Bowers & Wilkins Zeppelin – powrót legendy
Powroty znanych produktów w świecie audio zdarzają się często. Urządzenia z tej kategorii nie starzeją się tak szybko, o ile tylko są proste. Zeppelin, którego pierwsza wersja pojawiła się w 2007 roku, miał wszystkie funkcje smart, jakich wtedy oczekiwano. I właśnie dlatego druga generacja była już bardzo potrzebna.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2022
Nowy Bowers & Wilkins Zeppelin nosi dokładnie tę samą nazwę, co poprzednik, ale czas, jaki upłynął od jego premiery, wystarczająco usprawiedliwia ten zabieg. Bryła urządzenia trochę się zmieniła, niemniej natychmiast widać znaczne podobieństwa. Upodobnienie głośnika do lewitującego nad ziemią sterowca nadaje mu optycznie lekkości i sprawia, że wydaje się mniejszy. Design odbiega od obecnej linii produktów Bowers & Wilkins z serii Formation, mimo tej samej grupy docelowej i zakresu zastosowań, Zeppelin wygląda zupełnie inaczej. Front urządzenia przykrywa siatka, na dole mamy mały element ze szczotkowanego aluminium z logo producenta. Z tego materiału zrobiono też masywną, choć wizualnie lekką podstawę. Pod logo oraz pomiędzy głośnikiem i podstawą umieszczono świecące paski, załączające się podczas działania urządzenia i sygnalizujące pracę Aleksy. Obudowę wykonano z matowego plastiku, z tyłu umieszczono na niej gniazdo zasilania, port USB-C (do celów serwisowych) oraz przycisk resetowania. Zeppelin nie wspiera żadnych źródeł przewodowych, co wydaje się zrozumiałe, ale może zaskoczyć osoby oczekujące choćby prostego wejścia mini Jack. Bliżej górnej krawędzi umieszczono rząd przycisków do sterowania, można nimi regulować głośność, włączyć pauzę i wznowić odtwarzanie, wywołać Aleksę oraz parowanie z systemem Formation. Trudno zarzucić cokolwiek jakości materiałów i spasowania – jest doskonała. Testowałem wersję czarną, w sprzedaży dostępna jest też szara, która wygląda intrygująco (nie miałem niestety okazji zobaczyć jej na żywo).
Wspominałem już, że Zeppelin nie ma żadnych wejść audio. Odsłuch jest możliwy bezpośrednio na urządzeniu, z obsługiwanych serwisów streamingowych, za pośrednictwem AirPlay 2 lub Bluetooth aptX Adaptive. Sam korzystałem naprzemiennie z AirPlay (muzykę odtwarzałem z Apple Music, którego głośnik bezpośrednio nie wspiera) oraz bezpośrednio z działającego na Zeppelinie Tidala. Oprócz niego obsługiwane jest Spotify Connect, Deezer, SoundCloud, last.fm, NTS oraz TuneIn Radio. Do konfiguracji oraz sterowania odtwarzaniem potrzebna jest aplikacja Music, znana użytkownikom głośników z serii Formation. Jest bardzo przejrzysta i wygodna, i to pomimo wielu funkcji, jakie oferuje. Oprócz pierwszej konfiguracji i aktualizacji oprogramowania pozwala zarządzać multiroom, jeśli korzystamy z kilku urządzeń. Umożliwia też skonfigurowanie w bardzo podstawowym zakresie działania Zeppelina: można wyregulować poziom wysokich i niskich tonów oraz przyciemnić lub całkowicie wyłączyć podświetlenie. Zabrakło mi tu bardziej zaawansowanego korektora czy ustawienia czasu, po którym głośnik automatycznie się wyłącza. Dużo ważniejszym i częściej używanym obszarem aplikacji jest ten skupiony na odtwarzaniu muzyki. Możemy przeglądać proponowane z podlinkowanych serwisów playlisty, albumy i stacje radiowe, przejść bezpośrednio do nich (ale odbywa się to cały czas wewnątrz aplikacji Music), przeglądać bibliotekę i wyszukiwać utwory. Po raz pierwszy aż tyle czasu spędziłem w aplikacji producenta, wybierając kolejne utwory do odtwarzania. Jest jeszcze Alexa, czyli asystent głosowy od Amazon. Działa dokładnie tak, jak w Echo 4, czyli w smartgłośniku bezpośrednio od Amazon (korzystam z niego na co dzień). To dobrze i źle, bo o ile bardzo dobrze rozumie wypowiadany tekst i umożliwia mi sterowanie Smart Home, to nie został w żaden sposób dostosowany do Zeppelina i jego funkcji, przez co możliwości sterowania muzyką są ograniczone. Jeśli zależy nam na czymś więcej niż pauzowanie oraz regulacja głośności, musimy korzystać z Amazon Music. O dziwo Zeppelin nie ma przycisku do wyłączenia mikrofonu – na coś takiego zdecydował się nawet sam Amazon w swoim głośniku.
