Auto tygodnia #24 – Opel Mokka 1.2 130 AT Elegance
Opel Mokka w ofercie niemieckiej marki wydaje się przepisem na sukces. W końcu to modny dziś miejski crossover, wyróżniający się stylem, z napędem spalinowym i elektrycznym do wyboru. Z racji niższej ceny to właśnie wersja spalinowa może bardziej interesować potencjalnych nabywców, czy auto ma szanse? Miałem okazję to sprawdzić.
Mokka pod względem gabarytów jest typowym przedstawicielem crossoverów segmentu B. Długość 415 cm, szerokość 179 cm, wysokość 153 cm. Auto ma oczywiście typowe atrybuty crossovera, zabudowane nadkola czy progi itp.
W pasie przednim element Opel Vizor wyróżniający nowe modele w gamie Opla. Czy auto się podoba? To już kwestia gustu. Natomiast nie sposób odmówić projektantom Opla charakteru. To auto, przecież będące technologicznym kuzynem Peugeota 2008, ma swój styl. Jest jakieś.
Jeszcze kilka lat temu 18-calowe felgi w samochodzie miejskim byłyby uznane za ekstrawagancję. W tym modelu koła wcale nie wyglądają na zbyt duże. Taki wymiar nie oznacza też niskoprofilowej opony. Gumy obecne na testowym egzemplarzu były w rozmiarze 215/55 R18.
Zaletą wersji spalinowej i pewną przewagą nad elektryczną odmianą tego wozu jest nieco większy bagażnik. Pod ozdobioną ładnymi, ledowymi lampami klapą bagażnika kryje się 350 litrów przestrzeni na bagaże. To całkiem przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z przedstawicielem segmentu B. Pod względem pakowności Mokka może uchodzić wręcz za auto rodzinne, oczywiście mam na myśli młodą rodzinę 2+2.
Z tyłu zaskoczenie. Gdy większość marek wstydliwie skrywa układ wydechowy stosując jakieś zaślepki, itp., Opel nie kryje się z tym, że ta właśnie wersja jest samochodem spalinowym.
Pod maską testowanego egzemplarza pracowała najmocniejsza jednostka spalinowa w gamie tego modelu. To niewielki, trzycylindrowy, turbodoładowany silnik benzynowy, pojemność 1,2 litra, moc maksymalna 130 KM i 230 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego już od 1750 obr./min. Taka moc i moment do miejskiego crossovera ważącego nieco ponad 1,2 tony w zupełności wystarczy. Deklarowane przez producenta przyśpieszenie wynosi 9,2 sekundy do 100 km/h, ale ten egzemplarz mile mnie zaskoczył uzyskując 8,9 sekundy. Być może to zasługa całkiem sprawnie działającej automatycznej skrzyni biegów w trybie sportowym. Informacyjnie tylko dodam, że prędkość maksymalna to okrągłe 200 km/h.
Kokpit Mokki jest zorientowany na kierowcę, widać to po ukształtowaniu obu ekranów: wirtualnych zegarów oraz dotykowego ekranu multimediów. Ten drugi jest wyraźnie skręcony w stronę kierowcy. Kokpit wygląda dobrze przez… krótką chwilę. Pokrycie panelu z ekranami przede wszystkim materiałem piano black oznacza, że odciski palców i kurz będzie się w tym miejscu pojawiać bardzo szybko. Nie zmienia to jednak faktu, że zastrzeżeń do ergonomii nie mam. Panel klimatyzacji ma klasyczne pokrętła, jest sporo przycisków fizycznych, także na ramionach kierownicy, co pozwala korzystać z wielu funkcji bez odrywania wzroku od drogi.
Testowany egzemplarz miał opcjonalne wyposażenie wnętrza, chodzi tu przede wszystkim o kosztujący 3000 zł pakiet, w którym na fotelach, ale również na boczkach drzwi otrzymujemy nie tapicerkę materiałową, lecz alcantarę. Wybór takiego obicia to oczywiście kwestia gustu i budżetu, natomiast godne pochwały są fotele. Z jednej strony dobrze trzymają ciało (jak na oczekiwania względem tego segmentu), a z drugiej nawet po dłuższej trasie moje plecy nie narzekały na ich kształt i formę. Regulacja w wersji Elegance jest manualna, ale w wystarczającym zakresie by się dopasować. Regulować można w dwóch płaszczyznach położenie dużej obręczy kierownicy.
