Elektryczne Volvo C40 – pierwsze wrażenia z jazdy
Volvo C40, chociaż jest krewny XC40 i Polestar 2, to oficjalnie jest pierwszym Volvo „jedynie” elektrycznym. Nie będzie miał swojego spalinowego odpowiednika. Za nim moi redakcyjni koledzy będą mogli pojeździć nim dłużej, sam dzięki Volvo Cars Częstochowa spędziłem z samochodem kilka godzin i mogę podzielić się z wami swoimi wrażeniami.
Chociaż elektryfikacja Volvo dopiero się zaczyna, to eksperymenty z tym związane trwają od lat. Sam miałem okazję jeździć dieslowską hybrydą Volvo w 2012 roku w Goteborgu, a wcześniej Volvo zelektryfikowało kompaktowy model C30. Teraz mamy jednak zupełnie nową erę w firmie – zapoczątkowaną najpierw jednostką hybrydową T8 w XC90, a teraz jużm napędem w pełni elektrycznym P8. Na jednostkę P8 składają się dwa silniki, z których każdy napędza jedną z osi. Łączna moc to 408 KM z momentem obrotowym 660 Nm. To pozwala samochodowi rozpędzić się do 100 km/h w czasie 4,7 sekundy. Oczywiście jak przystało na Volvo, maksymalna prędkość ograniczona jest do 180 km/h. Akumulatory Volvo C40 mają pojemność 75 kWh, co w teorii pozwala na przejazd 440 km. Realny zasięg to ponad 300 km w cyklu mieszanym, w mieście powinno być nieco więcej.
C40 wyłamuje się mocno z obecnej oferty Volvo, w której mamy 3 samochody SUV, 2 samochody kombi oraz 2 sedany. Teraz klienci otrzymali pojazd, który można nazwać crossoverem, czy Suvem coupe. Nowość w gamie Volvo, a jednocześnie coś, co na rynku przewija się w różnych gabarytach i cieszy się ostatnio dużą popularnością. Tyle teorii, czas na praktykę.
Nie jestem obiektywny w ocenie Volvo, te samochody podobają mi się od lat, w garażu też stoją. Jestem zwolennikiem i orędownikiem filozofii Volvo, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Dla mnie Volvo jest swoistym złotym środkiem pomiędzy praktycznością pojazdów, komfortem, ale też radością z jazdy (może bardziej przyjemnością, niż sportowymi osiągami). Volvo C40 doskonale się w to wpisuje – z jednej strony mamy ścięty tył, a wciąż dużo miejsca za fotelem kierowcy i to przy panoramicznym dachu. Zasięg sprawia, że jest to samochód miejski, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to wiele tras pokonamy bez większego problemu. Ode mnie z Częstochowy spokojnie dojadę do Krakowa, Warszawy, Łodzi i Wrocławia. Co sprawia, że na ten moment jako drugi samochód w domu C40 jest przeze mnie poważnie rozważana, a w tej klasie konkurentami są Mustang Mach-e oraz Tesla Model 3, Mercedes EQA oraz koreańskie pojazdy. Ten szwedzki chińczyck produkowany w Belgi wypada w tym zestawieniu dla mnie najciekawiej pod względem designu zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz.
Silnik P8 czy P6 – który wybrać?
Silnik P8 ma kopa, zachęcam was do obejrzenia wrażeń z jazdy XC40 Recharge na naszym kanale na YouTube. Zarówno przy XC40, jak i C40 mało kto na światłach jest w stanie spodziewać się, że ten samochód tak zaskoczy. Wszak C40 jest szybsza o 0,7 sekundy od podstawowego Taycana (dlatego warto wybać Taycana 4S lub mocniejszego). C40 świetnie trzyma się drogi i ma bardzo komfortowe zawieszenie. To nie jest samochód wyczynowy, sportowy, to miejski pojazd, który pozwala na nieco dynamiki. I ta jazda P8 powoduje uśmiech na twarzy, jednak zdrowo rozsądkowo zdecydowałbym się na słabszy pojedynczy motor P6, który łapie się też na dotacje „mój elektryk”, przez co różnice w zakupie stają się już spore.
