Test i recenzja: Wacom Bamboo Pen & Touch
Nowy modele Bamboo pojawiły się znienacka, podczas gdy cały świat jeszcze pamiętał prezentację Inkling. Tablety przeznaczone są przede wszystkim dla osób kreatywnych, które nie potrzebują takich produktów jak skierowany do grona profesjonalistów model Intuos 4 czy Cintiq. Jednocześnie nie są to zabawki …
Modele dla każdego
Wacom wprowadził na rynek trzy różne kategorie najnowszego Bamboo. Najprostszy “Pen”, jak sama nazwa sugeruje, nie wspiera multitouch i tym samym nie ma możliwości korzystania z niego jak z trackpada, magicznego czy nie. Poziom wyżej znajduje się “Pen & Touch”, który wspiera systemowe gesty, ale tylko te znane ze Snow Leopard. Oba wspomniane modele są oferowane tylko w kolorze czarno-limonkowym, który jest moim zdecydowanym ulubieńcem. Najdroższy “Fun Pen & Touch” jest zdecydowanie bardziej poważny i skierowany dla Macuserów srebrno-czarny design ma nawiązywać do obecnej linii produktów Apple i zdaje egzamin pod tym względem. Dodatkowo można wybrać go sobie w rozmiarze S lub M, gdzie ten drugi wariant jest zarezerwowany tylko dla tego modelu.
Zdecydowanie najważniejszą nowością jest jednak możliwość dokupienia bezprzewodowego modułu, działającego drogą radiową i wymagającego wolnego portu USB. Zaletą takiego rozwiązania jest oczywiście zdecydowanie dłuższa praca na baterii. Wolność oraz brak plątaniny kabli niestety kosztuje, ale jeśli decydować się na ten model, to jest to obowiązkowa pozycja. W zamian za dodatkowe 40 euro, otrzymujemy paczuszkę z donglem USB, baterią litowo-jonową oraz nadajnikiem. Te dwa ostatnie elementy montujemy w bardzo prosty sposób za zdejmowaną klapką pod spodem tabletu.
Gesty
Paradoksalnie, to właśnie gesty powinny być najmocniejszą stroną Bamboo codzienną pracę wygodniej wykonuje się paluchami niż piórkiem. Konieczność jego podnoszenia i odkładania oraz inny sposób pracy jest uciążliwy na dłuższą metę. Sam korzystam przez 90% dnia z myszki na moim Intuosie i nie wyobrażam sobie pracę tylko i wyłącznie z piórkiem. Niestety implementacja jest nadal na poziomie znanym ze Snow Leopard i brakuje nowej funkcjonalności, którą przyniósł Lion, a w szczególności gestu trzema palcami do przełączania się pomiędzy pełnoekranowymi aplikacjami. Do Mission Control również te dwa to zupełna podstawa obsługi najnowszego systemu Apple. Najbardziej w tym wszystkim dziwi fakt, że deweloperska wersja Liona dostępna była od bardzo dawna i Wacom miał mnóstwo czasu, aby dostosować drivery pod nową funkcjonalność.
Błędnie też założyłem, że poprzednia generacja Bamboo obsługiwała maksymalnie dwa palce jeszcze parę godzin wcześniej dałbym sobie odciąć rękę, że tak było … I wiecie co? I nie miałbym już dzisiaj ręki.
Oprogramowanie
Zależnie od wersji, na którą się zdecydujemy, dostajemy również różne oprogramowanie w komplecie ze sprzętem. Bamboo Dock dodawany jest do wszystkich modeli to komplet małych aplikacji, które w zasadzie nie mają w sobie nic interesującego. Poza Bamboo Paper, który jest Mac OS-ową wersją app znanego z iPada i oferuje praktycznie taką samą funkcjonalność. Product Manager tego programu zapewniał mnie, że obecnie trwają prace nad wprowadzeniem synchronizacji z iCloudem, Dropboxem i tym podobnymi serwisami. Wraz z droższymi wersjami otrzymujemy kolejno ArtRage, Photoshop Elements i Corel Painter Essentials 4. Nie podoba mi się również podział na różne wersje tych programów dla przykładu Bamboo Fun Small ma w sobie PSE 8.0, a droższy i większe Bamboo Fun Medium zapewnia wersję 9.0. Zdecydowanie jednak warto dopłacić 10 euro do większego modelu Fun dla samego Photoshop Elements, niestety kosztem czarno-zielonego designu.
