Nowy Hyundai Inster – elektryzujące połączenie auta miejskiego i… kawalerki
Dziś odbyła się statyczna prezentacja uroczego malucha. Nowy Hyundai Inster, auto z pogranicza segmentu A i B, które okazuje się tak przestronne, że zmieścisz w nim dwuosobowy materac. Nie żartuję.
Zacznijmy od tego, z czym mamy do czynienia. Nowy Hyundai Inster to nieduże auto. Przy długości 382,5 centymetra jest autem z pogranicza segmentów A i B, ale dzięki dużemu rozstawowi osi wynoszącemu 258 cm (tyle to miało kompaktowe Renault Megane I generacji), przestrzeń wewnątrz jest wręcz imponująco duża. Nie zmienia to faktu, że Inster to najmniejszy elektryk w gamie koreańskiej marki. Przy okazji: także najtańszy. Zgodnie z ujawnionym cennikiem, model ten startuje od kwoty 103 900 zł brutto. To oznacza, że o ile program Mój Elektryk 2.0 dojdzie do skutku i umożliwi odzyskanie nawet do 40 000 zł wkładu z tytułu dopłaty, auto nabywcę będzie kosztować nieco ponad 60 tys. zł. Grzech nie brać.
Przy czym nie chodzi tylko o cenę. Jasne, to nieduży samochód, ale na pierwszy rzut oka prezentuje się znacznie, znacznie lepiej od dotychczasowego, najtańszego auta elektrycznego dostępnego w Polsce: Dacii Spring.
Inster ma kabinę przestronną jak auto nawet nie z segmentu B, lecz kompaktowe. Podczas prezentacji dwóch facetów o wzroście powyżej 180 cm usiadło jeden za drugim, żadnemu z nich nie brakowało miejsca na nogi, jak i nad głową. Nadwozie jest dość wąskie, dlatego pojazd należy traktować jako maks. czteroosobowy.
Niewielkie opakowanie Instera może się podobać. Szczególnie jeżeli po prostu lubicie małe auta. Ja osobiście uważam takie pojazdy za najsensowniejszą opcję przemieszczania się przez zatłoczone duże miasto. Inster zdecydowanie przypadł mi do gustu. Co go napędza?
To pojazd elektryczny. Koreańska marka udostępnia dwa warianty mocy: 95 lub 115 KM. Auto jest małe, waży nieco ponad 1,3 tony, zatem moc rzędu 100 koni powinna aż nadto wystarczyć, zwłaszcza przy napędzie elektrycznym, którego cechą jest oferowanie dużego momentu obrotowego od startu.
W istocie marka chwali się przyśpieszeniem w okolicach 10-12 sekund do 100 km/h (podstawowa, słabsza odmiana 11,7 s do setki, mocniejsza 10,6 s.) co w przypadku tak małego pojazdu w zupełności wystarczy. Jednocześnie gdy zdarzy się wyskok na obwodnicę, drogę ekspresową czy przejazd autostradą, nie ma strachu. Przy maksymalnej prędkości na poziomie 140 km/h (w słabszej odmianie) i 150 km/h (w mocniejszej) jesteś równouprawnionym uczestnikiem autostrady.
Prezentacja częściowo wyskoczyła poza obszary stricte motoryzacyjne, gdy prowadzący pokaz do widocznej na moich zdjęciach (było dość tłoczno, wybaczcie) wersji Hyundai Inster Cross, którą wyróżnia quasi-terenowy sznyt optyczny i pokaźny bagażnik dachowy, wtłoczyli… dwuosobowy, pełnowymiarowy materac.
Tak, wszystkie siedzenia w tym autku składają się na płasko (uwaga, od wersji Modern, w wersji bazowej nie ma tego), pokaz z materacem to prezentacja ekstremalnej elastyczności wnętrza, ale daje to przedsmak szerokiego zakresu dostosowania wnętrza do swoich potrzeb. Stolik na laptopa z siedzenia pasażera? Da się zrobić, bo fotele mają sztywne plecki. Co ciekawe, tylna kanapa jest przesuwna, co jest ewenementem w tym segmencie. Pomysłowe autko.
