Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Google, Barbie, YouTube i niewłaściwe reklamy wyświetlane dzieciom

Google, Barbie, YouTube i niewłaściwe reklamy wyświetlane dzieciom

0
Dodane: 1 rok temu

Wiele podmiotów decydując się na promowanie swoich produktów, wybiera kampanie na YouTube. Taka kampania według ekspertów rynku jest skuteczna, pod warunkiem, że jest odpowiednio skonstruowana, poprowadzona i wymierzona we właściwe osoby. W przypadku kanadyjskiego banku BMO wyszło to źle.

Kanadyjski bank za pośrednictwem platformy YouTube należącej do Google chciał zaprezentować swoim potencjalnym klientom swoją ofertę kart kredytowych. Niestety, przygotowana reklama karty kredytowej, owszem, wyświetliła się na YouTube, ale użytkownikom w USA, na dodatek na kanale dla dzieci, które oglądały kolejny odcinek serialu o lalce Barbie.

Większość z nas po prostu zignorowała by ten fakt. Jednak w tym konkretnym przypadku specjaliści z firmy Adalytics, zajmującej się analizą kampanii reklamowych dla wielu marek, ocenili, że Google mogło złamać amerykańskie przepisy dotyczącego prywatności i gromadzenia danych. Chodzi konkretnie o Children’s Online Privacy Protection Act, COPPA, czyli ustawę o ochronie prywatności dzieci w internecie. Jej zapisy stanowią, że oprogramowanie usług online dla dzieci, musi zapytać o zgodę rodziców przed zebraniem danych osobowych użytkowników poniżej 13. roku życia. Dopiero po jej uzyskaniu można kierować do nich reklamy. 

Przypadek Barbie i kanadyjskiego banku nie okazał się jedynym, bo Adalytics namierzył ponad 300 reklam produktów dla dorosłych, które były wyświetlane w blisko 100 filmach YouTube oznaczonych jako „przeznaczone dla dzieci”. Co gorsza znaleziono kilka reklam z brutalnymi treściami – eksplozjami, karabinami, wypadkami samochodowymi. Wszystko to na kanałach dla dzieci.

Wszystko to mimo faktu, że jeszcze w 2019 roku YouTube i Google dobrowolnie zapłaciły 170 mln dolarów kary za nielegalne gromadzenie danych osobowych dzieci. Wkrótce po zapłacie tej kwoty YouTube ogłosiło, że ograniczy takie działania. Nie wychodzi to najlepiej. Jak broni się Google? Rzecznik prasowy frmy, Michael Aciman, wyniki raportu ocenił jako wprowadzające w błąd. Google tłumaczy się tym, że choć reklama jest na kanale dla dzieci, to jest skierowana do dorosłych i to ich ma zainteresować, gdyż rodzice oglądają programy wspólnie z dziećmi.

To kuriozalne tłumaczenie. Owszem, wielu rodziców ogląda filmy ze swoimi pociechami, co jednak nie zmienia faktu, że wspólnie oglądają treści dla dzieci i to co widoczne jest na ekranie powinno być dopasowane do najmłodszego widza oglądającego dany materiał. Zresztą specjaliści z rynku reklamy jasno stwierdzają, że zamieszczanie reklam produktów dla dorosłych (np. takich jak produkty bankowe, czy np. samochody) na kanałach dla dzieci nie ma sensu.

Trudno a priori zakładać, że działania Google/YouTube były celowe. Jednak nie od dziś wiadomo, że umowy reklamowe zwykle wiążą obie strony: jedna zobowiązuje się do zapłaty, druga do osiągnięcia konkretnych celów kampanii. Czyżby Google nie radziło sobie z prezencją przekazu, że musiało umieszczać treści reklamowe również w publikacjach przeznaczonych dla najmłodszych? Jak tłumaczy Agata Borek-Romańska, koordynatorka działu reklamy internetowej w ZnajdźReklamę.pl: Kampanie online to doskonałe miejsce, by reklamy kierować precyzyjnie do odpowiednich grup docelowych i na bieżąco weryfikować ich efekty, ale do tego nie wystarczy jedynie włączyć kampanię, trzeba ją stale optymalizować i sprawdzać, czy osiąga określone cele. Dopiero wtedy możemy mówić o skutecznej reklamie online.

W Polsce kwestie reklamy dla dzieci reguluje ustawa o radiofonii i telewizji i trzeba otwarcie przyznać, że nie skupia się na cyfrowych mediach. Niemniej jednak takie zasady jak to, że reklamy alkoholu i leków nie mogą być skierowane do najmłodszych, obowiązują także w sieci.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .