Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Vivo X60 Pro 5G – stabilizacja przede wszystkim

Vivo X60 Pro 5G – stabilizacja przede wszystkim

0
Dodane: 2 lata temu

Obecna forma telefonów sprawia, że są one do siebie coraz bardziej podobne i naprawdę rzadko wyróżniają się wyglądem. Vivo X60 Pro 5G, będące oficjalnym telefonem Euro 2020, ma równie popularny kształt co większość smartfonów, ale detale sprawiają, że to po prostu piękne urządzenie.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 8/2021


Nie bez powodu dopiero smartfony z wyższej półki mogą wyróżnić się elegancją. Vivo X60 Pro 5G ma aluminiowy korpus oraz tył z matowego szkła. Wraz z lekko zaokrąglonym na bocznych krawędziach wyświetlaczem dają wrażenie korzystania z urządzenia niezwykle zgrabnego i dobrze leżącego w dłoni. Spasowanie elementów jest na najwyższym poziomie, nie mam również żadnych zastrzeżeń do ich jakości. Nawet wyspa aparatów z tyłu wystaje tylko lekko z obudowy, a mieści bardzo nietypowe rozwiązanie, czyli gimbal. Telefon ma spłaszczoną górną i dolną krawędź, co dodaje mu elegancji. Na dole oprócz portu USB-C znalazło się też gniazdo kart SIM (dual SIM) oraz pojedynczy głośnik (telefon nie ma głośników stereo). Przyciski regulacji głośności i blokady ekranu znalazły się na prawej krawędzi, na lewej nie ma nic. Niemal niewidoczny głośnik rozmów staje się powoli standardem, tu również umieszczono go tak, że praktycznie go nie widać. Równie zgrabnie wkomponowano w ekran oczko kamery – umieszczono je centralnie, jest jednak małe, więc nie wyróżnia się przesadnie mocno. Telefon doskonale leży w dłoni, choć jest dość śliski – w połączeniu z dużym rozmiarem generuje to spore ryzyko upuszczenia go. Producent dorzuca w zestawie gumowe etui (które jest naprawdę niezłe, ale aż szkoda nim zasłaniać tak ładny telefon), urządzenie ma też naklejoną fabrycznie folię ochronną na ekran. Ta jest jednak słabej jakości: wyraźnie ugina się pod paznokciem i ma słaby poślizg. Ponadto po dwóch dniach używania zaczęła odklejać się na jednej z krawędzi ekranu. Zestaw, w którym sprzedawany jest X60 Pro 5G, jest bardzo bogaty. Prócz wspomnianych dodatków dostajemy szybką ładowarkę FlashCharge o mocy 33 W, kabel USB-A–USB-C, dokanałowe słuchawki z pilotem, na mini Jack, a także adapter z USB-C na mini Jack (3,5 mm). Zestaw godny jest smartfona klasy premium, choć Vivo X60 Pro 5G do takiego miana trochę brakuje.

Smartfon wyposażono w świetny wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,56 cala i rozdzielczości 2376 × 1080 pikseli. Jest lekko zaokrąglony na dłuższych krawędziach, przez co wydaje się węższy. Zaokrąglenie nie jest na szczęście duże i nie zniekształca obrazu, sprawia za to, że boczne ramki są mniej widoczne, gdy patrzymy na ekran od frontu. Odwzorowanie kolorów jest na bardzo wysokim poziomie, wyświetlacz skalibrowano tak, że barwy nie są przejaskrawione, obraz jest bardzo naturalny. Częstotliwość odświeżania to aż 120 Hz, dzięki czemu obraz jest bardzo płynny. Urządzenie ma odpowiednio wysoką wydajność, by zapewnić ją nie tylko w głównym interfejsie czy prostszych aplikacjach, ale też podczas przeglądania większych dokumentów i cięższych stron internetowych. Vivo X60 Pro 5G działa na Snapdragonie 870, ma 12 GB pamięci RAM i 256 GB szybkiej pamięci UFS 3.1. Oprogramowanie pozwala wykorzystać pamięć ROM jako dodatkowy RAM (maksymalnie możemy w ten sposób uzyskać dodatkowe 3 GB). Nie udało mi się zmusić telefonu do klatkowania – nawet PUBG ustawione na maksymalne detale działa na nim płynnie. Wyjątkiem jest aplikacja aparatu, która potrafiła ot tak przestać reagować na dotyk – pomagało odczekanie chwili bądź jej restart. Domyślam się, że wymaga to jedynie poprawki w oprogramowaniu, niemniej testując X60 Pro 5G, miałem zainstalowane wszystkie aktualizacje, więc na tę poprawkę będzie jeszcze trzeba poczekać.

