Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu ScreenX – nowy format kinowy w Polsce. Czy rzeczywiście tego potrzebują współczesne kina?

ScreenX – nowy format kinowy w Polsce. Czy rzeczywiście tego potrzebują współczesne kina?

Paweł Okopień
paweloko
2
Dodane: 6 lat temu

Po hotdogach sprzedawanych przed wejściem na filmowy seans przyszła pora na kolejny element, który ma uczynić z kin jeszcze większy park rozrywki. Tym razem mowa o technologii ScreenX, która od marca będzie dostępna w Cinema City Galeria Mokotów. To sala kinowa z trzema ekranami dającymi obraz w 270 stopniach.

ScreenX to technologia kinowa wymyślona w Korei Południowej i wdrażana od 2012 roku, obecnie jest dostępna na 142 ekranach na całym świecie z czego 86 właśnie w Korei, a 44 w Chinach. O co chodzi? Oprócz ekranu na froncie ulokowane są także połączone z nim ekrany po bokach. To daje obraz, który prawie nas otacza, dając wrażenie lepszej głębi i ogólnego bliższego obcowania z tym co dzieje się na ekranie. Oczywiście filmy muszą być nieco dostosowane do tego typu ekranu i pojawiają się na nim jedynie wybrane tytuły. Wśród tych, które będzie można obejrzeć w najbliższym czasie w Cinema City w Galerii Mokotów w Warszawie będą Kapitan Marvel, Shazam!, Godzilla oraz Pokémon: Detektyw Pikachu.

Czy ScreenX to przyszłość kina? Zdecydowanie nie, to kolejna ciekawostka, podobnie jak sale 4DX, gdzie ma zapewniona być po prostu dobra zabawa. Nie ma w tym nic złego, w końcu kino jest rozrywką, w wielu przypadkach lekką, odprężającą, familijną rozrywką. Mamy miło spędzić dwie godziny. Przede wszystkim dla kina to okazja do możliwości zażądania więcej za bilet i rywalizacja z konkurencją, sposób na przyciągnięcie widzów właśnie do danego kina. W końcu prowadzenie kina to biznes jak każdy inny.

To, co mnie boli, jako maniaka jakości, to fakt, że niestety tak potężna sieć kin jak CinemaCity stawia właśnie na tego typu chwyty, a nie jakość obrazu. Na 34 kina w Polsce należące do Cinema City znajdziemy 6 sal IMAX oraz zaledwie 4 sale z Dolby Atmos. W większość sal jakość projekcji jest bardzo słaba, seanse odbywają się przy ograniczonej jasności projektorów. Innowacją wartą zachodu byłoby wprowadzenie referencyjnych sal kinowych Dolby Cinema, albo zastąpienie tradycyjnych projektorów i ekranów, wyświetlaczami microLED/CrystalLED od Samsunga lub Sony. Niestety za lepszą (a właściwie taką jaka być powinna) jakość obrazu i dźwięku mało kto będzie skory zapłacić więcej, tymczasem atrakcje rodem z Krupówek cieszą się powodzeniem.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem ortodoksyjnym wyznawcą kin świątyń, będących współczesnym teatrem. Natomiast podczas ostatniej wizyty w kinie przeglądając ofertę barową czułem się jakbym był na równie współczesnej stacji paliw. Do dajmy do tego gadżetowe sale kinowe plus kiepską jakość w pozostałych salach i otrzymujemy dość smutny obraz kina. Z drugiej strony może właśnie o to chodzi, kino ma być taką odpustową rozrywką, a kinomani muszą poczekać na film na UltraHD Blu-ray w domowym zaciszu. Zresztą wyjście do kina dla czteroosobowej rodziny w weekend w Warszawie już znacznie przewyższa koszt i tak drogiego filmu na płycie w 4K o wydaniu z iTunes, czy na zwykłym Blu-ray nie wspominając.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2