Najbardziej pożądane akcesoria przyszłości już powstają w Polsce, a będzie ich więcej – zwiedziałem fabrykę GreenCell pod Krakowem
GreenCell to marka w świecie elektroniki użytkowej, której nie powinienem nikomu przedstawiać. Z akcesoriami tej polskiej firmy każdy powinien mieć okazję się zetknąć ze względu na ich stosunek ceny do jakości i możliwości. Natomiast przylepiano im łatkę chińskich importerów, a to co robią między innymi w podkrakowskiej Skawinie zdecydowanie temu przeczy. Sprawdziłem!
Od zamienników baterii do laptopów, po tworzenie innowacyjnych rozwiązań dla elektromobilności. Tak można w jednym zdaniu opisać ścieżkę jaką przeszedł, czy przechodzi, GreenCell. Firma działa na rynku od 11 lat, ma w gamie ponad 1800 różnych produktów sprzedanych w ponad 2,5 milionach sztuk. A w świecie nadgryzionego jabłka można ją kojarzyć chociażby z zamienników baterii do starszych generacji MacBooków, z hubów USB-C, powerbanków, ładowarek, zasilaczy, etc. Dała się poznać także w świecie elektromobilności. Sam najpierw na CES 2022 w Las Vegas zobaczyłem Habu jeszcze pod nazwą Mamba, a od lutego tego roku aktywnie używam tej praktycznej ładowarki 11kw do swojego elektryka. Darek Hałas ostatnio na łamach iMagazine relacjonował premierę nowego wallboxa – HabuDen.
Tyle w telegraficznym skrócie. Natomiast bardzo istotne jest szersze spojrzenie na samą markę. Zwłaszcza w obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej i różnorakiego spojrzenia na działania Chin, chińskich firm, czy nawet importu z Chin. Sytuacja nie jest łatwa i jednoznaczna i zdecydowanie warto nie mieć tu podejścia zero-jedynkowego. Warto jednak odróżnić firmy takie jak GreenCell od właśnie bezpośrednich importerów produktów z Chin czy naklejaczy logo na produkty zaprojektowane, wytworzone, a często też wcześniej skopiowane od kogoś.
W przypadku GreenCell oczywiście znaczna część biznesu opiera się na sprzedaży produktów zamówionych w chińskich fabrykach. I trudno firmę za to winić – przecież to samo robi i Apple i wiele, wiele czy mniejszych, czy większych firm. Produkcja tam to nie tylko kwestia kosztów, ale też technologii, skali, dostępności surowców itd. Przy czym GreenCell nie zamawia sobie produktów z katalogu, online i zleca. Tylko przedstawiciele firmy rzeczywiście jeżdżą po fabrykach, skrupulatnie wybierają dostawców i szukają odpowiednich rozwiązań.
Jednocześnie w firmie w Krakowie i w Skawinie (z co raz silniejszym naciskiem na tą drugą lokalizację) działa firmowy dział R&D i firma opracowuje co raz więcej produktów stworzonych i zaprojektowanych przez siebie. I tak wspomniana ładowarka Habu montowana jest zagranicą, natomiast nowy wallbox – HabuDen – będzie już produktem Made in Poland. W Skawinie powstała i rozwijana jest też produkcja akumulatorów do rowerów elektrycznych, a w kolejnych miesiącach ma rozpocząć się tam produkcja powerbanków. Co raz więcej urządzeń ma powstawać w Polsce.
I tu należy się niezwykle cieszyć i chwalić takie ruchy. Produkcja w Polsce to liczne wyzwania związane z kadrą, z kwestiami prawnymi, kosztami typu ZUS, odpowiedzialnością czy choćby kosztami ogrzewania nawet takiej fabryki. Jednocześnie zdecydowanie łatwiej jest kontrolować jakość na miejscu, zarządzać wolumenem produkcji, czy reagować na bieżące zmiany rynkowe.
A jak wygląda taka produkcja? Po premierze HabuDen zostałem zaproszony do fabryki GreenCell w Skawinie gdzie właśnie produkowane są akumulatory do rowerów elektrycznych (to znów przykład, jak różne oblicza ma elektromobilność i nie ogranicza się ona tylko do samochodów). Jeśli wyobrażacie sobie taką produkcję jako setki osób przy taśmie produkcyjnej, lub całkowicie zautomatyzowany proces w sterylnym pomieszczeniu pełnym robotów, to jesteście w dużym błędzie. Fabryka Greencella mieści się w typowej współczesnej hali produkcyjno/magazynowej, a właściwie jej części. Wysoki sufit, jasna przestrzeń, wydzielone strefy, pracuje tam kilkanaście osób, w raczej spokojnej atmosferze, krok po kroku łącząc poszczególne elementy. Najpierw odbywa się sortowanie i przygotowywanie ogniw do połączenia w pakiety i zgrzewania, później ich upakowanie w obudowie i podłączenie do reszty osprzętu. Zanim całość zostanie finalnie złożona i zabezpieczona, odbywa się wielogodzinne testowanie akumulatorów – są one rozładowywane i ładowane ponownie i tak kilka razy. Gdy produkt przejdzie testy obudowa jest ostatecznie zamykana i gotowy akumulator ląduje w pudełku, aby wkrótce trafić do klientów w Polsce lub innym europejskim kraju.
GreenCell ma swój plan, swoją wizję rozwoju i nazwałbym ją zrównoważoną. Osobiście bardzo jestem ciekaw tego, jak klienci, zwłaszcza B2B, przyjmą HabuDen i jak ten produkt będzie software’owo udoskonalany, a także to, jakie kolejne produkty firma wypuści na rynek właśnie w oparciu o swoje własne R&D i lokalną produkcję. Polecić mogę wam zarówno Habu, jak i patrzenie i kibicowanie działaniom GreenCella.