Mastodon

Recenzja Dyson Pure Humidify+Cool

0
Dodane: 2 lata temu

Jak wiemy, chociażby po alertach RCB, jakość powietrza w Polsce nie jest najlepsza, szczególnie w okresie zimowym, a usuwanie stacji pomiarowych, wbrew logice, nie pomaga. Możemy jednak sobie pomóc w domu, oczyszczając powietrze na bieżąco i z pomocą przychodzi Dyson, który dodatkowo może nawilżać pomieszczenia i również nas chłodzić (latem!).


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2022


Oczyszczaj, nawilżaj, schładzaj

Dyson Pure Humidify+Cool to urządzenie pełniące trzy funkcje, ale łączy je razem, dzięki czemu ma to wszystko jakiś sens.

Po pierwsze, ma system filtrów, które oczyszczają powietrze z alergenów, zapachów i cząstek aż do 0,3 mikrona. Po drugie, ma zbiornik na wodę, który służy do nawilżania powietrza w mieszkaniu. Co ciekawe, nawilżone powietrze, zanim trafi do mieszkania, również przepuszczane jest przez filtr, abyśmy nie rozpylali tego, co znalazło się w wodzie. Woda jest też naświetlana UV, co według producenta niszczy 99,9% bakterii znajdujących się w niej. Po trzecie, szczególnie latem, to urządzenie służy również jako wentylator do schładzania nas podczas upałów. Nie, nie jest to klimatyzator.

Na deser zostaje aplikacja, za pomocą której możemy sterować tym Dysonem. Przy okazji mamy też podgląd na wszystkie statystyki. Niestety, nie ma wsparcia dla HomeKita ani innych asystentów, co dziwi w dzisiejszych czasach – możliwość automatyzacji jest nieoceniona.

Czy to wszystko prawda?

Nie wiem! Jak się okazuje, powietrze w mieszkaniu mamy przyzwoicie nawilżone i nie ma też w nim cząsteczek PM2,5, PM10 itp. Czujnik na Dysonie na bieżąco wskazuje stan jakości powietrza i to jest u nas bardzo dobre. Dodam jedynie, że w sypialni mamy już oczyszczacz powietrza, dlatego Dyson stanął między salonem a kuchnią.

Jak więc go używam i jak się spisuje?

Są dwa tryby. Powietrze będzie się wydobywało albo z przodu tego łuku, albo z tyłu, w formie rozproszonej. Spodziewam się, że ta pierwsza lepiej spisuje się latem, kiedy cieszymy się na chłodne powietrze wiejące nam po mieszkaniu, ale zimą preferuję ten drugi tryb. Siłę nawilżania oraz moc wiania też można ustawiać. W trybie automatycznym jest bardzo, ale to bardzo głośno. Na tyle, że rozważałbym ten tryb wyłącznie w skrajnej potrzebnie, np. podczas upałów albo gdy nie ma nas w domu. W innych sytuacjach zdecydowanie sugeruję po prostu tryb nocny lub ręczne nastawienie nawilżania i nawiewu. Samo nawilżanie wtedy nie jest może tak mocne i spodziewam się, że trudno będzie dobić do domyślnego celu 50% nawilżenia, ale przynajmniej nie zwariujemy. Na testy, gdzie celowo wprowadzałem zanieczyszczenia w rejonie Dysona, urządzenie reagowało bardzo szybko, a czujnik natychmiast wskazywał, z czym mamy do czynienia, ale znowu – było bardzo głośno, gdy wchodził na obroty.

Przy odrobinie cierpliwości lub gdy mieszkanie będzie odpowiednio nawilżone, a powietrze czyste, urządzenie trochę cichnie, ale nadal nie na tyle (w naszym przypadku), aby oglądać np. film w salonie. W takiej sytuacji najczęściej za pomocą dołączonego pilota magnetycznie przyczepiającego się do górnej części Dysona wystarczy go albo przełączyć we wspomniany tryb nocny, albo zmienić mu ustawienie na ręczne i cichsze.

Jak do bywa u Dysona, niektóre rzeczy są świetnie przemyślane i tutaj zwróciłem uwagę na pojemnik na wodę, który umieszczamy na samym spodzie urządzenia. Wyposażono go w uchylaną rączkę, dzięki czemu wygodnie się go nosi i trzyma podczas napełniania, ale ma również kółka, dzięki czemu dosłownie wjeżdża się nim do Pure Humidify+Cool  jak do garażu.

Problemem w dzisiejszych czasach jest mnogość urządzeń, które chcemy posiadać. Nawilżacze. Oczyszczacze. Dmuchawy. Klimatyzatory. Każde z nich wymaga prądu, miejsca oraz czasu na obsługę. Wygodnie więc mieć trzy rzeczy w jednym. Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić, jak dobrze oczyszcza on powietrze w domu, ale spodziewam się, że nie jest to jakaś ściema. Jak już wspominałem, jak generowałem dym w okolicach Dysona, to natychmiast reagował i po paru minutach raportował, że wszystko jest znowu „na zielono”. Trudniej mi ocenić nawilżenie, bo nigdy nie mieliśmy sucho u siebie…

Pozostaje pytanie, czy to wszystko warte jest swojej ceny? A ją musicie zestawić ze swoimi oczekiwaniami, potrzebami i dostępnym miejscem.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .