Zakaz TikToka w USA – czy TikTok to „cyfrowy crack”?
To nie jest pierwsza próba usunięcia TikToka z przestrzeni mediów społecznościowych w Stanach Zjednoczonych, pierwszą podjęto już w 2020 roku, ale wówczas Departament Handlu Stanów Zjednoczonych wycofał się z wcześniej wydanej decyzji nałożenia obostrzeń na chińskiego giganta mediów społecznościowych. Wygląda jednak na to, że Amerykanie nie złożyli broni, tym razem za TikToka wzięli się republikanie z senatorem z Florydy, Marco Rubio na czele.
Marco Rubio to czołowy republikanin w senackiej komisji ds. wywiadu. Tak, dobrze czytacie – wywiadu Stanów Zjednoczonych. Proponowane przez republikanów przepisy blokowałyby i zakazywały wszystkich transakcji w Stanach Zjednoczonych dokonywanych przez firmy społecznościowe dysponujące przynajmniej milionem użytkowników miesięcznie, które mają siedzibę, bądź znajdują się pod „znaczącym wpływem” krajów uważanych za politycznych przeciwników Stanów Zjednoczonych.
Jakie to kraje? Oprócz Chin wymienia się Iran, Koreę Północną, Kubę, Wenezuelę i oczywiście Rosję. W praktyce oznaczałoby to wyeliminowanie z amerykańskiego internetu nie tylko TikToka (i jego właściciela, czyli chińską firmę ByteDance). Nowy projekt ustawy Rubio został przedstawiony w czasie, gdy wielu republikańskich gubernatorów, wprowadziło w stanach im podlegających (m.in. Maryland, Utah, Południowa Dakota i jeszcze kilka innych) znaczne ograniczenia dotyczące korzystania z TikToka na urządzeniach należących do amerykańskiej administracji.
Rubio w swoim oświadczeniu oskarża władze federalne, że nie podjęły one żadnego znaczącego działania w celu ochrony amerykańskich użytkowników przed zagrożeniami ze strony TikToka, co więcej, senator z Florydy wprost twierdzi, że dalsze negocjacje z firmą-marionetką KPCh nie mają sensu i najwyższy czas zakazać kontrolowanego przez Pekin TikToka.
Banowanie TikToka w Stanach Zjednoczonych to tylko polityka? Otóż niekoniecznie. Wielu badaczy, zarówno socjologów (np. dr Julie Albright, specjalizuje się w cyfrowej kulturze i komunikacji) jak i psychologów (ciekawe badanie przeprowadzone przez naukowców londyńskiego Kingston University) zwraca uwagę, że ta popularna aplikacja może i jest zabawna, ale też uzależnia i może mieć negatywne skutki przede wszystkim dla młodych ludzi. Największa grupa użytkowników tej chińskiej aplikacji (32,5%) to osoby w wieku od 10 do 19 lat. Mówiąc wprost – to dzieci, czyli umysły najbardziej podatne na manipulację.
TikTok pobudza ośrodki wydzielania dopaminy, która jest neuroprzekaźnikiem pobudzającym ośrodki nagrody i przyjemności w mózgu. Mówiąc wprost, wszystko to wywołuje wyrzut dopaminy do mózgu silnie uzależnia i deprecjonuje normalny rozwój psychiczny i relacji społecznych. Psychologowie ostrzegają, że TikTok wpływa na obniżenie samooceny i poczucie niskiej wartości u dzieci. Co gorsza, jak wykazała praca badaczy z Instytutu Psychologii i Edukacji na Uniwersytecie w Ulm im dłużej użytkownik spędza czas w aplikacji TikTok, tym właściciel platformy uzyskuje głębszy wgląd w cechy psychologiczne użytkownika, które może wykorzystać do celów mikrotargetowania. W efekcie treści podsyłane przez algorytm stają się jeszcze bardziej uzależniające (a wcale niekoniecznie dobre dla rozwoju). Ta ciągła pętla sprzężenia zwrotnego przypomina klasyczny proces psychicznego uzależnienia.
Oczywiście daleki jestem od tego, by jednoznacznie określać TikToka jako coś złego. To rozrywka, jak wiele innych. Spożywana w umiarze i ze świadomością, że to nie jest prawdziwy świat, raczej nikomu nie zaszkodzi. Aby tak było, użytkownik musi mieć wyrobione własne ego, poczucie wartości i światopoglądowy kręgosłup. Trudno takich cech oczekiwać od dziesięciolatka, który próbuje sprostać nierealnym oczekiwaniom prezentowanym przez wyidealizowaną, czy może raczej skrzywioną rzeczywistość sieci społecznościowych. To jednak dotyczy nie tylko TikToka.