Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Volvo C40 Twin Recharge i Volvo XC40 Recharge – zeroemisyjnie przez Bornholm

Volvo C40 Twin Recharge i Volvo XC40 Recharge – zeroemisyjnie przez Bornholm

0
Dodane: 2 lata temu

Słoneczna, czerwcowa aura na malowniczej duńskiej wyspie Bornholm na Bałtyku była estetycznym ozdobnikiem naszych jazd testowych najnowszymi samochodami elektrycznymi w gamie Volvo. Mieliśmy okazję sprawdzić dwa modele i to w dwóch różnych wersjach napędowych: dwusilnikowe, bardzo mocne Volvo C40 Twin Recharge oraz nieco słabszy, choć – moim i Dominika zdaniem – bardziej pasujący do charakteru rodzinnego SUV-a/crossovera, jednosilnikowy wariant Volvo XC40 Recharge.

Zacznijmy od Volvo C40 Twin Recharge, czyli mocniejszej wersji modelu C40, pierwszego w pełni elektrycznego auta marki, które oferowane jest – w przeciwieństwie do XC40 – wyłącznie z napędem elektrycznym. Jeżeli chodzi o wygląd, C40 jest rasowym crossoverem z wszelkimi stylistycznymi wyróżnikami takiej formy nadwozia: zabudowane nadkola i progi, podwyższony prześwit (aż 21,1 cm), potężne, aż 20-calowe koła, opadający dach, kapitalnie zaprojektowane tylne światła i charakterystyczny “młot Thora” z dziennych, przednich LED-ów – wyróżnik szwedzkiej marki.

Volvo C40 to rasowy crossover coupé (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Egzemplarz, którym mieliśmy okazję poruszać się po malowniczej, duńskiej wyspie Bornholm wyposażono w dwusilnikowy układ napędowy. Dwa silniki elektryczne, z których każdy napędza jedną z dwóch osi pojazdu (w ten sposób mamy napęd na 4 koła) generują naprawdę imponującą moc: aż 408 KM (choć lepiej brzmi okrągłe 300 kW). Moment obrotowy oszałamia jeszcze bardziej: 660 Nm dostępne jest tu od samego startu, co jest cechą wyróżniającą napędy elektryczne. Efekt? Volvo C40 Twin Recharge to auto, które tylko udaje rodzinnego crossovera-coupé, w rzeczywistości to elektryczny sleeper, w którym mocny nacisk pedału przyśpieszenia powoduje pojawienie się na twarzy kierowcy pewnego popularnego, żółtego, tropikalnego owocu.

20-calowe felgi w tym aucie wcale nie wyglądają na zbyt duże (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Wrażenia z dynamiki jaką zapewnia dwusilnikowy, elektryczny zespół napędowy można porównać jedynie z samochodami marki Tesla. Miałem kiedyś okazję przejechać się Teslą Model Y Long Range. Dynamika imponująca, ale to… Volvo C40 Twin Recharge jest szybsze! 100 km/h auto to uzyskuje w czasie 4,7 sekundy. Czy trzeba coś dodawać? Prędkość maksymalna jest ograniczona do 180 km/h. Jak w każdym nowym Volvo.

Pojemność baterii w mocniejszych elektrykach z serii Recharge (zarówno C40 jak i XC40) to 75 kWh brutto (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Zasięg? Testy trwały zbyt krótko, by realnie go ocenić, a i wyspa Bornholm nie jest na tyle rozległa by wycisnąć z pokładowego akumulatora o pojemności użytecznej wynoszącej 75 kWh znaczący zapas energii. Komputer w pełni naładowanego C40 pokazywał 350 km zasięgu, co jest wartością jak najbardziej realną. Średnie zużycie energii podczas naszych jazd po wyspie oscylowało wokół wartości 20 kWh/100 km często spadając poniżej tego poziomu.

Pod względem dynamiki C40 Twin Recharge to elektryczny sleeper (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jednocześnie przy ponadnormatywnej mocy elektryczny C40 nie ma żadnych problemów z trakcją. Oczywiście duńskie drogi na Bornholmie to nie tor wyścigowy, zatem spieszę z wyjaśnieniem, że C40 Twin Recharge może pełnić również rolę spokojnego, rodzinnego środka transportu. Znakomita responsywność, przyjemnie zestrojone zawieszenie i olbrzymia elastyczność napędu zapewnia nadprzeciętną płynność jazdy.

Rozplanowanie instrumentów pokładowych jest w obu autach właściwie identyczne (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

W kabinie C40 odnajdziemy lubiany przez wielu, skandynawski minimalizm klasy premium. Doskonałe spasowanie, wysokiej jakości materiały i ciekawe pomysły stylistyczne, takie jak np. “topograficzny” podświetlany wzór na desce rozdzielczej i boczkach drzwi. Projektanci ponoć wzorowali się na topografii jednego ze szwedzkich parków narodowych. Konotacji ekologicznych jest tu więcej. Podczas produkcji jakiegokolwiek elektrycznego Volvo nie cierpi żadne zwierzę. Na tapicerce nie odnajdziemy skóry, lecz miłe w dotyku ekologiczne materiały powstałe głównie z recyklingu.