Przyzwyczaiłem się do tego, że nakładki producentów oznaczają obecnie głównie zmiany wizualne. Nie inaczej jest w przypadku Funtouch OS 11.1, bazującym na Androidzie 11. X60 Pro 5G daje wiele możliwości personalizacji wyglądu systemu i animacji, dorzuca też zaledwie kilka aplikacji. Wśród nich znajduje się iManager, służący do optymalizacji pracy systemu, Opinie (do zgłaszania problemów ze smartfonem) oraz skrót do strony Vivo. Pozostałe programy są już standardowo od Google, nic się nie dubluje. Spore zmiany mamy za to w aplikacji aparatu, którą dostosowano do rozbudowanych możliwości fotograficznych urządzenia. Do dyspozycji mamy trzy aparaty z tyłu: szerokokątny, z f/1.48 oraz matrycą o rozdzielczości 48 MP, ultraszerokokątny (13 MP, f/2.2) oraz tele (13 MP, f/2.46, dwukrotny zoom optyczny). Dodatkowo z przodu znajduje się pojedynczy aparat z matrycą 32 MP i obiektywem o f/2.45. Optyka firmowana jest przez ZEISS, co widać. Aparat błyszczy zwłaszcza w świetle dziennym, oferując świetne odwzorowanie kolorów i dużo detali, zwłaszcza gdy korzystamy z głównego obiektywu szerokokątnego. Producent chwali się funkcja Pixel Shift, mającą za zadanie zwiększenie detali poprzez wykonanie przesunięcia punktów przez sensor. Nie potrafię jednak ocenić jej działania, bo nie da się jej wyłączyć. Bardzo dobry jest też ultraszeroki kąt, nie zniekształca nadmiernie obrazu.

Bardzo podoba mi się tryb portretowy, w którym możemy wybrać stopień powiększenia – oznacza to, że do rejestrowania efektu głębi wykorzystywane są wszystkie obiektywy i nie ma potrzeby, by odsuwać się od fotografowanej osoby na większą odległość (jest to wymagane w smartfonach, które do generowania głębi wspomagają się obiektywem tele). Niezwykle dobrze wypadają zdjęcia robione w nocy – nigdy wcześniej nie udało się mi prześwietlić fotografii w takich warunkach, nie celując w źródło światła. Extreme Night Vision 2.0, bo tak go nazwano, wymaga utrzymania smartfona nieruchomo przez kilka sekund (czas zależy od stopnia niedoświetlenia sceny), a gdy włączymy tryb statywu, naświetlanie trwa znacznie dłużej. Efekty są niesamowite, zwłaszcza w zakresie reprodukcji kolorów. Smartfon potrafi nawet zrobić w tym trybie zdjęcie w HDR. Odrobinę pomaga gimbal, zintegrowany z głównym obiektywem. Ten dodatek działa znacznie lepiej, niż się spodziewałem. Nawet podczas wykonywania zdjęć znacząco ułatwia zrobienie nieporuszonego ujęcia. Można wzmocnić jego działanie stabilizacją cyfrową, ale wtedy tracimy znaczną część kadru. Gdy go włączymy, na ekranie wyświetla się okrąg sygnalizujący wychylenie smartfona oraz to, kiedy znajdziemy się poza zakresem stabilizacji. Funkcja ta dostępna jest w wielu trybach pracy, muszą one jednak wykorzystywać główny aparat. Jednym z nich jest robienie zdjęć w pełnej rozdzielczości matrycy, czyli 48 MP. Nietypowym trybem jest Pro Sport, pozwalający wybrać miejsce automatycznego ostrzenia (na oko, twarz lub sylwetkę fotografowanej osoby). Gimbal przydaje się też podczas nagrywania filmów – smartfon pozwala rejestrować je w 4K i 60 FPS, chyba że włączymy cyfrową stabilizację obrazu. Jakość spada wtedy do 1080p i 60 FPS.

Na co dzień Vivo X60 Pro 5G to bardzo przyjemny i wydajny smartfon, aczkolwiek brakowało mi w nim kilku rzeczy. Wyposażono go w NFC oraz obsługę USB OTG, ma też szybki skaner odcisku palca umieszczony w ekranie (mógłby być zamontowany trochę wyżej). Zabrakło za to ładowania indukcyjnego, jakiejkolwiek potwierdzonej odporności na wodę i pył, nie da się też rozszerzyć pamięci kartą micro SD. Ponadto telefon ma tylko głośnik mono, na dodatek nie jest on przesadnie dobrej jakości. Słabo wypada też wibracja: głośna, brzęcząca i robiąca wrażenie taniej. Bateria jest niezła: 4200 mAh wystarcza na jeden dzień intensywnej pracy (kończę dzień z około 10–20% ładunku) bądź maksymalnie półtora mniej intensywnego używania. Dołączoną do urządzenia ładowarką naładujemy je od 0 do 100% w około godzinę, co jest dobrym, ale nie rekordowym wynikiem. Niewątpliwie jednak X60 Pro 5G to telefon ładny i zgrabny, a przy tym sprawiający wrażenie lżejszego niż faktycznie jest. Waży 177 g (w wersji niebieskiej jest o 2 g cięższy), a płaska obudowa sprawia, że dobrze mieści się w kieszeni.

Jeśli miałbym wskazać, dla jakich elementów warto kupić X60 Pro 5G, to niewątpliwie byłby to aparat oraz design. Zainstalowane obiektywy, gimbal oraz algorytmy przetwarzania obrazu sprawiają, że dużo łatwiej o dobre technicznie zdjęcie. Obudowa jest natomiast niezwykle zgrabna i elegancka, na uwagę zasługuje zwłaszcza to, jak poradzono sobie ze zmieszczeniem w niej aparatów. Przypisanie X60 Pro 5G do segmentu premium byłoby jednak sporą przesadą, brakuje do niego kilku istotnych funkcji, które w topowych modelach są oczywiste. To świetny smartfon, owszem, ale nie z najwyższej półki.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .