Smart AGD niekoniecznie oznacza Connected
Internet rzeczy, SmartHome świetnie brzmi w folderach promocyjnych, cieszy oczy geeków, ale gdy kolejny sprzęt domowy jest podłączany do sieci, to nie zawsze ma to większy sens. Nie wszystko, co jest inteligentne, rzeczywiście musi być podłączone do sieci. Tak jest z wieloma produktami z rynku dużego AGD.
Na rynku są już pralki, suszarki, lodówki, piekarniki, zmywarki z modułem Wi-Fi. Często tylko dlatego, że brzmi to innowacyjnie i dział marketingu jest zachwycony, że można sprzedać produkt nowym klientom. Gdy jednak popatrzymy na ten sprzęt z bliska, często dojdzie do nas, że to bez sensu. Co nam po pralce z Wi-Fi? Przecież nie włoży ona sama naszego prania. Umożliwia to raczej podgląd zdalny, łatwiejszy wybór ustawień, uproszczoną diagnostykę itd. Jest to dodatek, a nie kluczowa funkcja.
Warto jednak zwrócić uwagę na inne możliwości sprzętów domowych, które są smart. Opiszę je na dwóch przykładach, gdzie mój sprzęt domowy uważam za zupełnie nowy poziom komfortu i pracy względem tego, co znałem. Mowa o piekarniku i płycie indukcyjnej. Obie marki Bosch i obie z najwyższej serii 8. Podobne rozwiązania, choć nie identyczne, oferują też konkurencyjni producenci, część też jest dostępna w niższych seriach. Dlatego też marka i sprzęt nie mają szczególnego znaczenia dla puenty tego tekstu.
Płyta indukcyjna oprócz standardowych poziomów mocy ma też takie funkcje jak czujnik smażenia oraz assist. Jest to o tyle istotne, że rzeczywiście czujnik smażenia dopasowuje działanie płyty nieco inaczej niż tradycyjny poziom mocy. Assist natomiast to odpowiednie ustawienia mocy dobrane do potrawy – mamy kotlety schabowe, steki o różnym poziomie wysmażenia, warzywa na patelni, omlety, gyros i wiele innych potraw. Co prawda wybór takich nastawów jest dłuższy niż tradycyjne ustawienie mocy, ale znacznie skuteczniejszy. Naprawdę udało mi się zrobić wybitnego steka średnio wysmażonego na płycie indukcyjnej, a nie jest to takie oczywiste. Nie udało mi się też niczego przypalić podczas pieczenia. Podobnie sytuacja wygląda z piekarnikiem, gdzie również mamy opcję doboru potrawy, ciasta i odpowiednie czujniki w środku piekarnika sprawiające, że ciasto wychodzi lepsze. Łącznie z tym, że piekarnik posiada termosondę i możemy dokładnie wysmażyć mięso pieczyste w środku.
Zastanawiając się nad doborem sprzętu AGD, pomyślmy właśnie o takich opcjach, sprawdźmy, może już w posiadanym sprzęcie posiadamy funkcje, z których na co dzień nie korzystamy, a które mogą nam ułatwić użytkowanie. W tym całym smart domu w końcu nie chodzi wyłącznie o to, by wszystko było podłączone do sieci – smart oznacza inteligentne, czyli takie, które rozumie nasze potrzeby i ułatwia codzienne zadania. Podłączenie piekarnika do sieci nie czyni go inteligentnym. Możliwość upieczenia ciasta lepszego niż zawsze i w łatwiejszy sposób nawet przez laika – już tak.
Komentarze: 3
Paweł, właśnie rozglądam się za pralka i lodówką, która nie musi być smart, wystarczą właśnie takie drobne smaczki użytkowe. Jesteś w stanie coś polecić w rozsądnej cenie?:)
Okrasa się śmieje, bo on wybitnego steka zrobi nawet na ognisku. Ustawienie mocy w zależności od potrawy to oczywiście bzdury marketingowe. Nic więcej. Miernemu kucharzowi elektronika nie pomoże :D
Pamiętaj, że im więcej elektroniki tym większa szansa na awarię. Zaprogramowane by pochodzić 2 lata, a potem bulisz albo lecisz po nowe. I w ciągu tych dwóch lat marketingowcy przyszykuje dla Ciebie kolejne bzdury :D
W pełni się zgadzam. Ten sam trend obserwuję przez pryzmat aparatów cyfrowych. Coraz trudniej o tryb preselekcji czasu i przesłony. Za to mogę wybrać “sztuczne ognie w nocy na plaży” albo tryb “przyjęcie urodzinowe” i teraz co autor programu miał na myśli?