Auto tygodnia #12 – Volvo XC90 B5 AWD (diesel)
W momencie gdy Volvo XC90 debiutowało na rynku świat wydawał się lepszym miejscem, o pandemii słyszeliśmy tylko w katastroficznych filmach, a literka D oznaczała wersję z dieslem. Dziś sporo się zmieniło, ale Volvo XC90 dalej wygląda świetnie. Choć egzemplarz, który chcę Wam przedstawić ma oznaczenie B5, to wciąż pod maską kryje się silnik wysokoprężny. Jednak Volvo nie tylko zmieniło literkę, ale też napęd. Dobra wiadomość jest taka, że to, co stanowi o klasie tego pojazdu pozostało takie, jakie być powinno. Zapraszam.
Volvo XC90 to potężny SUV, blisko pięciometrowy kolos i niemal dwumetrowej szerokości i to bez lusterek bocznych. Egzemplarz, który miałem okazję sprawdzić, mieści na pokładzie siedem osób. Oczywiście jest też wersja 5-miejscowa, o 7500 zł będzie wówczas tańsza. Pod względem formy auto to widzimy na ulicach w tym kształcie już od 2014 roku. W motoryzacji to niemal cała epoka. Owszem, model poddawano subtelnym modernizacjom (największe zmiany przeprowadzono w 2019 roku), ale drastycznych zmian stylistycznych Volvo XC90 uniknęło. Absolutnie mnie to nie dziwi, bo dziś, niemal 9 lat od rynkowego debiutu, auto wciąż prezentuje się nowocześnie i elegancko, wpisując się we wciąż aktualne trendy stylistyczne. Dla wielu idealny będzie też napęd w tym egzemplarzu. Wciąż nie brakuje takich, dla których duży SUV i mocny diesel to połączenie idealne.
Pod dużą maską tego SUV-a pracuje zmodernizowany układ napędowy, w którym pierwsze skrzypce gra dwulitrowy, czterocylindrowy diesel z turbodoładowaniem. Silnik ten generuje moc do 235 KM, moment obrotowy to już konkretne 480 Nm. Jednostka ta jest zelektryfikowana. Mamy tu do czynienia z miękką hybrydą, co oznacza, że silnik wysokoprężny jest wspierany przez 48-woltową instalację elektryczną, która ma łagodzić pracę silnika, poprawiać jego elastyczność, a przede wszystkim wpływać korzystnie na zużycie paliwa i oczywiście redukować emisje. Niewielki silnik/generator zasilany z niedużego, ładowanego rekuperacyjnie (przede wszystkim) akumulatora dokłada do mocy diesla swoje 14 KM. Największą zaletą układu miękkohybrydowego w tym wozie jest to, że czyni on pracę systemu start-stop praktycznie niewidoczną dla użytkownika, a mówimy przecież o dieslu.
W rezultacie sumaryczna moc nie jest mała, ale należy mieć na uwadze, że wysoki moment obrotowy ma rozruszać ponad 2-tonowego kolosa, a cały układ zaprojektowano przede wszystkim pod kątem komfortu podróży, a nie epatowania dynamiką. Nie znaczy to, że XC90 porusza się jak słoń. Kierowca, który na starcie wdusi pedał przyśpieszenia do oporu może liczyć na uzyskanie 100 km/h po 7,6 sekundy. Co ciekawe rezultat ten jest wg Volvo o 0,1 sekundy lepszy niż w przypadku droższego o 20 tys. zł wariantu B5, w którym miękka hybryda bazuje na silniku benzynowym. Zatem diesel jest nie tylko szybszy (w sensie lepiej przyśpiesza), ale też oszczędniejszy, do czego jeszcze wrócę.
Nie zmienia to jednak zasadniczego faktu, auto służy do spokojnego przemieszczania się z miejsca na miejsce. Ze względu na gabaryty manewrowanie w mieście może sprawiać trochę kłopotu, ale to coś na co się godzimy wybierając taki model. Inna sprawa, że kierowcy w takich sytuacjach z pomocą przychodzi technika: bardzo wysokiej jakości system kamer 360°, czy czujniki zbliżeniowe dookoła auta. Nie bez znaczenia jest też fakt, że choć Volvo XC90 jest miminalnie dłuższe od np. BMW X5 czy Mercedesa GLE, ustępując nieznacznie Audi Q8, pozostaje autem najbardziej zwinnym spośród wymienionych SUV-ów, żaden z konkurentów nie zawróci w kole o średnicy mniejszej niż 12 metrów (oczywiście pod warunkiem, że nie wybierzemy opcji skrętnej osi, która w Volvo jest niedostępna, ale takie rozwiązanie oferuje np. Mercedes, oczywiście za dopłatą). W przypadku XC90 średnica zawracania to 11,8 metra.
