iPad Pro 13” z M4 – czy niższa waga zwiększa jego użyteczność na co dzień?
iPad Pro w wydaniu maxi, czyli modelu 13-calowym, otrzymał nie tylko nowy genialny ekran OLED, ale również i przede wszystkim redukcję wagi w wysokości 100 g oraz redukcję grubości do zaskakujących 5,1 mm. To najcieńszy produkt w historii Apple’a, który na dodatek się nie wygina.
Unboxing
Unboxing tej wersji 13-calowej względem modelu 11-calowego różni się jednym detalem – w komplecie otrzymujemy specjalną szmatkę do czyszczenia ekranu nanostrukturalnego. Model z ekranem błyszczącym jej nie otrzymuje. Apple zaleca tylko i wyłącznie jej stosowanie do czyszczenia ekranu, aby nie uszkodzić laserowo nacinanej powierzchni ekranu nanostrukturalnego.
Od razu podpowiem, ze po ponad tygodniu korzystania z tego ekranu, bez niańczenia go, nie widzę żadnych śladów ani uszkodzeń, więc osoby wyrażające swoje obaw – raczej nie macie się tutaj o co martwić.
Detalem w tej generacji iPadów Pro jest również fakt, że model w kolorze Space Black otrzymujemy czarny pleciony kabel do ładowania typu USB-C. Model srebrny ma w komplecie kabel biały.
Trzynaście cali
Poprzednie generacje iPadów Pro w rozmiarze 12,9” uznawałem za zbyt toporne do użytku innego niż z Magic Keyboard lub do rysowania. Moją 11-tkę używałem różnie – albo w ręce bez niczego, czasami w pokrowcu samym w podróży, a jak potrzebowałem ultramobilne urządzenie z klawiaturą, to poziomo w Magic Keyboard. Waga i rozmiar tego ostatniego zestawu są wyraźnie niższe niż MacBooka Air, dlatego uważałem to za ciekawe urządzenie dopełniające zestaw iPhone + MacBook Pro.
Po co dublować rozmiar?
Nowy model 13-calowy, którego ekran rzeczywiście ciut urósł względem poprzednika, o czym przeczytacie poniżej, zmienił jednak reguły gry. Nadal jest to bardzo duża powierzchnia, a więc bardziej nieporęczna od swojego mniejszego brata, ale waga i wymiary teraz się znacząco zmieniły. iPad Pro M2 w wersji 12,9” miał wymiary 280,6 x 214,9 x 6,4 mm, a nowy 13-calowy model ma teraz 281,6 x 215,5 x 5,1 mm. Jest więc o milimetr wyższy, o 0,6 mm szerszy oraz o 1,3 mm cieńszy. Te dwa pierwszy wymiary nie robią tutaj różnicy, ale grubość już tak! Przy okazji unboxingu modelu 11-calowego z M4 wspomniałem, że „(…) różnica w grubości modeli z Apple M4 i M2 wynosi 0,6 mm i to jest dla mnie (…) ledwo zauważalne.” Tego uczucia nie ma miejsca przy dużym bracie – niższa grubość zmienia zasady gry. Do kompletu jeszcze dochodzi jeden parametr, który to dodatkowo umożliwia – zmiana wagi. 12,9-calowy kloc ważył 682 g w wersji Wi-Fi kontra 579 g w modelu 13-calowym – to redukcja aż o 103 g. Model Wi-Fi + Cellular traci o 1 g mniej – mamy tutaj skok z 684 g na 582 g, czyli redukcję wagi o 102 g.
13-tka nadal nie jest tak poręczna, jak model 11-calowy, ale poza oferowaniem większej powierzchni dla grafików czy ilustratorów, oferuje teraz możliwość trzymania go poniekąd jak magazyn czy gazetę. Nadal nie jest to super wygodne, ale jest to teraz możliwe, szczególnie dla osób z silniejszymi dłoniami. To było moje największe zaskoczenie z ostatnich niecałych dwóch tygodni obchodzenia się z tym kolosem.
