanowiłem jednak dać mu szansę i szybko okazało się, że historia, jaka jest nam prezentowana, wciągnęła mnie. Nie obyło się jednak bez wątpliwości, ponieważ odcinki – zwłaszcza w pierwszej połowie serii – są dość nierówne. Natomiast im bliżej finału, tym bardziej nie mogłem się go doczekać.
Trudno jest napisać, o czym właściwie jest „Fundacja”. Mam przeczucie, że nawet wykorzystując oficjalne opisy tej produkcji oraz to, co wiem już po seansie, i tak nie zdołam oddać całości. W skrócie akcja dzieje się w zupełnie innym wszechświecie niż ten, który znamy. Ludzkość jest już o wiele bardziej rozwinięta technologicznie i wszystko rozgrywa się zapewne kilka tysięcy lat po nas. Niestety okazuje się, że jednak wciąż jesteśmy gatunkiem dość autodestrukcyjnym i zmierzamy na kurs kolizyjny. Co prawda ten „koniec” ma nastąpić dopiero za jakiś czas, ale niektórzy już teraz postanawiają działać. Jedną z tych osób jest Hari Seldon (w tej roli Jared Harris) – genialny matematyk, który dzięki liczbom i wyciągnięciu wniosków z historii świata przewidział nadchodzący koniec. Dlatego postanawia założyć tytułową Fundację, która ma zapewnić przetrwanie ludzkości.
Wszystko to jest świetną koncepcją i wydawać by się mogło, że będzie z tego materiał na fascynujący serial. Znam jednak osoby, które już po pierwszych odcinkach poczuły się bardzo zniechęcone. Przede wszystkim dlatego, że właśnie ten początek jest nierówny. Z jednej strony dzieje się dużo, dostajemy ogrom informacji – wręcz taki, który momentami przytłacza – a z drugiej za moment otrzymujemy powolne tempo i odcinek bardzo się dłuży. Jak wspomniałem wcześniej, dopiero w drugiej połowie sezonu pewne elementy układanki zaczynają się ze sobą łączyć, a sama akcja nieco się zacieśnia.
„Fundacja”, pomimo kilku wad scenariuszowych, jest naprawdę dobrze zrealizowanym serialem. Potrafi zachwycić stroną audiowizualną oraz aktorstwem, które stoi tu na wysokim poziomie. Co prawda nie ma tu ogromnych nazwisk, które kojarzy każdy. W zasadzie najbardziej znani są tutaj wspomniany Jared Harris oraz Lee Pace wcielający się w imperatora – ta rola jest momentami fenomenalna!
Po obejrzeniu finału wiem, że bardzo będę czekał na dalsze losy bohaterów tego serialu. Mam jednak nadzieję, że kontynuacji doczekamy się szybciej, niż czekaliśmy na rozpoczęcie tej historii. Pomimo tego, że nie każdemu przypadnie ona do gustu, to potencjał na ciekawą sagę jest ogromny. Oby w przyszłości jakość fabuły miała tendencję zwyżkową.