Auto wygląda na duże, jest duże i zapewnia mnóstwo przestrzeni wewnątrz. Truizm? Nie do końca. Są na rynku duże SUV-y, które wewnątrz okazują się bardziej… przytulne. Pierwszy z brzegu przykład jaki mi przychodzi do głowy to Porsche Cayenne. Wracając do Volvo XC90, przy rozstawie osi sięgającym trzech metrów (2984 mm), cztery osoby mają w nim zapewnione nie tyle komfortowe, co luksusowe warunki podróżowania.
Również trójce pasażerów z tyłu będzie wygodnie, ale ze względu na profil siedzisk z tyłu, osoba siedząca w drugim rzędzie na środku będzie mieć najgorzej, ze względu na najkrótsze siedzisko oraz umiejscowiony przed jej nogami panel trzeciej strefy klimatyzacji z ekranem, nawiewami, regulacją temperatury i gniazdkami USB. Miejsca w trzecim, opcjonalnym rzędzie foteli są najciaśniejsze, co jednak nie oznacza, że zmieszczą się tam tylko dzieci. Spróbowałem, zmieściłem się, choć nie jestem szczególnie wysoki (177 cm), ale nie jestem też szczupły. Na krótszych dystansach przemęczyłbym się i w trzecim rzędzie, ale gdy mowa o wyprawie do Chorwacji, Włoch, czy generalnie gdzie Was dusza podróżnika poniesie, cztery osoby to optimum, wówczas absolutnie nikt nie będzie pokrzywdzony.
Jazda w czwórkę ma też tę zaletę, że wówczas możecie efektywnie wykorzystać olbrzymią przestrzeń bagażową, która nawet w wariancie siedmiomiejscowym przy złożonych do podłogi bagażnika fotelach trzeciego rzędu oferuje jakieś 680 litrów. Oparcia drugiego rzędu składają się również niezależnie dla każdego z trzech miejsc, w efekcie przewiezienie dłuższych przedmiotów również nie jest problemem. Niemniej trudno nie uznać za zaletę również tego, że nawet, gdy skorzystamy z wszystkich siedmiu miejsc, wciąż w bagażniku zostaje ponad 300 litrów miejsca, w zupełności wystarczy na spore rodzinne zakupy, czy weekendowy wypad.
Na odrębny akapit zasługuje zawieszenie tego wozu. W moim egzemplarzu dysponowałem opcjonalną pneumatyką i – przyznam szczerze – wybór innej opcji przy zdecydowaniu się na SUV-a premium nie ma sensu. Powiedzieć, że praca tego zawieszenia jest dobra, to jak nic nie powiedzieć. W połączeniu z faktem, że auto jest kapitalnie wygłuszone, praca tej pneumatyki sprawia wrażenie niemal zupełnego odcięcia od otoczenia. Żartem dodam, że jeżeli nie chcecie zupełnie odcinać się od otaczającej rzeczywistości wybierzcie raczej nieco mniejszego Volvo XC60.
To nie jest pierwsze Volvo XC90 drugiej generacji, jakim jeździłem, dlatego też zwróciłem uwagę na fakt, że jedną z nie nagłośnionych medialnie przez Volvo modyfikacji w ostatnim czasie było wyraźne poprawienie algorytmów sterujących pracą adaptacyjnych, matrycowych reflektorów w tym modelu. Kilka lat temu zdarzało się, że system automatyki świateł drogowych reagował z pewnym opóźnieniem w efekcie zdarzało mi się oślepiać innych, choć tego nie chciałem. Tym razem ani razu nie miałem tego problemu. Wycinanie wiązki z emitowanego światła, by łączyć odpowiednie doświetlenie drogi z nieoślepianiem innych działało wzorowo.
Wykończenie wnętrza jest zdecydowanie premium. Owszem, Skandynawowie słyną z minimalistycznego podejścia do wzornictwa wnętrz, ale w XC90 jest – jak na Skandynawów – zdecydowanie bogato. Złego słowa nie da się też powiedzieć o zastosowanych materiałach, skóra Nappa pokrywająca obicia bardzo komfortowych foteli w barwie określanej w katalogu producenta jako „bursztynowa” prezentuje się świetnie, błyszczące wstawki w kokpicie to metal, nie zabrakło też elementów drewnianych. Tworzywo oczywiście też jest, ale tam, gdzie być powinno. Zakres regulacji foteli jest bardzo szeroki, obszyta miękką skórą kierownica świetnie leży w dłoniach. Spasowanie poszczególnych elementów? Bez zarzutu.
Nie zabrakło też smaczków mających podkreślić, że mamy do czynienia z autem wysokiej klasy. Gałka przełącznika automatycznej skrzyni (zmiana biegów jest tu wyłącznie elektroniczna) została wykonana z kryształowego szkła z Orrefors. Bajer? Oczywiście, ale skutecznie oddziałuje na poczucie prestiżu.