Hardware
Duże brawa należą się za nowe piórko, które wspiera 1024 poziomów nacisku. Kształtem jest mu znacznie bliżej do tego znanego z Intuosa 4 i leży znacznie lepiej w ręce. Osoby często go wykorzystujące powinny zdecydowanie zainteresować się upgradem do nowszej wersji, ponieważ ergonomia pracy z nim jest znacznie lepsza, nie wspominając nawet o precyzji.
Sam tablet wykonany jest natomiast w całości z plastiku. Dobrej jakości plastiku. Daleko mu jednak do znacznie bardziej ekskluzywnego (i droższego) rozwiązania, jakim jest seria Intuos. Magic Trackpad również sprawia lepsze wrażenie ze swoim wszechobecnym szkłem i aluminium, ale nie mam w zasadzie nic do zarzucenia Bamboo. Obudowa jest miła w dotyku i bardzo dobrze spasowana nic nie trzeszczy, nic nie piszczy, a boczny trzymak na piórko zdradza zwiększoną mobilność urządzenia.
Ceny
Najtańszy Intuos 4 oficjalnie kosztuje €225. Bezprzewodowy brat aż €400. To ponad dwu oraz czterokrotnie więcej od opisywanego modelu, którego cechuje kwota €89.90. Oszczędzimy dodatkowo 30 euro jeśli zdecydujemy się na najtańszy model bez multitouch tego odradzam. Modele Fun Small i Medium kosztują, odpowiednio, €99.90 i €199.90. Niezależnie od modelu, moduł bezprzewodowy, którego polecam, kosztuje dodatkowo €40.
Podsumowanie
Nie jest to produkt dla profesjonalistów i nie jest też dla nich adresowany. To świetna alternatywa dla Magic Trackpada i szerokiego grona konsumentów, która umożliwia osobom twórczym wprowadzić element rysunku lub notatek do swoich prac. Bamboo wymaga przyzwyczajenia, gdyż fizyka i dynamika ruchu palca po powierzchni tabletu różni się od rozwiązań Apple’a, ale jest to kwestia zaledwie paru godzin dla najbardziej opornych.
Jeśli szukacie prostego i taniego tabletu z paroma zaawansowanymi funkcjami, to nie znajdziecie lepszej alternatywy na rynku. Wacom jest jeden, zostawcie podróby w spokoju. Teraz już tylko pozostaje czekać na, mam nadzieję szybką, aktualizację sterowników.
Komentarze: 7
Faktycznie – opcja bezprzewodowa w najnowszym Bamboo jest super rozwiązaniem, którego brakuje mi w poprzedniej edycji.
Samo w sobie wart upgrade’u. Sam kombinuję jakby to wymienić mojego Intuos 4 na model Wireless. ;-)
A proszę mi powiedzieć kiedy i gdzie mogę się ich spodziewać w Polsce.
Dowiemy się i damy znać
Gdzieś czytałem, że wersja bezprzewodowa, ma umożliwiać pracę do 5 godzin!
Czy to prawda?
Drugie pytanie, czy on faktycznie jest tyle grubszy od poprzednich modeli?
Poprzednie miały grubość 8,5 mm a obecny 11mm. Nie wiem czy tak go pogrubili, czy tamten mierzony był od najniższej krawędzi (w co raczej wątpię).
Jak dla mnie to największa niewygoda, gdy pracuję wskazując na dół ekranu, lub dolny prawy róg, bo dłoń opieram już na stole, dużo wygodniej byłoby gdyby on miał np. 5mm grubości.
Ad. 1. Nie wiem.
Ad. 2. Nie sprawdzałem. Jest znacznie cieńszy od mojego Intuos 4, w którym grubość mnie osobiście nie przeszkadza. Boki bardzo łagodnie opadają – dla mnie to nie problem.
Boki łagodnie opadają w Intuosie czy w tych nowych Bamboo? Bo w starych, oraz z moim poprzednim modelu jest około 4 cm podpórki, w nowych wygląda, że krawędź jest bardzo wąska. Wypytuję, bo czas byłoby zmienić mojego, tym bardziej, że może pracować bez kabla. Mam nadzieję, że to co wyczytałem o 5h pracy na bateriach to błąd w treści.