Auto tygodnia #32 – Kia Sportage HEV Business Line
Wraz z rozpoczęciem się sezonu zimowego miałem okazję sprawdzić w praktyce auto funkcjonalne, nowoczesne i cieszące się widoczną już na ulicach popularnością. To nie złudzenie, według danych IBRM Samar, Kia Sportage w 2023 była najpopularniejszym, kompaktowym SUV-em. Z tym większą ciekawością przystąpiłem do poszukiwań, czym ten model urzekł klientów.
Dane nie kłamią, według najnowszych notowań na polskim rynku, to właśnie Kia Sportage jest obecnie najpopularniejszym kompaktowym SUV-em. W ubiegłym roku do klientów trafiło 12 453 egzemplarzy tego auta, co jest w ogóle piątym wynikiem wśród wszystkich samochodów osobowych w 2023 roku. W rankingu marek Kia dziś plasuje się w Polsce tuż za podium, zajmuje czwarte miejsce, ale gdy zignorujemy auta LCV (dostawcze), wówczas KIA wśród modeli osobowych wspina się na podium.
Nic zatem dziwnego, że gdy ruszyłem użyczonym egzemplarzem z parku prasowego marki, na ulicach nie byłem osamotniony. Nie zmienia to faktu, że nowy Sportage, choć na pierwszy rzut oka, ze względu na nietypowy kształt dziennych świateł, rozmieszczenie reflektorów jak i fantazyjnie wykrojone światła z tyłu, może wydawać się nieco dziwny, okazuje się autem zgrabnym, proporcjonalnym i wpadającym w oko. Projektanci wykazali się odwagą, każdy ma swój gust, ale ta odwaga w tym przypadku się opłaciła, bo klienci bardzo wyraźnie zagłosowali portfelami czyniąc ten model bestsellerem segmentu kompaktowych SUV-ów w Polsce. Trafienie na pierwsze miejsce w wynikach sprzedaży kompaktowych SUV-ów w kraju, kiedy dany model debiutował przecież niedawno, bo w 2021 roku, zasługuje na uznanie.
Jedno jest pewne, nowe Sportage jest „jakieś”, te charakterystyczne lampy w kształcie bumerangów, ciekawie zaprojektowany pas przedni, jak i tył pojazdu, miłe dla oka przetłoczenia po bokach pojazdu, modna dziś sylwetka SUV-a, ze wszystkimi dla tego typu nadwozi elementami charakterystycznymi, jak podniesiony prześwit (170 mm) czy zabudowane progi nadkola. Całe auto mierzy 4515 mm, co czyni nowe Sportage jednym z dłuższych SUV-ów w segmencie kompaktowym. Auto jest dłuższe od takich konkurentów jak Hyundai Tucson, Skoda Karoq, VW Tiguan, Toyota Corolla Cross, czy Citroen C5 Aircross. Nie są to wielkie różnice, niemniej są. Dla przestrzeni pasażerskiej większe znaczenie ma rozstaw osi, tutaj wynosi on 2680 mm (tyle samo jest w zbudowanym na tej samej platformie Hyundaiu Tucsonie). Tutaj również testowany model wybija się ponad przeciętną, z wymienionej przeze mnie przed chwilą konkurencji, tylko francuski SUV (Citroen C5 Aircross) ma dłuższy rozstaw osi.
Kia wraz z bratnim Hyundaiem, dokonała niebywałego skoku technologicznego. Przypomnę tylko, że testowany egzemplarz Sportage jest przedstawicielem, najnowszej, piątej już generacji tego modelu. Porównanie zdjęć najnowszego modelu z jego poprzednikami ujawnia stylistyczną przepaść, pod względem technologicznym jest jeszcze lepiej, na korzyść nowego modelu. Jednocześnie auto wyraźnie zmieniło swój charakter. Pierwsza generacja Sportage bardziej kojarzyła się z prostą terenówką, najnowsza to już pełnoprawny SUV, stawiający na komfort i nowoczesność, z aspiracjami do premium. Uspokajam, napęd 4×4 wciąż jest, taką też wersję testowałem. Dokładniejsze oględziny nadwozia ujawniają mnóstwo sensorów, kamer, obecność radaru i innych czujników. Jest na bogato. Testowałem wersję Business Line, co nie jest jeszcze najwyższym poziomem wyposażenia tego modelu, jaki jest dostępny w gamie koreańskiej marki. Zajrzyjmy do środka.
Jak wspomniałem, testowana wersja to środkowy poziom wyposażenia Business Line. Z lepszym wyposazeniem od bazowej wersji L, ale wyżej w cenniku jest jeszcze topowy wariant GT Line. Testowany wariant dysponował prawie wszystkim, czego mógłbym oczekiwać od auta z tego segmentu. Elektryczna regulacja foteli jest? Jest, regulowana kierownica, jest? Jest (co prawda manualnie). Z przodu kierowca i pasażer mogą liczyć na jeszcze takie wygody jak dwustrefową klimatyzację z dużymi nawiewami o ciekawym kształcie (pozwalają szybko uzyskać komfort termiczny), regulowany podłokietnik ze schowkiem. Nie zabrakło gniazd USB.
Gdy usiadłem sam za sobą (mam 177 cm wzrostu) na tylnej kanapie nowego Sportage, miejsca jest naprawdę sporo. Przed kolanami hula wiatr, jest miejsce na stopy, czy nad głową. Na przestrzeń w tym miejscu nie powinni narzekać również wyżsi pasażerowie. Rozkładany podłokietnik ma dwa sloty na napoje, są kieszenie w boczkach drzwi, elastyczne gazetowniki w oparciach przednich foteli. W zwieńczeniu tunelu centralnego z tyłu są tylko regulowane manualnie wyloty systemu wentylacji z niewielkim schowkiem pod wylotami. A gdzie gniazdka USB? Bez obaw, te umieszczono dość sprytnie w bocznej części samych oparć przednich foteli, co moim zdaniem jest bardzo dobrym pomysłem. Każdy pasażer skrajnego siedziska z tyłu, ma swoje gniazdko. Oprócz tego w oparciach przednich foteli są jeszcze niewielkie wnęki z małymi haczykami na jakieś drobiazgi. Funkcjonalność bez zarzutu.
Bagażnik? Zero uwag. Producent deklaruje aż 587 litrów, co jest wartością większą niż oferuje np. Škoda Karoq. Pod uchylną podłogą zmieścimy sporo gratów, a jej umieszczenie na poziomie widocznym na powyższym zdjęciu oznacza, że po złożeniu oparć tylnej kanapy, które – co również warto podkreślić – składają się w proporcjach 40/20/40 (bezproblemowy przewóz długich przedmiotów i wciąż możliwość przewożenia czterech osób) uzyskujemy zupełnie płaską przestrzeń załadunkową. Sporą: 1776 litrów. Z funkcjonalnych wygód bagażnik oferuje zwijaną i zdejmowalną roletkę, oświetlenie, haczyki na zakupy, wnęki za nadkolami, są też cięgna do składania kanapy.
Z nietypowych znalezisk odnotowanych w kabinie wymienić można zagłówki przednich foteli wyprofilowane tak, by ułatwić zawieszenie czegoś na nich. Taki funkcjonalnych smaczków Sportage ma więcej i nie dziwi, że klienci po prostu to doceniają.
Kokpit to dobrze rozplanowana przestrzeń. Z perspektywy kierowcy nie do końca widać, że te dwa ekrany rozdzielone obręczą kierownicy są w istocie wbudowane w jedną gładką taflę. Taki stylistyczny zabieg na pewno przyczynił się do uznania takiego stylu za nowoczesny. Do responsywności systemu operacyjnego tego modelu nie mam zastrzeżeń. Jakość ekranów też jest w porządku. Android Auto i Apple CarPlay również są dostępne, ale tu zaskoczenie, wyłącznie przez kabelek.