Volvo chce być eko, przez co w środku nie znajdziemy skóry ani na kierownicy, ani w żadnym innym miejscu. Cierpią na tym przede wszystkim fotele. Które w swej bazowej wersji wyglądają tanio i nie pasują w pełni do tego samochodu. Zdecydowanie warto dopłacić do innego wykończenia foteli. To największy mankament wersji, którą testowałem, jeśli chodzi o styl. Całość wnętrza jest przemyślana. Odświeżona względem pozostałych modeli Volvo konsola środkowa jest praktyczna z dobrym miejscem na telefon i ładowaniem indukcyjnym, wyjmowanym śmietnikiem, wygodnym podłokietnikiem.
Android Automotive w Volvo – jak działa?
Problemem Volvo C40 i wielu pozostałych modeli Volvo w obecnej gamie modelowej jest Android Automotive. To pomyłka, w dodatku pomyłka w wersji beta. Kto śledzi moje publikacje, ten wie, że nie dzierżę wielkim uczuciem Google’a. Tak jak Android TV miał odkupić błędy poczynione w mobile. Tak Android Automotive miał być jeszcze lepszy, bardziej dopracowany w końcu mowa nie tylko o dostarczeniu rozrywki, ale w pewnym stopniu zarządzaniu samochodem i naszym bezpieczeństwem w czasie jazdy. Android Automotive nie wspiera jeszcze CarPlay. Ma się to zmienić, ponoć w pierwszym kwartale tego roku, ale ta obietnica też już była dwukrotnie przekładana. Dostęp do zarządzania samochodem mocno ograniczono. W innych modelach na przykład XC60 zniknęło pokrętło z trybami jazdy i w systemie tych trybów również nie uświadczymy. System ewidentnie raczkuje, ma braki. Nie możemy spersonalizować zegarów (a właściwie gigantycznej mapy Google’a przed kierownicą wraz z prędkościomierzem). Moje dwa pierwsze nieco dłuższe spotkania z Android Automotive na przestrzeni ostatnich miesięcy wypadają blado. W marcu zamiar z tym system spędzić więcej czasu wierzę, że wtedy może zmienię zdanie. Wydaje mi się jednak, że w Volvo doskonale zdają sobie z tego sprawę i wiedzą, że „Google” nieco ich wystawił. Najprawdopodobniej w nowym XC90 (czy jego następcy) zobaczymy autorski system Volvo, w którym Google Automotive będzie częścią składową, ale właściwie odpowiadać będzie jedynie za aplikacje czy asystenta. Asystenta, który obecnie nie działa w języku polskim do tego stopnia, że korzystając z nawigacji, nie jesteśmy w stanie wyszukać miejsc w języku polskim.
Trzymam kciuki, aby pojawił się bezprzewodowy CarPlay jak najszybciej, ponieważ to załatwia przynajmniej część problemów. Zresztą Volvo będzie musiało się jakoś uporać. Na szczęście to też pierwszy system w Volvo, który rzeczywiście otrzymuje i będzie otrzymywać aktualizację OTA. Szansę na zmiany i poprawki są więc sporę.
Volvo C40 samo w sobie jest samochodem naprawdę dobrym, pokazującym, że zakup elektryka to nie przyszłość, a teraźniejszość. Oczywiście wszystko zależy od naszych warunków mieszkaniowych, lokalnej infrastruktury czy stylu życia. No i niestety możliwości finansowych. Ale też sytuacja na rynku motoryzacyjnym wygląda tak, że obecnie niezależnie czy samochód jest spalinowy, hybrydowy, czy elektryczny to jego cena nie jest niska, a czas oczekiwania spory. W przypadku Volvo C40 plusem jest też bardzo okrojony konfigurator, właściwie do wyboru mamy 3 poziomy wyposażenia, kolor lakieru, fotele i parę drobnych dodatków.
Elektryfikacja trwa, przed branżą wiele wyzwań, a przed klientami dylematy dotyczące wyborów. Osobiście po paru godzinach z C40 jestem do tego samochodu bardziej przekonany niż wcześniej. Na przykład po zdjęciach samochód wydawał mi się znacznie mniejszy. W praktyce miejsca zarówno dla kierowcy, pasażerów oraz bagażów jest wystarczająco, przynajmniej jako ten drugi samochód dla podmiejskiej rodziny 2+1. Spokojnie można nim wyjechać na weekendowe wojaże.