Widziałem nowe wyświetlacze Sony Crystal LED – technologia jak w serialu The Mandalorian
Dział profesjonalnych produktów firmy Sony zorganizował prezentację trzeciej generacji wyświetlaczy Sony Crystal LED. Miałem okazję obejrzeć je na własne oczy. Imponująca jasność, bardzo wysoki kontrast, modułowa konstrukcja i cena, której sprostają jedynie duzi gracze w branży.
Żeby było jasne, najnowsze wyświetlacze z serii BH (modele ZRD-BH12D i ZRD-BH15D) oraz z serii CH (modele ZRD-CH12D i ZRD-CH15D) to nie są telewizory. To profesjonalne ekrany do zastosowań biznesowych, takich jak np. branża motoryzacyjna, projektowanie przemysłowe, studia filmowe (wirtualne produkcje, możliwość kreowania dowolnej scenografii, bez konieczności uciekania się do sztuczek z zielonym ekranem i kluczowaniem). Prezentację zorganizowano w dość oryginalnym miejscu, nowym w Warszawie: Outriders Klub (opisuję to miejsce w odrębnym wpisie). Sama prezentacja produktowa odbywała się zresztą na imponującym, 110-calowym modułowym wyświetlaczu Crystal LED z nowej serii BH.
Pierwsze studio do produkcji wirtualnej w Europie wyposażone w Sony Crystal LED powstało w Seine Saint Denis, na północ od Paryża. Stworzyły je wspólnie Plateau Virtuel (studio produkcji wirtualnych, spółką Grupy Novelty-Magnum-Dushow) z firmą Studios de France (producentem planów filmowych, spółką Grupy AMP Visual TV). Rozwiązanie składa się z zakrzywionej ściany wideo o powierzchni 90m² (18mx5m) złożonej z 450 modułów monitorów Sony Crystal Micro LED serii B oraz pełnoklatkowej cyfrowej kamery filmowej Sony Venice. Tak, nie ma pomyłki: mowa o ekranie o szerokości 18 metrów. To mniej więcej tyle ile ma przegubowy autobus. To daje wyobrażenie o skali. Przy okazji dowiedziałem się, że widoczna na powyższym zdjęciu olbrzymia ściana Crystal LED służyła za wirtualną scenografię m.in. w serialu The Mandalorian.
W przypadku nowości w postaci Crystal LED z serii BH mamy do czynienia z ekranem zdolnym do utrzymania jasności 1700 cd/m2 (czy też 1700 nitów, jak kto woli jednostki pozaukładowe). Przy czym zaznaczam: to nie jest luminancja w peaku na niewielkim obszarze ekranu, lecz cały olbrzymi ekran jest w stanie utrzymać tak wysoką jasność (jest ona oczywiście regulowana). 1700 nitów to wartość stała, a nie szczytowa. Automatycznie przekłada się to na świetny efekt HDR, jak również brak problemów z prezentacją treści przy braku pełnej kontroli nad oświetleniem pomieszczenia, w którym taki wyświetlacz zostanie ustawiony. W przypadku serii BH mamy też do czynienia z matową powłoką wyświetlacza.
Z kolei seria CH wyróżnia się błyszczącą powłoką, pogłębiającą efekt doskonałej czerni (ale wówczas trzeba mieć pod kontrolą oświetlenie zewnętrzne by uniknąć odbić i uzyskać pożądany efekt). Główną zaletą serii CH jest niesamowity kontrast. Specjalna powłoka, która pokrywa te wyświetlacze gwarantuje znakomity poziom czerni co w połączeniu z jasnością na poziomie 1300 cd/m² (również mowa o stałej jasności utrzymywanej na powierzchni całego ekranu) daje imponujący efekt HDR. Te wyświetlacze trafiają do projektów, w których przede wszystkim liczy się jakość czerń. Produkty z obu nowych serii są dostępne z rozstawem pikseli wynoszącym 1,2 i 1,5 mm.
W obu nowych seriach prezentowany obraz może być odświeżany z częstotliwością do 120 Hz, co oznacza bardzo płynny przekaz. Przedstawiciele marki podkreślali też obecność procesora X1 dla Crystal LED. To on zapewnia płynność, ostrość oraz dokładne odwzorowywanie kolorów, a także wyraźne przejścia tonalne bez utraty szczegółów w dynamicznych scenach (brak efektu bandingu). Jest to możliwe dzięki wbudowanym funkcjom procesora: 22-bitowej technologii Super Bit Mapping, Reality Creation oraz Motionflow.
Obydwie z nowych serii profesjonalnych, modułowych wyświetlaczy Crystal LED obsługują też technologię Reality Creation. Jest to opatentowane przez Sony rozwiązanie, które polega na tym, że procesor wideo analizuje każdą klatkę obrazu. Ta analiza przebiega pod kątem pewnych wzorców występujących w danej klatce i później korzystając z bazy danych dopasowuje dodatkowe szczegóły. W ten sposób poprawia finalny obraz. Ma to szczególne znaczenie, gdy wejściowe dane są niskiej jakości.
Ściany C-LED składają się z tzw. kabinetów, które w przypadku najnowszej serii są znacznie cieńsze – ich głębokość to tylko 69mm. Instalacja w stosunku do wcześniejszych ścian LED została znacznie uproszczona. Zmniejszono też liczbę części zapasowych, które należy od razu kupić – jest to tylko 6% dodatkowych części. Unikalną cechą jest trwałość kolorów, która sprawia, że urządzenie jest wolne od zarządzania grupami barw. Jeśli użytkownik chce powiększyć swoją ścianę nie musi zamawiać konkretnych modułów, z określonej partii produkcyjnej – zamawia z aktualnej oferty, a Sony dba o to, żeby wyświetlane kolory były takie same, jak w już posiadanych przez klienta modułach.
Zestaw dostarczany przez Sony składa się z kabinetów, kontrolera wyświetlacza, oraz dodatkowych modułów do instalacji i części zamiennych. Uproszczona instalacja i konserwacja to kolejne atuty serii BH i CH. Obudowy są o 10% lżejsze i o 10% cieńsze w porównaniu z poprzednią generacją. Mniejsza liczba części do montażu przekłada się na skrócenie czasu instalacji o około 20% względem poprzednich modeli.
Duże wyświetlacze wymagają naprawdę sporych zasobów energetycznych. Również w tym zakresie Sony poczyniło postępy. Zastosowanie wysokowydajnych chipów LED pozwoliło zmniejszyć zużycie energii o ok. 25%. Zdaniem firmy, przekłada się to na typowe zużycie energii na poziomie 263W/m² . Ponadto prace konserwacyjne można wykonywać podchodząc z przodu urządzenia, co upraszcza proces. Wyświetlacz może być zamocowany bezpośrednio do ściany, dostęp od tyłu nie jest w ogóle potrzebny do czynności serwisowych i konserwacyjnych.
Ile to kosztuje? Cóż, to są produkty premium dla najbardziej wymagających klientów. Zaprezentowane podczas pokazu przykładowe wyceny prezentuję na zdjęciach:
Jak widać komplet wymaganych komponentów dla ekranu o 4K UHD o rozmiarach 4,88 metra na 2,74 metra (64 moduły C-LED) to koszt nieco ponad 408 tysięcy euro. To nie są tanie rzeczy. Niemniej trzecia generacja i tak jest podobno o połowę tańsza od cen w momencie debiutu tej technologii w połowie ubiegłej dekady. Uwaga, powyższa cena nie dotyczy specjalnej ramy utrzymującej wyświetlacz, która w każdym przypadku jest wykonywana przez integratora na zlecenie i pod kątem wymagań konkretnego klienta.