W tunelu centralnym część przycisków odpowiedzialnych za funkcje komfortu, czy kółko selektora kierunku jazdy (coś zamiast klasycznego wolantu automatycznej skrzyni biegów), szkoda tylko, że w tym miejscu, które jest jednak często dotykane przez kierowcę, zastosowano tak duże połacie strasznie palcującego się piano black.
Boczki drzwi w testowanej wersji nie prezentują się przesadnie bogato, ale są one solidnie zmontowane, z różnych materiałów. Podłokietnik w boczkach drzwi jest wyłożony miękką gąbką, a dzięki wyprofilowaniu kieszeni, wrzucona w nią butelka nie będzie latać po całej dostępnej przestrzeni.
Efekt jednolitej tafli ekranów robi najlepsze wrażenie, gdy spojrzymy na deskę rozdzielczą z boku. Co ciekawe, ów panel pod centralnym dotykowym ekranem to… także ekran. Prawie. Bo z jednej strony, owszem, mamy tam dwa pokrętła, ale pomiędzy nimi jest niewielki ekran w formie paska, prezentujący wirtualny zestaw przycisków. Właściwie to dwa zestawy, ale w danym momencie możemy wyświetlić tylko jeden. Mamy albo zestaw wirtualnych, dotykowych przycisków związanych z multimediami i nawigacją albo drugi zestaw z funkcjami dotyczącymi klimatyzacji. Dziwne? Może trochę, ale działa. Bardzo szybko przekonałem się do tego sposobu obsługi, który w praktyce okazał się wygodniejszy od większego panelu dotykowego, na którym na raz wyświetlone byłyby wszystkie funkcje. To również znacznie wygodniejsze od wybierania poszczególnych funkcji z poziomu systemu inforozrywki poprzez wielopoziomowe menu, jak to bywa w niektórych innych modelach.
Choć niedysponowałem najwyższym poziomem wyposażenia, a wersją Business Line, to już w tej odmianie kierowca może liczyć np. na asystę parkowania, kamery 360 stopni (bardzo przyzwoitej jakości, z niezłym obrazem również nocą, pod warunkiem obecności jakich latarni w okolicy). Pod okrągłym selektorem automatycznej skrzyni mamy możliwość włączenia/wyłączenia funkcji Auto-Hold, możemy też wymusić włączenie kamer, czy wyłączyć czujniki parkowania. To wszystko jednym przyciskiem, bez przekopywania się przez menu ekranowe.
Choć kolorystycznie kokpit Sportage nie wydaje się szczególnie bogaty, to już pod względem materiałów budzi uznanie. Owszem, twardych plastików tu nie brakuje, ale nie brakuje też takich materiałów jak listwa przypominająca szlifowany metal z ciekawym wzorem. Wyloty kratek wentylacyjnych też ozdobiono matową obwódką w metalicznym kolorze. Całość prezentuje się w stonowany sposób, ale jednocześnie wystarczająco elegancko. OK, najwyższy czas zdradzić wam, jak to jeździ i co miałem pod maską.
Jak już wcześniej napomknąłem, testowałem wersję HEV, czyli klasyczną hybrydę. W tym modelu oznacza to połączenie turbodoładowanego, czterocylindrowego silnika 1.6 T-GDI z komponentem elektrycznym. Sumaryczna moc tego systemu to bardzo konkretne jak na rodzinnego SUV-a 230 KM. Moc ta przenoszona jest tutaj na obie osie (jest też tańsza odmiana z napędem na przód), za pośrednictwem sześciobiegowej, zelektryfikowanej automatycznej przekładni. Całość okazuje się całkiem dynamiczna, 100 km/h w sprzyjających warunkach producent obiecuje w 8,3 sekundy. Mi takiego wyniku ze względu na pogodę wykręcić się nie udało, ale wrażenie dynamiki jest odczuwalne jak na rodzinnego SUV-a.