Zasięg? Inster oferowany jest z dwoma pojemnościami akumulatorów: 42 kWh oraz 49 kWh. Pojemności są skorelowane z mocą silnika. Wersja słabsza ma mniejszą baterię, mocniejsza – większą. Podane pojemności to wartości użyteczne (netto). Deklarowany zasięg (oczywiście wg WLTP) to odpowiednio 327 km i do 370 km. Każdy wariant modelu jest fabrycznie przystosowany do ładowania prądem stałym (pstryczek w stronę Dacii Spring), moc ładowania to do 85 kW na ładowarce 120 kW (tak to ujęto). Czas? Standardowe pół godzinki. Na ładowarce o mocy 50 kW naładowanie do 80% baterii ma zająć 58 minut.
Hyundai Inster nie jest może ultraopływowym fastbackiem, ale dzięki temu, że jest niedużym i lekkim (jak na samochód elektryczny) autem o masie w wersji bazowej 1305 kg, średnie zużycie to od 14,3 do 15,1 kWh/100 km. Pompa ciepła? Dostępna. Ponadto w każdej wersji mamy sporo asysty kierowcy
Materac był pokazem zamiany auta w sypialnię, Inster może też pełnić rolę zasilania kuchni polowej. Dzięki obsłudze V2L (Vehicle-to-load) po podpięciu odpowiedniej przejściówki do gniazda z przodu auta otrzymujemy zewnętrzne gniazdko 230 V zdolne do przekazania nawet 3,6 kW mocy. Wystarczy nie tylko na czajnik czy ekspres do kawy, ale wręcz na kuchenkę elektryczną, albo wiertarkę udarową, czy kosiarkę elektryczną. Co kto lubi. Jeżeli będzie padać, to gniazdko 230 V mamy również wewnątrz kabiny.
Nowy Hyundai Inster jest dostępny w 10 odmianach kolorystycznych, w tym kilku nieszablonowych. Butter Cream Yellow Mettalic – to odmiana, która z pewnością mocno wyróżni się na korporacyjnym parkingu. Sienna Orange Metallic – też aż się prosi, by na nią spojrzeć. Tomboy Khaki – to metalizowana, ciemna zieleń. Kilka odmian kolorystycznych można połączyć z czarnym dachem. Prawdziwym „sztosem” są lakiery matowe: Aero Silver Matte, Dusk Blue Matte, Amazonas Green Matti i Bijarim Khaki Matte. Sporo uwagi poświęcono oświetleniu. Tylne oświetlenie ma charakterystyczny motyw prostokątnych pikseli. Z przodu mamy okrągłe światła układające się w uśmiech rodem z azjatyckiego komiksu. Środek? Tu też wiele zależy od fantazji klienta. Można dokonać bardziej zachowawczego wyboru albo poszaleć i wybrać jasną tapicerkę w kratkę. Modele w wersji Cross mają ciemną tapicerkę, którą ożywiają zielone wstawki. Do Instera przewidziano obręcze kół o rozmiarze 15 i 17 cali.
Do wyboru są trzy wersje wyposażenia: Pure, Modern i Smart, oprócz tego są dwie wersje „optycznie uterenowione”: Cross i Cross Smart, w których dodano m.in. duże plastikowe osłony, relingi dachowe, inny wzór felg i specjalny bagażnik dachowy. Już bazowa wersja ma automatyczną klimatyzację, elektrycznie regulowane i składane lusterka, kamerę cofania i czujniki parkowania i system multimedialny z ekranem dotykowym o przekątnej 10,25 cala. Radio DAB+, system telematyczny Bluelink, nawigacja oraz Android Auto i Apple Car Play też są w tym modelu standardem w każdej odmianie.
Mimo ekranu dotykowego w samochodzie nadal kluczowe funkcje obsługiwane są przyciskami fizycznymi. Wybieranie trybu jazdy odbywa się dźwigienką przy kierownicy. Prosto i intuicyjnie. Między przednimi siedzeniami nie ma przerwy, lecz przyjemny, tapicerowany element, a to oznacza jeszcze więcej miejsca na nogi. W wyższych wersjach wyposażenia i w opcjonalnych pakietach jest jeszcze sporo udogodnień dostępnych takich jak pompa ciepła, indukcyjna ładowarka do smartfona, kamery 360°, podgrzewana kierownica i siedzenia i wiele więcej.
Pierwsze wrażenia z oglądania tego auta są zdecydowanie pozytywne. Hyundai przygotował bardzo ciekawy i funkcjonalny środek transportu, głównie miejskiego, ale gdy zamarzy się wypad za miasto, też bez obaw. Poniżej jeszcze załączam aktualny cennik tego modelu (ceny nie uwzględniają żadnych rządowych dopłat):