Logitech MX Anywhere 3 – mały mistrz
Wybierając mysz do Maca ani przez chwilę nie zastanawiałem się nad Magic Mouse. Jej urok i minimalizm przegrał z wygodą i mnóstwem opcji konfiguracji, jakie daje Logitech MX Anywhere. Od ponad roku korzystałem z wersji 2S, a obecnie przesiadłem się na jeszcze lepszą MX Anywhere 3.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2020
Klawiatura i mysz stanowią główne narzędzia do interakcji z systemem. Z tego też powodu nigdy na nich nie oszczędzam – są intensywnie eksploatowane, muszą być niezawodne, a na co dzień wręcz niewidoczne. Logitech MX Anywhere 2S towarzyszy mi w pracy już długo, wcześniej zresztą korzystałem z innych urządzeń tej firmy, nasza znajomość trwa już dobrych kilkanaście lat. Potrzebuję myszy mobilnej, którą wrzucę do torby, sparuję z dwoma komputerami i iPadem, a przy okazji skonfiguruję tak, by pracowało mi się na niej dobrze w kilku zupełnie różnych programach. MX Anywhere 3 doskonale wpasowuje się w ten opis, co więcej, była dla mnie naturalnym wyborem, bo z poprzedniczki jestem bardzo zadowolony.
Na pierwszy rzut oka zmieniło się niewiele, a główną różnicą wydaje się promowany obecnie biało-srebrny wariant obudowy (choć taki był też w ofercie wcześniej). Owszem, różnice wizualne są subtelne – obudowa ma trochę szerszy tył, poszerzono też główne przyciski. Ponadto mysz stała się bardziej symetryczna i przyciski strzałek umieszczone pod kciukiem nie znajdują się już na mocno zaznaczonej krawędzi. Przez umiejscowienie tych przycisków MX Anywhere 3 jest wciąż urządzeniem dostosowanym do używania prawą dłonią. Boki wciąż pokryte są gumą, ma ona teraz inny wzór, ale zapewnia równie dobry chwyt. Płozy powiększono, dzięki czemu mysz gładziej i ciszej pokonuje blat, a micro USB wymieniono na USB-C. Wszystkie te drobne zmiany znacznie poprawiają komfort, który już w MX Anywhere 2S był bardzo wysoki. Odniosłem wrażenie, że plastik użyty do wykonania myszy, zwłaszcza ten na spodzie, jest minimalnie gorszej jakości niż w poprzednim modelu. Może to jednak wynikać z tego, że teraz jest on mniej matowy. Ogólnie trudno mieć jednak zastrzeżenia do użytych materiałów i spasowania konstrukcji – czuć, że to sprzęt na lata.
Mobilne myszy Logitech są bardzo specyficznymi urządzeniami. Nie kładziemy na nich całej dłoni, a jedynie palce i górną część śródręcza. Taka pozycja wydaje się nieszczególnie wygodna, ale szybko się do niej przyzwyczaiłem i nie odczuwam obecnie żadnego dyskomfortu po 8-godzinnym dniu pracy. MX Anywhere 3 ma bardzo sensownie rozmieszczone przyciski: oprócz dwóch głównych, mamy też klikający scroll, przycisk funkcyjny na środku, pod rolką oraz dwa przyciski strzałek pod kciukiem. W poprzednim modelu rolka wychylała się też na boki, co pozwalało na przewijanie w poziomie, ale nie była to tak płynna metoda, jak zwykłe kółko. Teraz za przewijanie na boki również odpowiada scroll, ale dodatkowo należy przytrzymać strzałkę w górę. To zdecydowanie szybsze i bardziej precyzyjne rozwiązanie.
Rolka też została całkowicie przeprojektowana i oprócz tego, że wykonano ją wyłącznie ze stali, nie ma już gumowych elementów. Za sposób, w jaki się obraca, odpowiada technologia MagSpeed, czyli elektromagnes, który nie dość, że imituje przeskok kółka pomiędzy kolejnymi położeniami, to przy odpowiednio dynamicznym przesunięciu palca wyłącza się i pozwala rolce kręcić się bezstopniowo. Gdy zwolni, mysz ponownie przełącza się do skokowego przewijania. Uwielbiam to rozwiązanie nie tylko za intuicyjność, ale też za dźwięk, jaki wydaje rolka. Jest bardzo cicha, zmiana trybu również, ponadto jej zatrzymaniu towarzyszy delikatne stuknięcie. W ustawieniach myszy można wymusić też zmianę trybu przyciskiem, ale automat działa tak dobrze, że nie zamierzam tego robić.
Największym wyróżnikiem sprzętu Logitech jest aplikacja Logi Options, pozwalająca zarządzać wszystkimi podłączonymi do komputera urządzeniami i dowolnie je konfigurować. W przypadku MX Anywhere 3 możemy skonfigurować dowolnie przyciski strzałek, przycisk pod rolką i samą rolkę. Każdy z przycisków ma sugerowaną listę akcji oraz możliwość przypisania dowolnej kombinacji przycisków, a górny przycisk dodatkowo pozwala wykonywać gesty. Przytrzymując go i przesuwając mysz w jednym z czterech kierunków, możemy wywołać dodatkowe akcje (świetnie sprawdza się domyślne przechodzenie między ekranami, Mission Control i Expose). Co istotne, oprócz ogólnych ustawień działających w całym systemie, można też indywidualnie skonfigurować zachowanie myszy w konkretnych aplikacjach.
Podczas pierwszego uruchomienia myszy aplikacja sugeruje pobranie profili dla aplikacji, które mamy zainstalowane na komputerze. Domyślny pakiet ustawień ma na przykład MS Teams czy PowerPoint, wszystkie można oczywiście zmienić. Ta funkcja nieprawdopodobnie przyspiesza mi pracę: w AutoCAD pod strzałką w górę mam przypisany klawisz Enter (do powtarzania ostatniej czynności), a w dół cofanie, w MS Teams za pomocą myszy wyciszam rozmowę, w aplikacjach mailowych archiwizuję i flaguję wiadomości, w Things dodaję nowe zadania oraz przechodzę do widoku projektu. Ponadto mamy też funkcję Flow, pozwalającą na używanie myszy na dwóch komputerach jednocześnie: po dojechaniu do krawędzi ekranu kursor przeskakuje na monitor drugiego urządzenia. W ten sposób można też pomiędzy nimi przenosić pliki. To niszowa, ale przydatna funkcja. Zdecydowanie częściej korzystam z tradycyjnego przełączania pomiędzy trzema urządzeniami. MX Anywhere 3 jest sparowana z moim MacBookiem, służbowym PC oraz iPadem, przełączam się pomiędzy nimi błyskawicznie za pomocą przycisku na spodzie myszy. Alternatywnie można skorzystać z odbiornika Unifying, który obsługuje kilka urządzeń jednocześnie. Szkoda, że dostępny jest tylko w wersji USB-A i nie można, nawet osobno, dokupić wersji z USB-C.
Mysz dobrze współpracuje z iPadem, choć z powodu ograniczeń narzucanych przez iPadOS, nie znajdziemy na nim aplikacji Logi Options. Mimo to każdy przycisk myszy da się skonfigurować, należy w tym celu udać się do ustawień Assistive Touch, a tam w pozycji „Urządzenia” odnaleźć sparowaną MX Anywhere 3. Uważam, że to jedna z najlepszych myszy do tabletu – jest równie przenośna i ładuje się przez USB-C, więc z powodzeniem można użyć ładowarki do iPada Pro. Wątpię jednak, by ktoś jej nadużywał, bo MX Anywhere 3 trzeba ładować sporadycznie – na jednym ładowaniu jest w stanie wytrzymać nawet 70 dni, natomiast podłączenie jej do ładowarki na minutę daje nawet trzy godziny pracy. Nie używam jej na tyle długo, by sprawdzić, czy faktycznie 70 dni jest realne, ale moją MX Anywhere 2S ładowałem mniej więcej co dwa miesiące, więc wydaje się mi to osiągalny czas (zgodnie ze specyfikacją nowy model wytrzymuje równie długo, co poprzednik). Ponadto nie znalazłem powierzchni, na której mysz nie działa – czujnik Darkfield doskonale radzi sobie nawet na szkle. Jej mobilność ogranicza nieco brak etui w zestawie. Może i obudowa jest odporna na uszkodzenia, ale wolałbym zabezpieczyć ją dodatkowo przed drobnymi zanieczyszczeniami.
Gdy dostałem MX Anywhere 3, nie spodziewałem się, że będzie mnie w stanie czymś zaskoczyć. I owszem, na pozór to niemal identyczny produkt, ale te drobne różnice mają ogromne znaczenie. Nowa rolka jest znacznie bardziej komfortowa i cichsza, nawet dla niej warto przesiąść się z poprzednika. Ponadto teraz jest też przyciskiem, który można skonfigurować. Do tego dochodzi poprawiony ślizg po blacie i bardziej ergonomiczny kształt. No i Logi Options – bez tego oprogramowania żaden produkt Logitech nie byłby tak wyjątkowo wygodny.