NS Bikes RAG+ 2 – na szosę, szuter i do pracy
Niewiele osób o tym wie, ale istnieje życie poza siecią… Serio, warto poza social mediami czy internetem mieć też inne zainteresowania. Do tej pory specjalnie nie chwaliłem się tym, ale lubię rower i dużo na nim jeżdżę. Przez ostatnie 26 lat jeździłem jednym rowerem. Na dłuższe trasy i do redakcji. Po dłuższych analizach i namowach znajomych zdecydowałem się na duży krok – zmianę roweru na nowy. Wybór padł na NS Bikes RAG+ 2.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMag Fitness & Bike 3/2020
Ale po kolei. Jak wspomniałem, przez ostatnie 26 lat jeździłem swoim wysłużonym Trekiem 850. Zjechał ze mną mnóstwo kilometrów. OK, miałem epizod z innym rowerem, Koną, ale miałem go dosłownie dwa lata i został skradziony. I to na wakacjach w Chorwacji. Cóż – życie. Niemniej ta smutna przygoda jeszcze bardziej scementowała mnie z moim staruszkiem. Serwisowałem go, zmieniałem podzespoły na lepsze i lżejsze i po prostu jeździłem. Jednak coroczne wyjazdy z przyjaciółmi na rowery, nasze wyprawy ochrzczone „męskim SPA”, przez to, że pozazdrościliśmy naszym żonom, udowodniły mi, że czas na zmiany. Jestem zasadniczo stały w uczuciach i nie lubię zmieniać czegoś, co działa i sprawdza się. Moje wyjazdy, w szczególności te zagraniczne, podczas których wypożyczałem różne rowery, dały mi możliwość spojrzenia na rower z innej perspektywy. Przetestowałem różne modele i rodzaje rowerów, dzięki czemu łatwiej było mi podjąć decyzję, czego potrzebuję i czego mam szukać.
Gravel?
Nie lubię mieć dużo rzeczy. Staram się żyć minimalistycznie. W ramach tej filozofii szukałem czegoś możliwie uniwersalnego. Z jednej strony chciałem mieć komfort i prędkość na dobrych, utwardzonych drogach, szosie. Z drugiej strony chciałem mieć możliwość zjechania gdzieś w trudniejszy teren, bez stresu, że będę mieć problemy z przejechaniem. Z tego równania wychodził mi tylko gravel. Gravel? Wiele osób mówi, że to tylko marketing. Ja z pełną świadomością mogę powiedzieć, że to jest genialne rozwiązanie i absolutny strzał w dziesiątkę.
Gravel to możliwości szosowe z opcją jazdy w dowolnym terenie. Koła znane z MTB albo crossów, geometria minimalnie mniej agresywna od szosy. Baranek, ale jednak trochę inaczej wygięty, wygodniejszy. Co więcej, do każdego gravela założymy koła szosowe, a do żadnej szosy nie założymy kół terenowych. Istnieje nawet model polskiego producenta, który ma opcję zmiennej geometrii – gravel/szosa – który zdobył tytuł Bike of the Year 2019, ale o tym za chwilę.
Jak już zebrałem się na odwagę, to zacząłem szukać roweru dla siebie. Niestety, im więcej szukałem i czytałem w necie, tym, de facto, mniej wiedziałem. Ostatecznie znajomy, Adam, podrzucił mi linka, sugerując, abym zainteresował się polskim producentem NS Bikes i jego modelem RAG+ 2. Oczywiście, znałem już wcześniej firmę, ale byłem święcie przekonany, że to są… amerykańskie rowery. Zaskoczyło mnie to, że to jest polski producent.
NS Bikes to… polska firma
Zgłębiłem temat i mocno mnie to wszystko zaskoczyło. Ostatecznie dotarłem do założyciela firmy i porozmawiałem z nim (wywiad z Szymonem Kobylińskim znajdziecie w numerze). Okazało się, że to nie jeden, a w sumie cztery brandy rowerów – Octan One, NS Bikes, Rondo i Creme. Świetnie rozwijana firma i genialnie pozycjonowane produkty. Bardzo silna grupa entuzjastów, influencerów, którzy promują je na całym świecie. Jednocześnie rowery znakomicie zaprojektowane i pięknie wyglądające. Do tego stopnia, że model Rondo HVRT CF0 zdobył prestiżową, światową nagrodę Bike of the Year 2019 i jest to właśnie gravel ze zmienną geometrią.
Asymetryczna geometria
Ale wracając do mojego roweru… NS Bikes RAG+ 2 to dość wyjątkowy rower. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to jego ciekawa geometria. Nie jest symetryczna. Po stronie, po której idzie łańcuch, dolna rura jest specjalnie wygięta, aby łańcuch nie obijał się o nią i jej nie uszkadzał. To fajny zabieg. Inni producenci oklejają rurę specjalnymi taśmami zabezpieczającymi, które według mnie szpecą. Takie rozwiązanie jest bardziej eleganckie.
