Rosyjskie targi „Armia-2022” to festiwal absurdów. Oto rosyjski superlotniskowiec Koktiebiel
Właściwie to nie tyle targi, co Międzynarodowe Wojskowo-Techniczne Forum Armia-2022 organizowane pod Moskwą. Mniejsza o nazwę, na usta ciśnie się „kabaret”. Wspominałem już o robo-psie z Aliexpress czy projekcie rosyjskiej stacji kosmicznej ROSS, która ma przebić ISS. Jednak to koncept superlotniskowca Koktiebiel przebija wszystko.
Projekt lotniskowca zaprezentowany na wspomnianym wydarzeniu zaprzecza jakimkolwiek prawom logiki w kontekście funkcjonalności, zdolności bojowych i możliwości operacyjnych współczesnych lotniskowców. Oczywiście projekt Koktiebiel (nie wiem, skąd nazwa, ale taką samą nazwę ma jeden z kurortów na Krymie, przypadek?) przedstawia potężny okręt, który wg zapisu w poście opublikowanym na Telegramie przez profil marynarki wojennej Rosji ma mieć kadłub długi aż na 350 metrów, jego szerokość to 90 metrów.
Dla porównania największe pływające, operacyjne jednostki interesującego nas tu typu to amerykańskie lotniskowce klasy Gerald R. Ford. Okręty te mają długość 333 metry i szerokość 78 metrów. Rosjanie mają zatem ambicje zbudować większą jednostkę, jednak nie o wymiary tu chodzi.
Koktiebiel choć byłby hipotetycznie największym lotniskowcem świata to projekt cokolwiek dziwaczny. Zamiast typowego dla współczesnych lotniskowców pokładu lotniczego z charakterystycznym, dwuosiowym układem, Rosjanie zaprezentowali trójpasmową, pływającą „autostradę”. Tak, pokład lotniczy ma trzy równoległe pasy startowe. Model pokazany na wydarzeniu Armia-2022 nie ma za to czegoś, co występuje na każdym, faktycznie pływającym lotniskowcu świata: katapult, czy deflektorów gazów wylotowych (chyba, że projektanci założyli, że podczas startu trójki myśliwców z pokładu tego giganta, członkowie załogi za samolotami byliby po prostu zdmuchnięci).
Idziemy dalej, kolejne kuriozum: kształt pokładu. Po co ta szpica na przodzie trójpasmowego pokładu? Z punktu widzenia funkcjonalności drogi startowej nie ma to najmniejszego sensu. Nieprzypadkowo wszystkie lotniskowce świata mają krawędź pasa prostopadłą do jego osi. W końcu samolot, który opuści pokład najpierw tylko jednym kołem, będzie raczej mało stateczny.
Nie bardzo wiadomo, czemu ten projekt zakłada umieszczenie na pokładzie aż trzech nadbudówek, które – co widać na zdjęciu, znajdują się… na obu burtach okrętu. W rezultacie samolot, który podczas nieudanej próby lądowania zdecyduje się odbić w bok ma spore szanse trafić właśnie w którąś z nadbudówek. Nieprzypadkowo we wszystkich nowoczesnych lotniskowcach świata nadbudówki (co najwyżej dwie) umieszczane są na jednej burcie okrętu.
Najlepsze zostawiłem na koniec. Amerykański USS Gerald R. Ford ma 25 pokładów. Tak, dwadzieścia pięć. W końcu samoloty i całe niezbędne wyposażenie trzeba gdzieś pomieścić. A i tak okręty klasy Gerald R. Ford zostały w znacznym stopniu zautomatyzowane, dzięki czemu ich załoga może być mniej liczna, a mimo to z lotniskowca może wystartować więcej samolotów w określonym czasie, niż w przypadku poprzedniej klasy lotniskowców Nimitz. A ile pokładów ma Koktiebiel? Tego nie wiadomo, ale wiadomo, że pod pokładem lotniczym rosyjskiego molocha mamy układ trimarana. Wyjaśnię: trimaran to statek o trzech bardzo wąskich kadłubach połączonych konstrukcyjnie w górnej części. W Koktiebielu spoiwem tych pokładów ma być właśnie pokład lotniczy, pod którym okręt będzie w zasadzie… pusty. A gdzie samoloty? Gdzie pomieszczenia załogi, gdzie wyposażenie, paliwo, amunicja i wszystko to, co potrzebne do tego, by lotniskowiec był lotniskowcem? Koncepcja kadłuba planarnego, bo na niej oparto opisywany projekt, ma swoje zalety (większa stabilność na wzburzonym morzu w stosunku do klasycznych typów konstrukcji), ale lotniskowiec ma swoje wymagania, które trudno zrealizować w koncepcji trimarana.