„Jedno życie” – historia bankiera o wielkim sercu
Maklerzy giełdowi czy bankierzy raczej nie kojarzą się z osobami obdarzonymi szczególnie dużą empatią, skupieni na liczbach a nie ludziach. Film „Jedno życie” opowiada jednak historię maklera o sercu znacznie większym niż największa hossa na giełdzie.
Miałam okazję uczestniczyć w pokazie prasowym wyreżyserowanego przez Jamesa Hawesa (znamy go m.in. z serialu “Czarne lustro” czy “Kulawe konie”) filmu pt. „Jedno życie”. Tytuł nie mówi wiele, ale całość opowiada historię, która wydarzyła się naprawdę. Historię brytyjskiego maklera, Nicholasa Wintona, który jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej uratował od niemal pewnej śmierci 669 dzieci z terenu dzisiejszych Czech. Winton brytyjskim Schindlerem? Niezupełnie. Opowiadane czasy podobne, reżim nazizmu ten sam, ale postaci odmienne.
Fakt, że mamy do czynienia w istocie z dziełem biograficznym nie psuje narracji. Gra aktorska jest na poziomie, ale czego innego moglibyśmy oczekiwać od tak uznanych artystów jak Anthony Hopkins (w roli starszego Nicholasa Wintona), czy absolutnie genialnej moim zdaniem Heleny Bonham-Carter (w roli Babette Winton, matki głównego bohatera). Również Johnny Flynn w roli młodego Wintona wypada wiarygodnie.
Motywacja Nicholasa Wintona przedstawiona w filmie z dzisiejszej perspektywy wydaje się wręcz naiwna. Oto brytyjski bankier przyjeżdża do Pragi i odwiedza obóz uchodźców, całe rodziny, które siłą wysiedlono z przejętych przez nazistów Sudetów. Przejęty widokiem fatalnych warunków bytowych i świadomy zbliżającego się zagrożenia ze strony Niemiec, decyduje się z altruistycznych pobudek uratować tyle dzieci ile zdoła. Wespół ze swoimi współpracownikami, udaje mu się wywieźć do Wielkiej Brytanii 669 dzieci. Czy to powód do radości? Nie dla Brytyjczyka, który długo po zakończeniu wojny nie może pogodzić się z tym, że uratował tylko tylu.
Jeżeli łatwo się wzruszacie, to – o ile w ogóle planujecie seans – (film w Polsce do kin wejdzie dopiero 31 maja br.) zabierzcie do kina chusteczki. Szczególnie epilog, w którym bohater doznaje swoistego katharsis (szczegółów nie zdradzę) może być dla niektórych wyciskaczem łez.
Czy warto? To zależy. Historia jest prawdziwa, zatem życie napisało ten scenariusz. Oczywiście kwestia formy, narracji i ekspresji to już sztuka, którą każdy twórca może wyrazić po swojemu. Jeżeli uwielbiacie filmy akcji, a waszym ulubionym cyklem jest „Mission Impossible” lub „John Wick”, obawiam się, że „Jedno życie” może was znudzić, no chyba że lubicie dworce kolejowe (zrozumiecie, jak zobaczycie). Jeżeli jednak pasjonują was tego typu historie, ten film też wam się spodoba. Czasy mroczne, ale historia przywracająca wiarę w ludzi. Ode mnie mocne 7/10. (zdjęcia w materiale: Monolith Films)
Jedno życie
- tytuł oryginalny: One Life
- reżyseria: James Hawes
- scenariusz: Mark Bomback (na podstawie powieści R. J. Palacio)
- gatunek: biograficzny
- produkcja: Wielka Brytania
- Obsada: Anthony Hopkins, Helena Bonham Carter, Jonathan Pryce, Johnny Flynn, Lena Olin
- Dystrybucja: Monolith Films
- W kinach w Polsce: od 31 maja 2024