Zakup iPhone’a – nieoczywisty poradnik
Czy warto kupić iPhone’a? Co to w ogóle za pytanie? Jeszcze na dodatek w naszym serwisie, który od lat skupia treści dla miłośników platformy Apple’a? Cóż, pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo nie zawsze wybór najnowszego, topowego iPhone’a będzie wyborem najmądrzejszym. Przyjrzyjmy się tematowi bliżej.
Zapewne doskonale zdajecie sobie sprawę, jak prezentuje się aktualna oferta Apple jeżeli chodzi o smartfony. Fani marki z Cupertino jednym tchem wymienią wszystkie warianty najnowszego iPhone’a 14, włącznie z topowym iPhone 14 Pro, który – jak głosi marketingowy przekaz na witrynie producenta – jest „poza skalą”. Jednak, gdy przyjrzymy się tematowi bliżej, okaże się, że nawet w oficjalnym sklepie online Apple wciąż możemy zamówić nie tylko wybrany model z najnowszej serii iPhone 14, ale również modele starsze: iPhone 13, iPhone SE (generacja z układem A15 Bionic, tym samym, który napędza serię iPhone 13), a nawet iPhone 12, czyli model, który – przypomnę – oficjalnie został zaprezentowany 23 października 2020 roku. Taka dygresja, ilu z Was pamiętało, że to właśnie iPhone 12 a nie iPhone 14 był w istocie 14. generacją smartfonu Apple’a?
Wracając do dostępności starszych odmian, choć iPhone 12 jest najstarszym modelem wciąż dostępnym poprzez oficjalną witrynę producenta, to w sklepach bez większych problemów można kupić fabrycznie nowe egzemplarze jeszcze starszej generacji, czyli iPhone 11. O co chodzi? Przecież w świecie Androida wielu producentów stara się promować przede wszystkim najnowsze generacje swoich urządzeń, a starsze zaskakująco szybko stają się albo przestarzałe ze względu na brak aktualizacji, czy też po prostu okazują się trudno dostępne, brak dostaw, braki magazynowe itp.
Apple stosuje zupełnie inne podejście w porównaniu do wielu marek oferujących smartfony z systemem Android, często wzbogaconym o mniej lub bardziej autorskie nakładki programowe na system operacyjny. Przede wszystkim znacząco wydłuża czas życia swoich produktów i oferuje zamknięty, ale bardzo spójny cyfrowy ekosystem: własne oprogramowanie, własny sklep, własne usługi, własny system operacyjny. To oznacza, że producent (Apple) ma w tym przypadku znacznie większą kontrolę nad kodem, jaki trafia do urządzeń użytkowników. Większa kontrola nad kodem oznacza też większą odpowiedzialność producenta. Wiecie o co chodzi, gdy „powinie się noga”, wszyscy wiedzą, gdzie szukać winnego.
W świecie Androida rzadko zdarza się, by konkretny model smartfonu był wciąż wspierany przez jego producenta np. po upływie trzech – czterech lat od debiutu danego modelu. Często wręcz można się spotkać z opiniami, że smartfon należy wymieniać co dwa lata (co osobiście uważam za koszmarne marnotrawstwo zasobów). Oznacza to w istocie, że użytkownik, który być może wciąż dysponuje w pełni sprawnym urządzeniem, jest w pewnym sensie zmuszany do zmiany posiadanego modelu na nowszy. No chyba, że nie zależy mu na aktualizacjach funkcji związanych z bezpieczeństwem, co z góry wykluczam zakładając wśród użytkowników elementarne pokłady rozsądku.
W przypadku Apple jest inaczej, znacznie dłuższy cykl życia produktu, głównie dzięki oprogramowaniu i zachowaniu zgodności, sprawia, że wiele osób może efektywnie korzystać z cyfrowego ekosystemu Apple’a, bez konieczności ponoszenia, nie oszukujmy się, znacznych nakładów na sprzęt najnowszej generacji. I żeby nie było, że sobie coś wymyślam. Gdy zajrzymy na oficjalną stronę wsparcia Apple’a z łatwością możemy dotrzeć do informacji, że najnowszą generację systemu mobilnego iOS 16 mogą zainstalować nie tylko posiadacze iPhone’a 14, 13 czy 12, co raczej jest oczywiste, ale ten sam system operacyjny może zostać zainstalowany także przez użytkownika, który korzysta z… iPhone’a 8! Tak, mówię o modelu, który został po raz pierwszy pokazany światu 22 września 2017 roku!
Innymi słowy, osoby, które wciąż posiadają u siebie iPhone’a 8 z końcówki 2017 roku, wciąż mogą cieszyć się możliwością używania najnowszej generacji oprogramowania systemowego i wszelkich związanych z nim usług. Owszem, jeszcze w czerwcu, za nieco ponad dwa tygodnie, na dorocznej konferencji programistycznej Apple: WWDC 2023, spodziewamy się debiutu systemu iOS 17, ale to wcale nie znaczy, że iOS 16 nagle stanie się niefunkcjonalny, nieużyteczny, niebezpieczny i w ogóle najlepiej o nim zapomnieć.
W tym momencie można zupełnie inaczej spojrzeć na „absurdalne” zdaniem wielu osób ceny modeli Apple. Sami sobie odpowiedzcie na pytanie: czy lepiej kupić funkcjonalny smartfon raz na sześć lat za sporą kwotę, czy może jednak lepszym wyborem będzie kupno nowego modelu co dwa lata, z których każdy będzie kosztować połowę ceny iPhone’a w momencie zakupu?
Zresztą, dzięki dostępności różnych generacji iPhone’ów na rynku (i to rynku pierwotnym, wtórny – równie bogaty – póki co pomijam), wcale nie jesteśmy zmuszeni do wyłożenia znacznej sumy na sprzęt najnowszej generacji. Wciąż dostępne w sklepach iPhone’y 11, które będą użyteczne jeszcze przez parę lat, kosztują dziś tyle, co średnia półka w Androidzie.
Długowieczność sprzętu Apple, w sensie zarówno dosłownym (trwałość produktu), jak i wirtualnym (aktualność i funkcjonalność regularnie odświeżanego kodu w całym ekosystemie), stanowi jeden z najważniejszych atutów giganta z Cupertino. Moim zdaniem znacznie bardziej istotny, niż to, że co roku Tim Cook i spółka serwują nam sprzęt o x procent lepszy od poprzednika. W dobie walki z kryzysem klimatycznym i konieczną transformacją globalnej ekonomii w stronę bardziej zrównoważonej gospodarki dostępnymi zasobami, takie podejście wydaje się zdecydowanie bardziej racjonalne. Absolutnie nie zamierzam nikogo namawiać na iPhone’a. Ja tylko przedstawiam argumenty proponując bardziej holistyczne podejście. Decyzję, jak zawsze, podejmujecie Wy. Powodzenia.