Wóz ten prowadzi się bardzo przyjemnie, a różnice pomiędzy dostępnymi trybami jazdy są naprawdę odczuwalne. W trybie Sport skrzynia wyraźnie przeciąga poszczególne przełożenia, przerzuca bieg przy wyższym poziomie obrotów, redukuje też sprawniej. Z kolei w trybie Eco, reakcja na pedał przyśpieszenia jest nie tyle wolniejsza, co sporo delikatniejsza, co pozwala łagodniej jechać i zaoszczędzić paliwo. Średnie zużycie paliwa dla testowanego wariantu Kii Sportage HEV 4WD Business Line to 6,2 l/100 km w cyklu mieszanym WLTP.
Mi wyszło trochę śmiesznie, bo gdy ruszyłem na krótką przejaźdźkę (ważny szczegół, silnik nie był zimny) w trybie Sport, ale jednocześnie starałem się jechać bardzo spokojnie, po kilku kilometrach komputer pokładowy wskazał zużycie średnie na poziomie zaledwie 5,3 l/100 km. W mieście. To właśnie jedna z zalet pojazdów hybrydowych. Jakimkolwiek autem wyłącznie spalinowym o takiej masie i gabarytach uzyskanie takiego rezultatu w mieście byłoby trudne.
Pochwalić też muszę zestrojenie zawieszenia koreańskiego SUV-a. Niby nie ma tu nic niesamowitego, z przodu to klasyczne kolumny MacPhersona, z tyłu układ wielowahaczowy, ale całość zestrojono na tyle komfortowo, że teściowej się spodoba i na tyle sprężyście, że gdy ostrzej wejdziesz w zakręt, nie powinieneś narzekać.
Kia Sportage HEV (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)A jak ze spalaniem na autostradzie? Gdy przejechałem ponad 50-kilometrowy odcinek biegnący fragmentem POW (Południowej Obwodnicy Warszawy), drogi ekspresowej S2 i autostrady A2, komputer pokazał średnią na poziomie 8,3 l/100 km. Nie jechałem non stop 140 km/h na autostradzie, bo warunki na to nie pozwalały, ale zachowywałem co najmniej „ekspresową szybkość”.
Po pokonaniu autostrady jechałem dalej, już drogami krajowymi i przez mniejsze miejscowości. Przejechałem tak 185 km, ze średnim spalaniem 7,7 l/100 km.
Ostatecznie auto zwracałem importerowi po przejechaniu niemal 550 km ze średnim spalaniem 7,5 l/100 km. Co biorąc pod uwagę fakt, że dysponowałem 230-konnym SUV-em uważam za bardzo dobry wynik. Swoją drogą, czy zwróciliście uwagę na „dynamiczną tapetę” wirtualnych zegarów? To tylko jeden z dostępnych widoków cyfrowych zegarów w testowanym modelu, ale przyznam, że on przypadł mi najbardziej do gustu. Po prostu spodobało mi się odwzorowanie w tle wirtualnych zegarów aktualnej pory dnia, czy pogody. Fajny bajer.
Czy warto? To pytanie nie ma sensu, dane statystyczne rynku służą za odpowiedź. Ja mogę jedynie potwierdzić, że osoby, które wybrały Sportage, wykazały się świetnym wyczuciem, bo to bardzo udany samochód. Odwaga projektantów nie niweczy stylu i elegancji, auto pozostaje bardzo funkcjonalne, z licznymi udogodnieniami dla rodzin, kierowca ma do dyspozycji sporą armię nieprzesadnie natrętnych asystentów i spore pokłady mocy jak na cywilny pojazd, a podróż nie musi być okupiona wielkimi ilościami paliwa.
Ile kosztuje nowa Kia Sportage? W najnowszym cenniku koreańskiej marki model ten startuje od 124 900 zł. Tyle kosztuje bazowa wersja wyposażeniowa M ze spalinowym benzyniakiem 1.6 T-GDI o mocy 150 KM i z manualną skrzynią. Hybryda wymaga większych nakładów. Wersja Business Line z hybrydowym 230-konnym napędem na obie osie startuje od 190 900 zł.