Cele klimatyczne? My nawet nie umiemy racjonalnie produkować żywności! Druzgocący raport FSEC
Niezależna, akademicka Komisja Ekonomiczna ds. Systemu Żywnościowego (FSEC – Food System Economics Commission) opublikowała właśnie raport, który pokazuje, że zmiany w globalnym systemie produkcji żywności mogą przynieść nam biliony dolarów oszczędności. Brak zmian, to… 15 bilionów dolarów strat rocznie i olbrzymie utrudnienie walki ze zmianami klimatycznymi.
Opublikowany, 114-stronicowy raport czyta się jak niezły horror. Jest jeden problem. To nie fikcja. To nasz świat. Zainteresowanych odsyłam do pełnej treści raportu (jest w języku angielskim), mniej zainteresowanych zapraszam do poniższego, krótkiego podsumowania.
FSEC szacuje, że ukryte koszty systemów żywnościowych, takie jak negatywne skutki dla zdrowia, środowiska i ubóstwa, wynoszą ponad 10 bilionów USD rocznie. To oznacza, że koszty te są większe niż globalna wartość brutto systemów żywnościowych. Przy czym zaznaczam, to nie są amerykańskie „billions”, czyli nasze miliardy, lecz „trillions”, czyli właśnie biliony.
Naukowcy zrzeszeni w FSEC i autorzy rzeczonego raportu pokazują, że kontynuacja obecnych trendów w systemach żywnościowych doprowadzi do katastrofalnych konsekwencji dla ludzi i planety, takich jak wzrost głodu, otyłości (pozorna sprzeczność, ale już się z tym mierzymy, wystarczy odwiedzić np. Houston w Teksasie i dowolną mieścinę w Południowym Sudanie), utrata bioróżnorodności i przyspieszenie zmian klimatycznych.
Eksperci z FSEC proponują alternatywną ścieżkę polegającą na transformacji systemu żywnościowego, która zakłada globalne dążenie do osiągnięcia inkluzywnego, poprawiającego zdrowie i zrównoważonego środowiskowo systemu żywnościowego do 2050 roku.
FSEC ocenia, że transformacja systemów żywnościowych przyniesie ogromne korzyści ekonomiczne, wynoszące co najmniej 5 bilionów USD rocznie, a nawet 10 bilionów USD rocznie, gdy uwzględni się pełne skutki transformacji względem dochodów. Korzyści te wynikają ze znacznej redukcji ukrytych kosztów systemów żywnościowych, takich jak poprawa zdrowia, ochrona środowiska i zmniejszenie ubóstwa.
A jakieś konkretne pomysły? Tych w raporcie znalazłem wiele, od zmian wzorców konsumpcji w kierunku zdrowszych diet (tylko tyle i aż tyle), opodatkowanie zanieczyszczeń (czy ktoś zapłacił za zanieczyszczenie rzeki Odry? Pamiętacie?), skalowanie sieci bezpieczeństwa (to szerszy temat, w skrócie chodzi o dostępność jedzenia dla najuboższych, ale bez patologii korupcji), innowacje zwiększające produktywność.
„Musimy dokonać wyboru, prawda? Albo marnujemy 15 bilionów dolarów, albo oszczędzamy je i ponownie wykorzystujemy na ochronę środowiska. Myślę, że ogólna analiza kosztów i korzyści jest jasna” – powiedziała dzisiaj w rozmowie prasowej Vera Songwe, współprzewodnicząca FSEC i sekretarz wykonawcza Komisji Gospodarczej ds. Afryki, cytowana przez serwis The Verge.
Obecnie sektor żywnościowy odpowiada za jedną trzecią globalnych emisji cieplarnianych i za wylesianie 6 milionów hektarów rocznie. Obawiam się, że akcje typu „zasadzimy drzewko za 1000 serduszek” nie stanowią remedium w tej sytuacji.
Oczywiście jest też możliwość, że nie zrobimy dziś. Czyli działamy dalej według dobrze nam znanego schematu „business as usual”. Wówczas w 2050 roku 1,5 miliarda ludzi będzie otyłych i będzie się zmagać z cukrzycą, nowotworami i innymi schorzeniami wynikającymi z nadmiernej wagi. Z drugiej strony w tym samym czasie na niedowagę ma cierpieć 640 milionów ludzi.