Ekran
Nowy ekran jest równie niesamowity jak w modelu 11-calowym. Otrzymaliśmy Tandem OLED, czyli dwa panele OLED nałożone jeden na drugi, celem zwiększenia ich jasności oraz zmniejszenia możliwości wypalenia (przez to, że są dwa, mogą nie świecić tak mocno). Apple nazywa tę technologię Ultra Retina XDR i ten panel w wydaniu 13-calowym oferuje rozdzielczość 2752×2064 px co jest niewielkim skokiem względem rozdzielczości poprzednika, wynoszącej 2732×2048 px.
Przypominam od razu o trybie zmieniającym dostępną przestrzeń dla użytkownika. Znajdziecie go w Ustawieniach → Ekran i jasność → Więcej przestrzeni. W tym trybie iPadOS przestaje pracować w trybie pixel-perfect (Retina 2x), czyli takim, gdzie 1 punkt ekranowy odpowiada 4 fizycznym pikselom (układ 2×2), ale wykorzystuje rozdzielczość panelu i oferuje większy obszar roboczy. Model 13-calowy ma aż trzy różne dostępne rozmiary interfejsów, w odróżnieniu od dwóch rozmiarów w modelu 11-calowym.
Od lewej: przybliżony, domyślny, więcej przestrzeni
Od lewej: przybliżony, domyślny, więcej przestrzeni
Więcej
Po więcej szczegółów nt. nowego ekranu, w tym detale o możliwości wyświetlania treści HDR (łącznie ze zdjęciami z iPhone’ów) , ekranu nanostruktralnego, działania nowego Pencil Pro i Magic Keyboard, wyników Geekbencha oraz dokładnej specyfikacja nowego Apple M4, odsyłam do wcześniejszego artykułu o iPadzie Pro 11-calowym.
Magic Keyboard
Pozostały jeszcze dwie kwestie do poruszenia w temacie nowego Magic Keyboard, które pasuje tylko i wyłącznie do nowych iPadów Pro. Poza gorszym balansem na kolanach, o czym już wspominałem, muszę powiedzieć, że czarny model brudzi się szybciej od białego, głównie dlatego, że widać na nim tłuste odciski palców i rąk, które gubią się na białym. Z czasem spodziewam się, że czarny będzie jednak lepiej wyglądał…
Druga kwestia to cena. Tak, wiem – jest absurdalna. Szczególnie wersja 13-calowa. Ale warto ją zapłacić, jeśli planujecie korzystać z iPada Pro jak z laptopa oraz jak z tabletu. Możliwość magnetycznego przypięcia iPada w ułamku sekundy – oraz odczepienia go tak samo szybko – to cecha dla mnie kluczowa. Dzięki temu mam gołego iPada w ręce, gdy czytam i gdy każdy gram jest na wagę złota, oraz mam pseudo-laptopa, gdy go potrzebuję.
Na deser jeszcze podpowiem, że nowy iPad Pro 13” z Magic Keyboard waży prawie dokładnie tylko samo, co nowe MacBooki Air 13”. W końcu!
Podsumowanie
O ograniczeniach iPadOS też już pisałem, więc skupię się tutaj tylko na kwestiach rozmiaru i porównaniu do poprzednika – modelu 12,9”. O ile wariant 11-calowy to nadal najbardziej wszechstronny zawodnik, który świetnie sprawdza się w roli czytnika dla cyfrowych magazynów, np. naszego własnego iMagazine.pl, którego znajdziecie w App Store, portalu do internetu, przeglądarki social mediów, przenośnego TV dla YouTube’a czy po prostu komputera, którego bierzemy pod pachę, gdy wychodzimy z domu, o tyle model 13-calowy wymaga więcej rozwagi przy podejmowaniu tych decyzji. Jak już coś wyświetlimy na tym ekranie, to oczywiście wygląda to znakomicie ze względu na jego rozmiar, ale czy będzie nam się chciało? W moim przypadku na razie odpowiedź brzmi „tak” i po niecały dwóch tygodniach użytkowania go codziennie nic się nie zmieniło. Zobaczymy jak będzie w przyszłości, ale wygląda na to, że plan odchudzania iPada się udał, bo zwiększa to jego wszechstronność.
A w międzyczasie staram się wyobrazić sobie, jak spisywałbym się taki sam iPad, ale składany w pół…