Niektórzy mogą poczytywać, że największą słabością XC90 jest oprogramowanie. Jednak bez obaw, w nowych Volvo XC90 szwedzka marka także zapewnia usługi Google. Dokładniej mówiąc, XC90 również pożegnało system Sensus Volvo, zastępując go Android Automotive OS. Dla mnie to dobra wiadomość, ale w naszej redakcji są też osoby, które bardziej ceniły sobie starszy system. Ja co prawda dysponowałem jeszcze modelem przed aktualizacją, więc nie napiszę Wam jak spisuje się sklep Google Play w aucie. W przypadku modelu zamawianego w tym roku, na pewno otrzymacie już pokładowego Androida.
Na odrębny akapit zasługuje system audio. To co przygotowali inżynierowie dźwięku z Bowers&Wilkins we współpracy z Volvo zasługuje na najwyższe słowa uznania. Mimo upływu lat, wciąż uważam, że system audio w tym modelu należy to jednych z najlepiej grających rozwiązań w całej motoryzacji. Żeby było ciekawiej z usług ekspertów Bowers&Wilkins korzysta też BMW, ale moim zdaniem system w Volvo gra po prostu lepiej.
Widoczny na powyższym zdjęciu tweeter to zaledwie jeden z aż 19 głośników, 15-kanałowego systemu Bowers&Wilkins o mocy wyjściowej – uwaga – aż 1410 W. To również widoczny na pierwszy rzut oka znak, że oto dany egzemplarz auta oferuje na pokładzie ponadprzeciętnie dobre brzmienie. System ten w żadnej wersji XC90 nie jest oferowany w standardzie, jest zawsze płatną opcją. Kosztuje 14 550 zł i jest dostępny niestety tylko w topowej wersji wyposażenia Ultimate. I wiecie co? Jest wart każdej złotówki.
Jak jeździ Volvo XC90 z dieslem i miękką hybrydą? Łagodnie, ale jednocześnie nie pozbawia Cię poczucia, że pod stopą, jak potrzebujesz, masz konkretniejszą moc. Zaletą silnika wysokoprężnego jest też spalanie. Owszem, w mieście potrafi przekroczyć 9l/100 km, ale za to w trasie spokojnie możesz zejść do szóstki z przodu, co przy ponad dwutonowym, luksusowym kolosie robi wrażenie. W efekcie przy 71-litrowym zbiorniku paliwa w trasie osiągasz zasięg przekraczający 1000 km. Moje średnie zużycie paliwa w tym wozie to 8,1 l/100 km po pokonaniu dystansu ponad 870 km.
Czy warto? Zadawanie takiego pytania w kontekście aut z segmentu premium jest trochę pozbawione sensu, bo z góry wiadomo, że tanio nie będzie. Nowe Volvo XC90 startuje w aktualnej ofercie od 323 400 zł. I już za tę kwotę możecie mieć diesla z miękką hybrydą. Ja oczywiście dysponowałem wyższą odmianą wyposażenia Ultimate z opcjonalnymi dodatkami, m.in. takimi jak wspomniany system audio Bowers & Wilkins.
Dzisiejsza cena tego siedmiomiejscowego, komfortowego kolosa, którego widzicie na zdjęciach, z opcjonalnymi obiciami z bursztynowej skóry Nappa z masażami w wentylowanych i podgrzewanych fotelach, z kamerą 360°, aktywnym zawieszeniem pneumatycznym i innymi bajerami to 433 800 zł. Dużo, oczywiście, że tak, ale nie przesadnie dużo na tle konkurencji z tego segmentu, porównywalne, jak nie większe kwoty zapłacimy za odpowiednio wysoko wyposażone Audi Q8, BMW X5, Range Rover Sport, czy Mercedesa GLE. Volvo ma swój styl, albo to lubisz, albo nie.
Podsumowując, XC90 łączy klasykę z nowoczesnością i robi to w udany sposób. Projekt nadwozia tego auta jest na tyle udany, że auto pozostanie atrakcyjne jeszcze przez długie lata, bardzo cenię też fakt, że Volvo nie poszło drogą np. nowych Mercedesów i nie oferuje ostentacyjnego wręcz luksusu, a cieszącą oko elegancję. To istotna różnica. Dieslowski napęd jest wręcz idealny dla auta o takich gabarytach i moim zdaniem stanowi lepszy wybór niż miękka hybryda z silnikiem benzynowym. Z jednej strony spalanie w dieslu będzie na pewno niższe, z drugiej diesel oferuje więcej niutonometrów. W takim wozie to niebagatelne przewagi. Oczywiście w gamie tego modelu jest też topowa hybryda plug-in, ale to już propozycja sensowna wyłącznie dla osób, które chcą i mają gdzie ładować auto.