Sonos Roam – jak gra najmniejszy głośnik w rodzinie?
Rodzina głośników Sonos znów się powiększyła. Od paru dni można już zamawiać Sonos Roam, który wysyłany będzie pod koniec kwietnia. Sam mam go u siebie od ponad tygodnia i teraz mogę podzielić się z wami pierwszą recenzją, choć lepszym określeniem są wrażenia, przemyślenia i moja opinia o tym sprzęcie niż kategoryczny test. Pewne jest, że to produkt jakiego jeszcze na rynku nie było. Czy warto zatem interesować się Sonos Roam?
Sonos Roam swoimi wymiarami przypomina wiele głośników Bluetooth dostępnych na rynku. Przy cenie 799 PLN jego konkurencja jest dość ciekawa i szeroka – to na przykład Ulimate Ears Boom 3, Sony SRS-XB43B, JBL Charge 4, czy wreszcie Beoplay P2 i A1. Tyle, że Sonos Roam wciąż jest czymś znacznie więcej niż głośnikiem Bluetooth. To element systemu mutliroom Sonos i tak jak pozostałe urządzenia, wyposażony jest w sieć Wi-Fi. A to oznacza chociażby, że Sonos Roam działa bez problemu z AirPlay 2 w naszym domowym zaciszu, na balkonie, na tarasie, w ogrodzie. Oferuje do 10 godzin odtwarzania muzyki, ma IP67, a nawet można korzystać z Amazon Alexa lub Asystenta Google. Z Siri na innych naszych sprzętach możemy regulować głośność lub też wybierać muzykę jak przy innych sprzętach z AirPlay 2.
Nowe, najmniejsze dziecko w rodzinie Sonos, jest tak samo estetycznie wykonane jak reszta urządzeń. Minimalistyczny design, prostota. W dodatku sprzęt przychodzi w bardzo „eko” pudełku. To, czego zabrakło w pudełku, to stacji dokującej, która sprzedawana jest oddzielnie. Szkoda, ale z drugiej strony nawet przy Sonos Move mam tak, że wolę go podłączyć do macowej ładowarki niż odłożyć na miejsce w stacji dokującej. Przy Roam zabrakło też opcji spięcia go w kino domowe z innymi urządzeniami. Szkoda, bo takie minimalistyczne tylne głośniki w połączeniu z Sonos Arc i Sub byłyby naprawdę godnym pomysłem.
Jak gra Sonos Roam?
To najważniejsze pytanie i najważniejsza odpowiedź. Gra dobrze, gra „Sonosowo” czyli bez przesadnych basów, czysto, z bogatą paletą detali. Gra wręcz nad wyraz dobrze na swoje gabaryty i nie ma tu żadnych przekłamań nawet na wysokim poziomie głośności. To głośnik zdecydowanie dla tych lubujących się w muzyce, ceniących jakość dźwięku. Zwłaszcza gdy Sonos jest podłączony do WiFi i korzysta z lepszej przepustowości. Sprzęt tarasowy numer jeden.
Sam do ogrodu wybieram Sonos Move i głośniki zewnętrzne podłączone po Sons Amp. Natomiast przy mniejszych balkonach, przy osobach zabierających głośniki bluetooth w podróże samolotowe, lubiące podróżować ze swoim głośnikiem Bluetooth na wycieczki rowerowe, piesze, to zdecydowanie Roam jest doskonałym wyborem. Zwłaszcza jeśli już jesteśmy w ekosystemie Sonos.
Roam to świetne uzupełnienie portfolio urządzeń Sonos. W 2019 roku pojawił się Move, w 2020 Arc i teraz ten głośnik. Myślę, że to też pierwsze poważne otwarcie do przenośnych głośników z Wi-Fi, których na rynku praktycznie nie ma.
Komentarze: 1
Brzmienie i bateria – Roam czy Beosound A1?
Czekam na proste odpowiedzi :)