Wielkie WOW – czyli 100-calowe i większe telewizory Samsung!
Właśnie ruszyła przesprzedaż 98-calowego telewizora Samsung Q80C, ekranu QLED z podświetleniem FALD. Kupując go już teraz w promocji otrzymujecie profesjonalną kalibrację ekranu wykonaną przez ekspertów z zespołu Macieja Kopra ze SkalibrujTV. Ja ten telewizor już widziałem, widziałem też dwa inne kolosy Samsunga, a nawet porównałem z konkurencją.
Rok 2023 przejdzie do historii telewizorów w sposób szczególny. Gigantyczne telewizory przestają być produktami dla arabskich szejków, a może je kupić zamożniejszy klient znad Wisły. Nie ma mowy o sprzęcie masowym, wszak nikt nie będzie takiego telewizora montował w 50-metrowym mieszkaniu, ale ta mniej lub bardziej wyższa klasa średnia, która nie została wydrenowana przez inflację, ZUS i wszelkie inne nieszczęścia, jak najbardziej będzie mogła sobie pozwolić na gigantyczny telewizor w swoim salonie. I w dodatku nie będzie to byle jaki telewizor, tylko sprzęt który będzie cieszył oczy nie tylko wielkością przekątnej, ale też jakością obrazu.
Samsung Q80C – pierwsze wrażenia
Do tej pory duże telewizory, to były 85-calowe warianty. W 2013 roku 84-calowy telewizor 4K kosztował nie mniej niż 100 tysięcy złotych, w 2023 roku można kupić Samsunga Q70B w 85-calach za około 7 tysięcy złotych. Czas płynie, technologie się zmieniają, produkcja staje się bardziej masowa. Czy popyt na 98-calowe telewizory będzie duży? Myślę, że w skali globalnej spokojnie znajdzie się zainteresowanie na te ekrany na takim poziomie, aby cena nie była zaporowa. W centrum szkoleniowym Samsunga miałem okazję zobaczyć jak sprawdza się w warunkach niemal domowych 98-calowy Q80C.
To telewizor z serii QLED, z podświetlaniem klasycznymi diodami LED, ale na tylnym panelu. Telewizor wyceniany w przedsprzedaży na 29 999 PLN, czyli taniej niż 85-calowy ekran Neo QLED 8K QN900C z serii Excellence Line i tylko nieco drożej od 77-calowego QD-OLED S95C. Drogo, ale biorąc pod uwagę wielkość, wszystkie inne koszty sprzętów do domu, a przede wszystkim jakość, to jestem bliski wciśnięcia „pin i zielony”, zwłaszcza gdy zobaczyłem co ten telewizor potrafi.
A potrafi dać bardzo równomierną czerń, bez efektów halo, bez poświat i to nawet w trybie dynamicznym. Daje świetną jasność w SDR oraz bardzo dobrą w HDR (powyżej 1000 nitów), ma bardzo dobre odwzorowanie kolorów i dobry upscaling. Samsung nawet na potrzeby tego telewizora dodał dodatkową funkcję dostosowania obrazu do tak dużego ekranu. Natomiast mechanizmy sztucznej inteligencji są tu na poziomie topowego zeszłorocznego procesora z QN91B. Może kontrast mógłby być nieco lepszy. Jednocześnie to 120 Hz telewizor z 4 portami HDMI.
W centrum szkoleniowym Samsunga zobaczyłem jeszcze 2 inne gigantyczne telewizory, które Samsung ma w swojej ofercie.
Samsung QN90A – nowy, stary telewizor
Od kilku tygodni w szerokiej dystrybucji Samsung oferuje 98-calowy model QN90A. Jeśli chcecie go zobaczyć na żywo i mieszkacie w Warszawie lub okolicach to warto wybrać się do MediaExpert w Piasecznie (jeszcze na Puławskiej). To telewizor MiniLED, jest więc bardziej zaawansowany technicznie od Q80C i to widać. Jest jaśniejszy, ma rewelacyjny kontrast i daje świetne wrażenie głębi. Ale to też telewizor z roku modelowego 2021 przez co ma tylko jeden port HDMI 2.1, ma starszą wersję systemu Tizen (tą bez centralnego ekranu) i nie pełni roli huba w SmartThings. Jednak pod względem jakości obrazu jest o oczko wyżej od Q80C, cenowo też jest droższy bo jego cena oscyluje w okolicach 50 tysięcy złotych.
Te dwa duże telewizory Samsung to propozycje, które mnie cieszą jako fana właśnie gigantycznych przekątnych i kinowych wrażeń w domowym zaciszu. Jestem oczarowany Q80C, zwłaszcza, że jeśli zestawimy go z konkurencją i wyższym modelem to jest idealnym złotym środkiem dającym taką samą wielość, ale optymalną jakość w stosunku do ceny.
I wtedy przychodzi MicroLED
Gdy oglądasz Jacka Ryana na 98-calowym telewizorze to cieszysz się bardzo, ale po długim czasie spędzonym z 98-calowymi telewizorami Samsung miałem okazję zobaczyć po raz pierwszy w kameralnych warunkach ekran MicroLED. Rozwój tej technologii przyszłości obserwuje od lat, przede wszystkim w Las Vegas na targach CES. W 2018 roku widziałem The Wall, później pierwszy prototyp 70-calowego telewizora, w tym roku całą gamę ekranów MicroLED nawet w rozmiarze 50 cali. To jednak zawsze były warunki targowe, prezentacyjne. Tym razem mogłem usiąść wygodnie na kanapie, przed 110-calowym ekranem MicroLED i normalnie korzystać ze Smart TV Samsunga, z trybu sztuki znanego z The Frame. Po prostu używać go tak jak będzie mógł go używać w domu każdy, kto wyda około 670 tysięcy PLN na jego zakup.
Ten telewizor jest absurdalny, absolutny, rewelacyjny. Z jednej strony naprawdę może wyglądać jak gigantyczne dzieło sztuki, z drugiej może służyć do swobodnego oglądania treści na dwóch dużych telewizorach (4 HDMI pozwalają na podzielenie ekranu na 4 części i oglądanie jednocześnie z niezależnych źródeł), ale przede wszystkim pozwala na seans kinowy jaki jest porównywalny tylko do kin z wyświetlaczem Samsung Onyx w kilku salach na świecie. Tu mamy niesamowitą jasność, niesamowite efekty. Coś co zachwyca. Mi się po prostu oczy śmiały gdy oglądałem na nim kilka materiałów.
Głęboko wierzę w to, że skala produkcji MicroLED w przyszłości zmieni się i pozwoli na tworzenie takich urządzeń na rynek masowy, w bardziej przystępnej cenie. Bez dwóch zdań MicroLED to przyszłość. Jeśli chcecie być pionierami, a jesteście milionerami to przemyślcie ten zakup.
Natomiast to co cieszy i co jest najważniejsze, że tu i teraz można kupić 100-calowy telewizor do swojego dużego salonu. Owszem mowa wciąż o kliencie zamożniejszym, ale już nie tylko z listy 100 najbogatszych. Kino w domu, w wersji uniwersalnego telewizora do seansów i w dzień i w nocy stało się faktem.