Kindle Paperwhite 5 – pierwsze wrażenia
Jak wspominałem wcześniej, zdecydowałem się na zakup najnowszego czytnika ebooków od Amazon – Kindle Paperwhite 5. Nigdy wcześniej nie miałem takiego urządzenia, zatem moje doświadczenia z E Ink są znikome.
Zakup wynikał z kilku powodów. Po pierwsze wszyscy chwalą technologię ekranów E Ink w kontekście czytania ebooków. Od lat, odkąd kupiłem pierwszego iPada, książki czytam tylko na nim. Od 2010 roku czytam w zasadzie tylko ebooki i tylko na ekranie. Ekran w iPadzie migocze, niby tego nie widzimy, ale po dłuższym użytkowaniu czujemy. Moje oczy od jakiegoś czasu coraz szybciej się męczą, a że pracuję cały czas przed komputerem albo iPadem, to wieczorem, kiedy mam już czas aby poczytać, zwyczajnie jestem zmęczony.
Drugim powodem zakupu była ciekawość jak sprawdzi się w moim życiu Kindle. A że cena była wyjątkowa, to po trzecie, tym razem długo nie zastanawiałem się i kliknąłem.
Spisuję w punktach moje spostrzeżenia po pierwszym dniu używania Kindle Paperwhite 5 i przeczytaniu około 200-250 stron książek. Uprzedzam i zdaję sobie sprawę, że dla osób, które mają doświadczenie z takimi czytnikami moje uwagi mogą być mało odkrywcze i/lub przydatne, co zrobić, jestem w tej dziedzinie kompletnie “nowy”.
- Rozmiar 6,8” jest poręczny, choć o dziwo bardziej do czytania odpowiada mi rozmiar ekranu iPada 11″. Wiem, że to dużo, ale przyzwyczaiłem się. Kindle mógłby być większy, tak 7”+. Książka na iPadzie ma mimo wszystko bardziej „papierowy” wygląd.
- Waga jest mała, to tylko 205 g. Wygodnie trzyma się go gdy leżę w łóżku i czytam. Niewątpliwie to jest przewaga nad iPadem (iPad Pro 11” to 471 g, czyli ponad 2x tyle co Kindle) . Nie ma stresu, że gdy zaśniemy, to iPad spadnie z łóżka i się zbije albo…obije nam nos.
- Kindle po rozpakowaniu pokazywał 53% naładowania baterii. Po całym dniu czytania, uczenia się obsługi, konfiguracji i przesyłania plików, mam w tej chwili 40%. Ciekaw jestem ile faktycznie wytrzyma mi na jednym ładowaniu. iPada nie ukrywam, że ładuję codziennie, ale to też moje praktycznie podstawowe narzędzie pracy, nie ma żadnego porównania oczywiście. Z rozmów z innymi użytkownikami zakładam ok dwóch tygodni użytkowania na jednym ładowaniu przy codziennym czytaniu, choć producent podaje 10 tygodni.
- Ekran jest niby matowy, ale spodziewałem się mniejszych refleksów, odbić światła słonecznego czy też sztucznego. Niestety to przeszkadza tak samo jak w iPadzie, na którym mam najklejoną folię Paperlike. Dzięki niej, o dziwo, w takim pierwszym wrażeniu nie widać specjalnej różnicy między ekranem Kindla z E Inkiem i ipadowego OLEDa.
- Obsługa dotykowa i system. Tu trzeba się przyzwyczaić. Niestety nie jest to tak responsywne jak przyzwyczaiły nas iOS czy Android. E Ink ma laga, który może irytować. Mnie w każdym razie irytuje szybkość reakcji. Zakładam, że to kwestia przyzwyczajenia. Nie jest do końca intuicyjna obsługa, dopiero uczę się co gdzie jest i wydaje mi się, że w niektórych miejscach powinno być to lepiej rozwiązane.
- Cover wygodny, ale mocno pogrubia czytnik. Tak jak każdy inny cover dla każdego innego urządzenia. Materiał podobny do jeans od środka mikrofibra.
- Umieszczenie przycisku od spodu urządzenia, przy złączu USB-C po latach korzystania z iPada uważam za mało praktyczne.
- Rozdzielczość ekranu w Kindle Paperwhite 5 jest wysoka – 300 ppi. iPad Pro 11” ma 265 ppi.
- Przerzucanie plików na Kindle odbywa się domyślnie przez maila, unikalnego jaki jest nadany dla naszego konta i urządzenia. Z jednej strony jest to wygodne, ale zauważyłem, że są problemy np z okładkami.
- PDFy, o dziwo, w Kindle Paperwhite 5 dobrze się otwierają – zobaczcie iMaga, jest nawet spis treści.
- Nowy Kindle przejął po modelu Oasis możliwość zmiany temperatury barwowej podświetlenia. Idealnie sprawdza się to w nocy, choć mamy też możliwość czytania w Dark Mode. Szczerze? Nie widzę po tym jednym dniu różnicy w zmęczeniu oczu czytając wieczorem z Kindle vs. iPada.
- Kilka osób zastanawiało się czy rozmiar 8 GB będzie wystarczający? Prosta kalkulacja – jedna książka w formacie .mobi ma od kilkuset kb do kilku MB. Jak widzicie miejsca starczy na setki książek – chyba więcej nie potrzeba mieć przy sobie.
- Kindle Paperwhite 5 jest dostępny tylko w jednym kolorze, czarnym, i tylko w wersji WiFi, bez modemu LTE. Mi to w zupełności wystarcza. Nie mam potrzeby łączenia się nim z netem w każdym momencie. Zawsze mam w razie czego przy sobie telefon i mogę udostępnić WiFi.
Zapewne z czasem będę mieć kolejne przemyślenia, powyższe spisane zostały na gorąco. Jeśli macie jakieś pytania lub uwagi to zapraszam do dyskusji na mojego Twittera – @dominiklada