Budowa
Rag+ oznacza „Road and Gravel”, a plus to możliwość montażu dużych opon 45/700C albo nawet 2.2”/27.5”. To jest model, który ma wszystkie niezbędne cechy zaczerpnięte z rowerów MTB – napęd 1x z dużą kasetą (1×11, SRAM Apex, 1:1), hamulce tarczowe i sztywne osie.
SRAM Apex, 1:1. Wpierw się obawiałem, ale ostatecznie wydaje się, że jest to bardzo dobry wybór. Mniej elementów, mniejsza potrzeba regulacji. Korzenie MTB zatem wszystko bardzo solidne. Musiałem przyzwyczaić się tylko do innej filozofii zmiany biegów, ale zajęło mi to dosłownie jedną przejażdżkę.
Sztywna oś. Super w kontekście zdejmowania koła. Pierwszy raz mam rower z tym rozwiązaniem. Jest genialne. Odkręcamy jedną śrubę i koło samo schodzi, jednocześnie cały rower jest sztywniejszy. Sztywna oś też świetnie sprawdza się z hamulcami tarczowymi. W RAG+ są one mechaniczne. Jedni twierdzą, że w tej klasie rowerów powinny być już hydrauliczne, jednak może się mylę, ale hamulce mechaniczne są wygodniejsze, jeśli się często koło zdejmuje np. do transportu. Nie ma potrzeby stresowania się, że coś się rozszczelni w hydraulice itp.
Ciekawa geometria, karbonowy widelec, aluminiowa rama, niska waga. Nierzucający się w oczy kolor. Genialne, stylowe, minimalistyczne oznakowanie roweru. To są główne cechy, na które zwróciłem uwagę podczas jazdy próbnej i dokonując ostatecznego wyboru. Dodatkowo możliwość w razie czego zamontowania kół szosowych jest świetną opcją.
Rower zamówiłem jeszcze w marcu, na samym początku pandemii. Stwierdziłem, że może chwilę poczekam, ale i tak nigdzie się nie wybieram, a najbliższy wyjazd rowerowy miałem zaplanowany pod koniec maja. Ostatecznie okazało się, że czekałem na niego dłużej, niż czeka się teraz na nowy samochód. Przyjechał… godzinę przed wyjazdem na Mazury. Dwa miesiące po złożeniu zamówienia. Niestety, pandemia dała się mocno we znaki łańcuchowi dostaw części u producenta, przez co wszystko strasznie się wydłużyło. Teraz już powoli wszystko wraca do normy, ale stres był, ponieważ wszystko miałem zaplanowane pod ten wyjazd.
Rower przyjechał do mnie fabrycznie zapakowany, rozkręcony, bez pedałów i ze standardowym siodełkiem. Nie jest to zarzut, bo producent wychodzi z założenia, że do tego roweru i tak właściciel wszystko dokupi lub ma jakieś swoje ulubione/wypróbowane siodełko i pedały. Oryginalnego siodełka, swoją drogą brandowanego Octane One, czyli innej marki z grupy, tej tańszej marki, nawet nie przykręcałem, bo miałem swoje, ulubione, przetestowane już przez sporo kilometrów. Ze złożeniem roweru i jego dodatkową regulacją (podstawowa jest po stronie producenta przed wysłaniem) uporałem się w mniej niż godzinę. Byłem gotowy.
Testy w boju
Z grupą przyjaciół co roku wyjeżdżamy na dłuższe wyprawy rowerowe. Na ten rok zaplanowana była Toskania i przejechanie kultowej L’Eroica. Ponownie pandemia wszystko pokrzyżowała. Jak wiadomo daleki wyjazd, tym bardziej do Włoch, nie wchodził w grę. Ostatecznie mieliśmy wszyscy zaplanowany urlop w tym samym czasie i szkoda było tego nie wykorzystać. Decyzja zapadła – jedziemy na Mazury. Przygotowaliśmy trasy na trzy dni – ok. 20, ok. 130 i ok. 80 km. Po pierwszych kilkunastu kilometrach już pierwszego dnia byłem pewien, że wybór gravela był absolutnie słuszny, a RAG+ 2 okazał się bardzo wygodnym modelem. Trasy mieliśmy mieszane, z jednej strony fragmenty po szosie, z drugiej stricte gravelowe, czego do końca nie byliśmy świadomi, ustalając trasę. Na rowerze szosowym bym tych dróg nie przejechał.
