Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Kosmos w wersji Smart Home. Jak inteligentne teleskopy sprawiły, że nie musisz marznąć pod gwiazdami

Kosmos w wersji Smart Home. Jak inteligentne teleskopy sprawiły, że nie musisz marznąć pod gwiazdami

0
Dodane: 7 godzin temu

Kiedyś amatorska astronomia oznaczała dwie rzeczy: walkę ze skomplikowanym montażem i odmrażanie sobie palców przy minus dziesięciu stopniach, by zobaczyć szarą plamkę.

Dziś? Stawiasz teleskop na tarasie, wracasz do ciepłego salonu i oglądasz kolorowe mgławice na iPadzie, popijając gorącą herbatę. Witajcie w erze „astrofotografii obliczeniowej”.

Tradycyjni astronomowie pewnie kręcą nosem. Dla nich patrzenie w okular i ręczne szukanie Gwiazdy Polarnej to rytuał. Ale dla reszty z nas, próg wejścia w ten świat był zawsze zbyt wysoki. I tu wchodzi technologia, która robi z teleskopem to, co iPhone zrobił z fotografią – automatyzuje magię.

Robot, który „widzi” więcej

Urządzenia takie jak Unistellar czy Vaonis Vespera/Stellina to nie są zwykłe lunety. To w zasadzie roboty wyposażone w czułe matryce i potężne komputery. Działa to tak: wynosisz sprzęt na zewnątrz, naciskasz przycisk, a on sam, dzięki GPS i analizie mapy nieba, wie, gdzie jest. Nie musisz wiedzieć, gdzie jest Wielka Mgławica w Orionie. Wpisujesz to w aplikacji, a teleskop sam na nią najeżdża.

Magia „Live Stacking”

To, co dzieje się później, to prawdziwy „game changer”. Ludzkie oko w nocy widzi słabo i w czerni-bieli. Matryca teleskopu zbiera światło przez minuty i godziny. Oprogramowanie nakłada na siebie kolejne klatki w czasie rzeczywistym (tzw. live stacking). Na ekranie tabletu szara mgła powoli zmienia się w szczegółową, kolorową strukturę galaktyki, a algorytmy odszumiające (coraz częściej wspierane przez AI) wyciągają detale, których nie zobaczyłbyś przez tradycyjny teleskop o średnicy lustra wielkości studni.

Niebo do dzielenia się

Najpiękniejsze w tej „smart-astronomi” jest jednak to, że przestaje być ona samotna. Obraz z teleskopu można rzucić na telewizor w salonie. W Święta, zamiast oglądać „Kevina”, cała rodzina może oglądać na żywo rodzącą się gwiazdę oddaloną o 1300 lat świetlnych.

To technologia, która paradoksalnie, patrząc w ekran, pozwala nam zobaczyć Wszechświat lepiej, niż gdybyśmy patrzyli bezpośrednio w niebo. A przy obecnych mrozach – funkcja sterowania z kanapy jest nie do przecenienia.

Nowy iPad Mini z OLED I procesorem Apple A20 Pro?

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .