NASA wyłączy legendarne sondy? „Gdy to zrobimy, nie będzie już powrotu”
Amerykańskiej dominacji w eksploracji Układu Słonecznego grozi nagły koniec.
Propozycje cięć budżetowych administracji prezydenta Trumpa mogą doprowadzić do trwałego wyłączenia 19 legendarnych misji kosmicznych, w tym sond New Horizons i Juno. Naukowcy alarmują, że byłaby to „tragiczna kapitulacja” i decyzja, której nie da się cofnąć.
NASA ogłasza przełom. Łazik Perseverance znalazł na Marsie „potencjalną biosygnaturę”
Nad najważniejszymi programami naukowymi NASA zawisły czarne chmury. Biały Dom zaproponował cięcia w budżecie agencji na rok 2026, które zakładają redukcję finansowania dla Dyrekcji Misji Naukowych o blisko 50%. Taki ruch oznaczałby koniec dla 19 działających misji, które, choć przekroczyły już swój pierwotny czas działania, wciąż dostarczają bezcennych danych. Na liście do kasacji znalazły się między innymi Obserwatorium Rentgenowskie Chandra, satelity monitorujące zmiany klimatyczne, a także dwie ikony eksploracji kosmosu: badająca Pluton i Pas Kuipera sonda New Horizons oraz jedyny obecnie orbiter Jowisza – Juno.
Dramat naukowców i idealny stan sond
„New Horizons jest w idealnym stanie” – mówi w wywiadzie dla Ars Technica dr Alan Stern, szef misji. „Wszystkie podsystemy i instrumenty działają perfekcyjnie. Sonda ma paliwo i energię, by działać do późnych lat 40., a może nawet 50. XXI wieku”. Mimo to misja, która w 2015 roku dostarczyła pierwsze w historii zdjęcia Plutona, może zostać uciszona. Stern nazywa ten pomysł „fiskalnie nieodpowiedzialnym” i „tragiczną kapitulacją amerykańskiego przywództwa w nauce”.
W podobnym tonie wypowiada się dr Scott Bolton, lider misji Juno. „Wszystko działa. Mamy pewne uszkodzenia kamery od promieniowania, ale to się nie pogarsza” – twierdzi. Jego zdaniem, nawet ta usterka przyniosła nieoczekiwane korzyści. Inżynierowie, próbując naprawić kamerę JunoCam, eksperymentują z procesem „wygrzewania” (annealing), czyli samoleczenia elektroniki. „Uczymy się, jak naprawiać statki kosmiczne w locie. Te doświadczenia będą bezcenne dla przyszłych misji, jak Europa Clipper, a nawet dla satelitów na orbicie Ziemi” – dodaje Bolton.
Nieoczekiwany zwrot akcji
Historia Juno to gotowy scenariusz na film. Sonda, wysłana by badać Jowisza, przez lata bombardowana potężnym promieniowaniem planety, stała się przypadkowym laboratorium.
Okazało się, że zdobyta dzięki niej wiedza o samonaprawianiu się elektroniki może uratować wartą miliardy dolarów misję Europa Clipper, w której jeszcze przed startem wykryto podobną podatność na promieniowanie. Paradoksalnie, wyłączenie Juno może więc zagrozić bezpieczeństwu jej następczyni.
Decyzja bez odwrotu
Konflikt toczy się między administracją prezydencką a Kongresem, który w większości odrzuca tak drastyczne cięcia. Jednak niepewność i ryzyko politycznego impasu sprawiają, że naukowcy musieli już przygotować plany „zamknięcia” misji. Jak gorzko podsumowuje dr Stern, nie jest to zwykłe zakończenie projektu. „Zamknięcie oznacza wyłączenie statku kosmicznego. A kiedy wyłączysz odbiorniki radiowe tych sond, nie będzie już sposobu, by je ponownie włączyć. Nigdy więcej nie odbiorą żadnego polecenia. Jeśli zmienimy zdanie, będzie za późno. To koniec, z którego nie ma powrotu”.
Znamienne, że człowiek, którego hasłem wyborczym było „Uczyńmy Amerykę znów wielką” gasi jej wielkość swoimi dyktatami. W całej historii eksploracji kosmosu nikt nigdy nie podważał prymatu Stanów Zjednoczonych w tej kwestii. Wręcz przeciwnie, NASA od dekad stanowiła wzorzec, któremu inne agencje starały się dorównać. Obcięcie funduszy i likwidacja programów badawczych amerykańskiej agencji to prosta droga dla Chin do wyjścia na pozycję lidera kosmicznych zmagań. Państwo Środka w tej kwestii się nie zatrzymuje. A przecież Donald Trump wielokrotnie deklarował, że to Chiny są największym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych. Ot kolejny paradoks.
Nowy szef NASA chce ciąć procedury, by pokonać Chiny w wyścigu na Księżyc