Podsumowując
Od momentu odebrania roweru w niecały miesiąc przejechałem nim już ponad 600 km. Codziennie na niego wsiadając, mam niesamowitą frajdę i jestem bardzo zadowolony, że zdecydowałem się na ten, konkretny model. Po tym czasie mogę stwierdzić, że mam w zasadzie tylko dwie uwagi. Po pierwsze owijka kierownicy, baranka, jest przynajmniej dla mnie za cienka. To jest czysta kosmetyka, bo niedługo planuję przegląd i wtedy wymienię ją na grubszą. Druga kwestia to lakier. O ile kolor jest genialny, super dobrze dobrany, nierzucający się w oczy, niekrzykliwy jak większość obecnie dostępnych modeli na rynku, to niestety jest on dość cienki i niestety łatwo go zarysować. Poza tymi dwiema sprawami nie mam uwag. Mogę go szczerze polecić, tak samo, jak mi go polecali znajomi. NS Bikes RAG+ 2 dostępny jest w dwóch kolorach, niebieskim lub czarnym matowym, w wybranych sklepach rowerowych u nas w Polsce lub bezpośrednio od producenta w cenie 5299 zł.
NS Bikes RAG+ 2
Cena w PL: 5299PLN
Plusy:
- asymetryczna rama
- waga
- kolor
- wygodna geometria ramy
Minusy:
- za cienka owijka kierownicy
- brak jakichkolwiek pedałów w zestawie
- średnie siodełko w zestawie
- miękki lakier
Komentarze: 11
To sprzedawanie rowerów bez pedałów jest jeszcze dziwniejsze, niż sprzedawanie iPhonów bez ładowarek ;) Bo ładowarkę jeszcze można jakoś uzasadnić. Też przechodziłem przez ten zakup w tym roku i nie potrafię tego uzasadnić nijak.
Rag’i są ok, ale od razu proponuję się przyjrzeć piastom i łożyskom (bardzo słaby punkt tych modeli). No i owijki na kierownicy, mogli już się postarać w rowerze za tą cenę, a są jak z papieru.
Żadne z rowerów szosowych nie są sprzedawane z pedałami, więc absolutnie nie wpisywałbym tego jako minusa.
@loum Są tak naprawdę dwa rodzaje pedałów dla rowerów szosowych Look oraz SPD-SL (Shimano). Nie są ze sobą kompatybilne, więc trzeba mieć buty do jednego albo drugiego systemu i dlatego lepiej nie dodawać do roweru żadnych :)
No napisałem to do ogółu.
W porządku, tak samo możesz przecież dobierać każdy inny element roweru. Równie dobrze mogą sprzedawać bez siodełka, bo też są różne.
Kierownica też może być z flarą lub bez prawda? itd itd itd
W tym wypadku ten “wybór” oznacza, że jak wyjmiesz rower z pudła, to nie jesteś w stanie nim przejechać nawet metra, hehe. Super.
Jeśli ktoś chce SPD za 500zł to sobie dokupi, jak ze wszystkim. Tak jak do niedawna mogłeś sobie dokupić szybszą ładowarkę do iPhona od tej z pudełka ;)
btw są też pedały, które mają spd tylko z jednej strony i są 2 w 1. No ale czym to się różni od wszystkich innych możliwych podzespołów?
Podchodząc do tematu na spokojnie… teoretycznie producenci mogliby montować jakieś zwykłe, byle jakie pedały. I tak byś ich nie używał.
Natomiast jak miałbyś już jakieś byty i pedały, być może nawet z miernikiem mocy, to jestem przekonany że wolałbyś rower powiedzmy na Ultegrze, ale jednak bez pedałów. Niż dopłacać około 700 za same pedały.
Więc jestem ciekaw jak do tego się odniesiesz i czy nadal nie potrafisz tego uzasadnić.
Ale tak jak mówiłem, przecież to samo możesz powiedzieć o każdym innym elemencie roweru :) napęd, kierownica, siodełko, opony, kaseta. Pedałów nie dobierasz do rozmiaru buta.
A po to masz złożone konfiguracje przez zaufaną jakościową markę, że zdajesz się na ich preferencje do danego modelu i go wybierasz. Nie kupujesz składaka i tych modeli masz multum, według typu.
Więc dlaczego mają dawać byle jakie pedały?
No i to jest wciąż rower ze średniej półki. To nie Rondo, są kompromisy.
Żeby dać byle jakie owijki czy siodełka albo piasty to już nie mają problemów 😁
I nawiązuję już do wielu producentów, nie tylko do 7anna
SPD i SPD-SL ale powinny być normalne platformy na start.
Trochę to dziwne bo ja zawsze kupując nowy rower otrzymywałem w komplecie plastikowe pedały platformowe i zestaw odblasków. Nie ważne czy to był rower za 4 tys czy za 16 tysięcy.
Serio? To były rowery szosowe/przełajowe/gravel, czy MTB? Przy MTB zawsze są chyba jakieś pedały dorzucone… Przy szosówkach nigdy się nie spotkałem, żeby załączali jakieś platformówki. Odblaski, jak najbardziej.
To był rower Octane One Gridd gravel.
Choć to jeden producent (NS i Octane) to widać, że mają różna politykę dodawania osprzętu…w NSach nie masz pedałów🤷♂️
Nie wiem tylko czy to producent czy raczej sklep internetowy Chain Reaction Cycles gdzie kupowałem rower dołączył pedały.