Taki zasięg wyświetlił nam komputer pokładowy słabszej odmiany XC40 P6 Recharge (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Pod względem komfortu, przestronności i funkcjonalności trudno coś temu modelowi zarzucić. Opadający dach absolutnie nie oznacza braku miejsca w drugim rzędzie. Szeroki zakres elektrycznej regulacji fotela kierowcy i kierownicy pozwala każdemu dopasować się do tego auta. Obsługa urządzeń pokładowych jest prosta, ale tu mamy ciekawostkę – w miejsce dobrze znanego systemu Sensus Volvo zdecydowało się na system Android Automotive OS (nie mylić z Android Auto!). W tym przypadku mamy jednak mieszane uczucia.

Obydwa modele mogą pobierać do 150 kW mocy z zewnętrznej ładowarki DC (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Po pierwsze, mimo wcześniejszych zapowiedzi, w obu prowadzonych przez nas egzemplarzach elektrycznych Volvo, nie działał Apple CarPlay. Android Auto nie ma sensu, bo sam system pokładowy to Android Automotive OS. Parowanie ze smartfonem co prawda działa, ale jeżeli preferujecie Mapy Apple zamiast Google Maps, to musicie na razie obejść się smakiem. Podobno Volvo pracuje nad aktualizacją, która dodałaby obsługę Apple CarPlay w opisywanych modelach, jednak póki co w naszych testówkach takiej funkcji nie odnaleźliśmy.

Volvo XC40 ma formę bardziej klasyczną – to SUV (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Drugim z prowadzonych przez nas na Bornholmie modeli był Volvo XC40 w wersji z jednym silnikiem elektrycznym. Volvo XC40 P6 Recharge (mocniejsza wersja to Volvo XC40 P8 Twin Recharge) dysponuje mocą 231 KM, co wcale nie jest małą wartością. W praktyce na malownicze, dość kręte i wąskie drogi Bornholmu wystarczy aż nadto. Napęd jest tu równie responsywny i płynny jak w mocniejszych wersjach, ale nie jest tak brutalny gdy kierowca wciśnie pedał w podłogę.

XC40 ma też bardziej klasyczną formę kompaktowego SUV-a premium, co spodoba się tym, którzy lubią rodzinne podróże. Kable w obu autach nie zajmują bagażnika, bo można je schować do frunka, czyli schowka z przodu – pod maską. Słabsza wersja wcale nie jest mało dynamiczna. 7,4 s do setki wystarczy aż nadto. Prędkość maksymalna w jednosilnikowej odmianie to 160 km/h. Naprawdę więcej nie potrzeba, a próba jej uzyskania na Bornholmie najprawdopodobniej skończyłaby się w najlepszym razie konfiskatą auta – prawo drogowe w Danii nie zna litości dla piratów drogowych. W Polsce taka szybkość też aż nadto wystarczy.

We wnętrzu elektrycznych Volvo nie znajdziemy skór, wyłącznie ekologiczne materiały (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Wyróżnikiem słabszej wersji jest mniejsze zużycie energii. Jadąc jednosilnikową odmianą Volvo XC40 komputer pokładowy wskazywał średnie zużycie oscylujące wokół wartości 17 kWh/100 km. To nie tylko kwestia samej mocy – XC40 P6 Recharge ma mniejszą baterię (69 kWh), a to oznacza, że jest trochę lżejsze. Zasięg? Wg WLTP nawet 425 km. Komputer pokładowy naszego egzemplarza pokazywał jednak przy pełnej baterii zasięg 360 km.

Nie mierzyliśmy czasów ładowania obu aut, bo tym zajmowali się organizatorzy jazd prasowych. Niemniej oba modele są w stanie przyjąć z szybkiej ładowarki DC do 150 kW mocy, co oznacza niespełna półgodzinną przerwę przy ładowarce podczas dłuższej podróży – w sam raz na odpoczynek połączony z posiłkiem. Później, naładowani energią ludzie i samochody, mogą ruszyć w dalszą drogę. Więcej o tym modelu (w mocniejszej wersji P8) przeczytacie w jednym z kolejnych wydań iMagazine. Wtedy też sprawdzimy dokładniej realny zasięg w określonych warunkach i czasy ładowania.

Podsumowując, gdyby nie drobne mankamenty związane z systemem Google’a na pokładzie obu modeli takie jak np. niewykorzystane miejsce w jednym z trybów wyświetlania wirtualnych zegarów (jeżeli nie wyświetlamy mapy, marnuje się mnóstwo przestrzeni informacyjnej), czy wspomniany brak Apple CarPlay, to oba auta oferują naprawdę wiele. Systemy asystujące? Oczywiście, pełny zestaw z adaptacyjnym tempomatem, rozpoznawaniem znaków i automatycznym dostosowaniem prędkości (przydaje się nie tylko w Danii), czujnikami, sensorami, wykrywaniem zwierząt (nie sprawdzaliśmy) i wiele więcej.

W końcu to Volvo, bezpieczeństwo to podstawa.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .