Samsung Galaxy A52 5G – pożycza od najlepszych
Przyzwyczaiłem się już, że w specyfikacji smartfonów ze średniej półki pojawiają się funkcje zarezerwowane dla flagowców. Galaxy A52 5G nie jest wyjątkiem, a jego wyświetlacz mógłby z powodzeniem trafić do znacznie droższego urządzenia.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2021
Samsung zaprojektował Galaxy A52 5G z myślą o operatorach sieci komórkowych. To telefon, którego specyfikacja wygląda więcej niż zachęcająco, a ponadto pozwala korzystać z sieci 5G, a to obecnie jeden z najbardziej promowanych kierunków rozwoju każdej sieci. A52 5G wyróżnia się przy tym wzornictwem – Samsung postawił na wyraziste kolory i wyraźne wizualne oddzielenie tyłu od pozostałej części obudowy. Do testu otrzymałem wersję w kolorze Awesome Blue, która faktycznie robi świetne wrażenie. Matowy, jasnoniebieski tylny panel ma dobrze zakamuflowaną wyspę z obiektywami. Wystaje ona lekko z obudowy, ale nie jest w żaden sposób zaznaczona, od powierzchni tyłu odcinają się jedynie obiektywy. Boki wypadają już znacznie gorzej, są błyszczące i plastikowe, starają się imitować stal nierdzewną. Wygląda to tak, jak w telefonach tego producenta sprzed 10 lat, a to nie jest dobre skojarzenie. Osobiście wolałbym, by ramka również była matowa. Układ przycisków na niej jest standardowy, po prawej mamy przyciski blokady oraz regulacji głośności, po drugiej stronie nie ma nic. Na spodzie znalazł się głośnik, mikrofon, port mini Jack oraz gniazdo USB-C, na górze mamy natomiast tackę na dwie karty SIM (jedną można zamienić na kartę micro SD). Front telefonu wypełnia duży, 6,5-calowy ekran z wyraźną ramką i obiektywem aparatu wkomponowanym w wyświetlacz. Głośnik rozmów ukryto w krawędzi górnej ramki – wygląda to niezwykle elegancko, ponadto wraz z drugim głośnikiem tworzy parę stereo, co słychać podczas oglądania filmów. Smartfon wygląda zgrabnie, ale po wzięciu go do ręki czuć jego grubość i wagę. Obudowa jest też dość śliska, co w połączeniu ze sporym rozmiarem sprawia, że niezbyt pewnie obsługuje się go jedną dłonią.
Podejście Samsunga do wypuszczania na rynek modeli z różnych segmentów cenowych bardzo mi się podoba. Producent nie ogranicza sztucznie funkcji swojego oprogramowania w tańszych modelach, dzięki czemu A52 5G otrzymał nakładkę One UI 3.1 oraz Androida 11. Mamy więc opcję wygodnej obsługi gestami zamiast przyciskami oraz wysuwaną z boku ekranu szufladę ze skrótami i aplikacjami. Telefon obsługuje always-on display, może też podświetlać ekran po podniesieniu go lub dotknięciu. Nie zabrakło NFC, szybkiego Wi-Fi w standardzie AC oraz skanera odcisku palca ukrytego w ekranie. Ten potrafi jednak zawieść – działa szybko, o ile prawidłowo odczyta palec, a to nie dzieje się zawsze. Możemy też ustawić klasyczną blokadę kodem czy wzorem, a także odblokowanie skanem twarzy. Telefon nie ma jednak projektora podczerwieni, a tym samym nie buduje modelu 3D, więc takiego zabezpieczenia nie można uznać za skuteczne. A52 5G jest odporny na wodę – ma IP67, co nie jest częste w tej półce. Zaskakującą (szczególnie w 2021 roku) funkcją jest radio FM. Wymaga ono do działania podłączenia przewodowych słuchawek, których nie znajdziemy jednak w zestawie. Żeby nie było za pięknie, silnik wibracyjny użyty w tym smartfonie jest co najwyżej przeciętny – brzęczy i daleko mu gładkością działania do konstrukcji oscylacyjnych. Używając go, wyłączyłem wszystkie wibracje z wyjątkiem tych sygnalizujących połączenie.
Specyfikacja Galaxy A52 5G jest więcej niż satysfakcjonująca. Testowałem dokładnie model SM-A526B/DS, wyposażony w procesor Snapdragon 750G – w wersji bez 5G zastąpiono go słabszym Snapdragonem 720G. Poza tym ma 6 GB pamięci RAM oraz 128 GB pamięci wbudowanej (z możliwością rozszerzenia kartą nawet o terabajt). Na co dzień wydajność telefonu jest w zupełności wystarczająca, dopiero przy zapisywaniu zdjęć w rozdzielczości 64 MP czy podczas otwierania dużych dokumentów trzeba chwilę poczekać. Interfejs miewa sporadycznie czkawkę, choć wydaje mi się, że to kwestia optymalizacji, a nie mocy obliczeniowej, bo problemy zdarzają się w tych samych miejscach (choćby podczas otwierania bocznego menu). To jednak drobne niedogodności, których na co dzień nie odczuwałem.
Tym, o czym niewątpliwie warto wspomnieć, jest wyświetlacz – to zdecydowanie najmocniejszy element smartfona. Ma 6,5 cala przekątnej, rozdzielczość 1080 × 2400 pikseli i proporcje 20:9. To oczywiście Super AMOLED, więc kolory są soczyste, a czerń idealna. Domyślne ustawienia ekranu są, jak to w Samsungu, trochę jaskrawe, ale można zmienić reprodukcję kolorów na bardziej naturalne w menu. Ekran ma odświeżanie 120 Hz, co w tej cenie pozytywnie zaskakuje. Różnica w komforcie codziennej obsługi smartfona jest odczuwalna, szczególnie gdy wrócimy do telefonu bez takiej częstotliwości odświeżania. Czuć ją wszędzie, od animacji systemowych po przewijanie list (a to właśnie stanowi sporą część tego, jak obsługujemy smartfona). Drugim mocnym elementem jest bateria o pojemności 4500 mAh, która wystarcza na dwa dni średnio intensywnego używania. Do jej naładowania wystarczy nieco ponad godzina (dokładnie 1:10 godz.), o ile używamy szybkiej, 25-watowej ładowarki. W zestawie dostajemy jednak słabszą, o mocy 15 W, ładującą telefon w około 1:40 godz. Szkoda, że producent nie dorzucił już tej docelowej, to słaby zabieg, nawet jak na średnią półkę cenową. Nie dziwi natomiast brak ładowania bezprzewodowego – w tej cenie to zrozumiałe.
W Galaxy A52 5G Samsung umieścił cztery, dość mocno różniące się od siebie obiektywy. Podstawowy ma światło f/1.8, połączone z matrycą o rozdzielczości 64 MP, a dodatkowo wyposażone w optyczną stabilizację obrazu. Nie spodziewałem się OIS w telefonach ze średniej półki mamy zazwyczaj stabilizację cyfrową. Kolejny obiektyw to ultraszeroki kąt o f/2.2, współpracujący z matrycą 12 MP. Dalej mamy obiektyw makro (f/2.4, 5 MP) i aparat głębi ostrości (f/2.4, 5 MP). W podstawowym trybie zdjęcia wykonywane są w rozdzielczości 12 MP, chyba że przełączymy się na szerszy kąt. Można też wymusić zapisanie zdjęcia w 64 MP, ale wtedy ograniczeni jesteśmy do głównego obiektywu. Zdjęcia w dobrym świetle nie pozostawiają wiele do życzenia, kolory są nasycone, a poziom detali zadowalający, nawet przy przeglądaniu ich na ekranie większym niż ten w smartfonie. Po zmroku robi się wyraźnie gorzej, choć zdjęcia i tak są niezłe. Fakt, mają zauważalne szumy, łatwo też o przekłamanie kolorów (szczególnie gdy kadr oświetlony jest źródłami o zbliżonej temperaturze barwowej). Bardzo dobrze wypada ultraszeroki kąt, który nie zniekształca przesadnie obrazu – aberracje rzucają się w oczy dopiero na krawędziach zdjęcia. Aplikacja aparatu jest bardzo rozbudowana, oferuje zarówno tryb profesjonalny, z ręcznym ustawianiem parametrów, jak i opcję automatycznego doboru sposobu robienia zdjęć. Szczególnie dobrze działa to z przednim aparatem (o matrycy 32 MP), który poszerza kadr, gdy wykryje w nim więcej niż jedną twarz. Smartfon nagrywa też oczywiście wideo w rozdzielczości 4K przy 30 FPS oraz 1080p przy 60 FPS.
Wrzucenie topowych funkcji do smartfona ze średniej półki kosztem materiałów, z jakich jest wykonany oraz ładowania bezprzewodowego, uważam za bardzo rozsądny kompromis. Samsung Galaxy A52 5G to porządny sprzęt, który na co dzień może sprawdzać się równie dobrze, co flagowiec. Ma świetny ekran, jest satysfakcjonująco szybki i wytrzymuje na baterii naprawdę długo. Wyposażono go też w sensowny i uniwersalny zestaw obiektywów, do kompletu zabrakło jedynie optycznego zoomu. Producent oszczędził gdzieniegdzie: ramka jest plastikowa i robi wrażenie taniej, w komplecie nie ma też ani słuchawek, ani szybkiej ładowarki. W tej cenie można to jednak wybaczyć.