Pro Display XDR ulepszony przez lata
Pro Display XDR debiutował w grudniu 2019 roku, prawie 4 lata temu. To był pierwszy tego typu monitor na rynku, a Apple reklamowało go jak konkurujący z referencyjnymi Sony czy innych producentów, kosztujących wtedy ponad 40 tys. PLN. Wyposażony w matrycę 32-calową o rozdzielczości 6016 × 3384 px, co dawało 218 ppi, był pierwszym niesamowitym ekranem Retina. Jakby tego było mało, przydomek XDR określał stałe podświetlenie z jasnością 1000 nit lub 1600 nit w peaku. Matryca miała też wielostrefowe podświetlenie miniLED.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2023
Szybko okazało się, że do referencyjnego monitora trochę mu brakuje, a cena 23 999 PLN za sam monitor i dodatkowo 4 799 PLN za nóżkę (lub 999 PLN za uchwyt VESA) była ciut oderwana od rzeczywistości. Opcjonalnie można było też zamówić szkło nanostrukturalne, które likwidowało odbicia, ale ciut rozpraszało światło monitora. Bardzo szybko pokazano, że monitor charakteryzuje blooming, superszerokie kąty widzenia nie są wcale takie szerokie i przekłamują kolory, a w rogach gołym okiem widać brak równomiernego podświetlenia.
Kilka miesięcy temu, ponad trzy lata po premierze, dojechał do mnie nowiusieńki Pro Display XDR w wersji podstawowej z tą drogą nogą. Wiedzieliśmy już, że jest ona przekombinowana pod każdym względem po samej cenie – zamiast niej można kupić MacBooka Air – ale precyzja wykonania robi ogromne wrażenie. Gdyby aluminium mogło „ociekać złotem”, to tak właśnie by wyglądało. Najwyższy możliwy popis inżynierów Apple, którzy nie musieli zważać na cenę. Oprócz nogi dojechał również sam monitor. Ten analogicznie był absurdalnie porządnie wykonany, szczególnie jego plecy z tą niesamowitą strukturą, do której stworzenia potrzebna jest tajemna wiedza z tybetańskich świątyń. Najbardziej zszokował mnie sam mariaż nogi z panelem – dosłownie wyrwało mi go z rąk, tak silny magnes tam zastosowano.
Spędziłem z Pro Display XDR kilka tygodni. Ekran stał od mojej pozycji siedzącej dalej, niż normalnie znajdowało się moje EIZO, ale pomimo tego nadal mogłem zaobserwować zmiany barwne (głównie niebieski zafarb na brzegach) na wyświetlanym obrazie po bokach (siedząc dokładnie na wprost środka monitora). Nie było to nic bardzo rzucającego się w oczy, ale osoby pracujące z kolorem będą musiały o tym pamiętać albo jakoś to kompensować, może przesuwając się odpowiednio przed monitorem? Nie zauważyłem jednak absolutnie żadnych problemów z nierównym podświetleniem – było wzorowe. Nigdzie też nie rzucił mi się w oczy problem z bloomingiem, chociaż tutaj największym kłopotem będzie obraz ruchomy (kino, YouTube), gdzie tło jest idealnie czarne i coś niewielkiego się na nim pojawia.
Tak czy siak, monitor wydaje się zdecydowanie lepszy niż zaraz po jego premierze, również cenowo. Tak, wiem – cena jest nadal astronomiczna. Ale dzisiaj na rynku sensowne i/lub porządne monitory zaczynają się od ponad 8 tys. PLN. Złotówka się też w międzyczasie umocniła względem euro, więc teoretycznie, jeśli to sobie ktoś dobrze wytłumaczy, jest teraz korzystniej. W międzyczasie pojawiła się „konkurencja” w postaci paneli 6K od innych producentów, ale nadal nie są to monitory, które zbliżają się parametrami do Pro Display XDR.
No i jeszcze raz muszę podsumować jakość wykonania. Pro Display XDR ma w sobie coś, co powoduje, że mamy wrażenie, iż przed nami stoi ekran za milion papierów. A kosztuje poniżej 5 tys. PLN…