Bowers & Wilkins zawsze wyróżniał się nie tylko designem, ale też rozwiązaniami technicznymi. Zeppelin ma dwa 25-milimetrowe tweetery, pochodzące z kolumn 600 Anniversary Edition. Za średnie tony odpowiadają natomiast dwa 9-milimetrowe przetworniki, wykorzystujących technologię Fixed Suspension Transducer, pochodzącą z głośników serii 800 Diamond. Niskie tony generuje natomiast 15-centymetrowy subwoofer, zaprojektowany na bazie tego, którego użyto w poprzedniej generacji Zeppelina. Jak widać, Bowers & Wilkins stawia na sprawdzone rozwiązania, a jednocześnie nie idzie nigdzie na kompromis – wszystkie wspomniane elementy pochodzą z topowych linii produktów tego producenta. Jest też kilka nowości, takich jak Bluetooth aptX Adaptive czy AirPlay 2, a także odtwarzanie dźwięku nawet w jakości 24 bit/96 kHz.
Jestem dość dobrze osłuchany w sprzęcie Bowers & Wilkins i podoba mi się konsekwencja tego producenta w uzyskiwanym efekcie. W produktach konsumenckich nigdy nie celował w monitorowe, równe brzmienie, słuchawki i głośniki zawsze lekko ocieplały dźwięk, nie ujmując mu jednak detali. Nowy Zeppelin nie wyłamuje się z tego schematu, a jeśli ma się czymś wyróżniać na tle innych urządzeń Bowers & Wilkins, to jest to głośność. Słuchałem go najwyżej na 1/4 maksymalnej głośności, przekraczając ten poziom, czułem już dyskomfort. Ustawiłem go w salonie, który nie jest najmniejszy i w którym testuję też inne urządzenia audio – nigdy nie spotkałem się z równie głośnym sprzętem. Z uwagi na skalę głośności precyzja jej regulacji na niskim poziomie jest niewystarczająca, przeskok pomiędzy najniższymi stopniami jest bardzo duży i dopiero regulując dźwięk suwakiem w aplikacji, można ustawić go dokładniej. Zeppelin oferuje ciepły, ale szczegółowy dźwięk i łatwo usłyszeć, jeśli nagranie jest niskiej jakości. Szczególnie wyraźnie słychać to w średnich tonach, które są bardzo dobrze wyeksponowane i zdecydowanie najlepiej słyszalne, nawet jeśli utwór ma dużo niskich tonów. Cechują się bardzo dobrą separacją, choć Zeppelin nie gra przesadnie przestrzennie. Wokale również są ciepłe i przyjemne w odbiorze. Góra jest natomiast lekko wycofana, ale zawsze obecna i wyraźna. Jest po prostu odrobinę cichsza, ale nie brakuje jej detali. Najwięcej dzieje się na dole: bas jest miękki, obfity i zróżnicowany. Zeppelin świetnie go kontroluje, ale też dorzuca go zawsze trochę więcej, niż byśmy oczekiwali. Bardzo przyjemnie brzmi w tle, w utworach, gdzie nie gra największej roli. W elektronice, gdzie jest go więcej, uderza bardzo mocno, ale nie dudni. Ogólnie Zeppelin gra wyraźnie ciepło, z lekko podbitym basem i cichszą górą. Brzmi jak inne produkty Bowers & Wilkins, co nie jest złe, ale może nie zadowolić osób oczekujących neutralnego dźwięku.
Z całą pewnością nie ma drugiego głośnika wyglądającego tak, jak Zeppelin, niewiele jest też takich, które równie umiejętnie łączą obsługę streamingu, multiroomu, odtwarzania bezprzewodowego i współpracę z asystentem głosowym. Brzmienie również nie zawodzi – nie dziwię się wcale popularności produktów Bowers & Wilkins, ten dźwięk nie tylko obfituje w detale, ale jest też przyjemny w odbiorze od samego początku.