Z tyłu jest mniej miejsca, nie ma podłokietnika, a profil kanapy jest bardziej płaski. Formalnie są trzy miejsca, ale z tyłu wygodnie będzie co najwyżej dwóm osobom, a i to pod warunkiem, że mówimy o pasażerach nie mających więcej jak 180 cm wzrostu. Wtedy można liczyć na wystarczającą przestrzeń na nogi, na stopy pod fotelami, a także nad głową. W oparciach przednich foteli gazetowniki, w boczkach drzwi kieszenie, w których zmieszczą się niewielkie drobiazgi. Nie mam uwag. Tym bardziej, że…
… w testowanej wersji pasażerowie kanapy mają dodatkowy bonus w postaci dwóch gniazd USB. Niby mamy trzecią dekadę XXI wieku, ale w segmencie miejskim gniazdka USB z tyłu wciąż nie są oczywistym elementem wyposażenia. Dobrze, że w Oplu rozumieją, że smartfonów jest więcej niż samochodów.
Żeby było śmieszniej w tym modelu gniazd USB z tyłu jest więcej niż z przodu. Na dodatek to przednie gniazdko będzie stale zajęte, jeżeli lubimy podróżować z Android Auto czy Apple CarPlay, bo oba rozwiązania działają przewodowo. Niemniej w razie potrzeby jest jeszcze gniazdko 12V, wystarczy prosty gadżet za kilkadziesiąt złotych i możemy sobie stworzyć kolejne dwa gniazdka USB.
Cho
tekst
Skoro wiemy już, że Mokka nie jest autem sportowym (choć w żadnym razie nie jest ślamazarna), to czy jest pojazdem oszczędnym. Generalnie tak. Powyżej widzicie pobór paliwa przy ustawionej na tempomacie prędkości 120 km/h (tempomat jest adaptacyjny w tym modelu, to zdecydowanie zwiększa komfort dłuższych podróży). 5,9 l/100 km przy 120 km/h to bardzo dobry wynik.
Gdy pokonałem krótki odcinek spokojnie drogami krajowymi poza miejscowościami, średnie spalanie okazało się jeszcze niższe. Uzyskałem średnią 5.0 l/100 km, przy czym kierowcy skupiający się na ekojeździe będą w stanie uzyskać jeszcze lepszy rezultat. Jest jednak też lekka łyżka dziegciu w tej oszczednościowej beczce miodu.
W typowo miejskim ruchu, Mokka ze względu na brak elektryfikacji (to nie hybryda) już nie jest taka oszczędna. Silnik Opla w korkach i szarpanym ruchu miejskim nie będzie tak efektywny jak w spokojnie pokonywanej trasie, co widać w zużyciu paliwa. Na dłuższym dystansie pokonanym głównie w zakorkowanej Warszawie, średnia wzrosła do 7,5 litra paliwa na 100 km. Zbiornik paliwa tego auta mieści 44 litry benzyny, co automatycznie oznacza, że wersja spalinowa, niezależnie od tego w jakiej scenerii będziemy z niej korzystać, zawsze uzyska większy zasięg od wersji elektrycznej. Realnie można liczyć na 600-700 km zasięgu, chyba że planujemy jazdę tylko po mieście, wówczas trzeba odjąć 100 km.
O ile Opel Crossland, nieco większy crossover marki wystylizowany jest bardziej pod kątem starszej klienteli, o tyle Mokka swoim stylem i charakterem na drodze spodoba się młodszym kierowcom. Zresztą, nie tylko im, ja już młody nie jestem, a też polubiłem ten model. Subiektywne wrażenie dynamiki w tym aucie jest większe, niż to pokazują liczby. Zestrojone przez Opla zawieszenie dostosowano do precyzji, dzięki czemu auto prowadzi się pewnie, również przy prędkościach autostradowych. Obawiam się jednak, że niektórzy mogą uznać zawieszenie Mokki za nieco zbyt sztywne. Dodajmy do tego niebanalne kompetencje rodzinne (wygoda we wnętrzu, funkcjonalność, przestrzeń na bagaże) i mamy naprawdę sympatyczne auto dla małej rodzinki. Głównie do miasta, ale i w trasę Mokka wyjedzie bez kompleksów.
Ile to auto kosztuje? Opel Mokka startuje w aktualnym cenniku marki od 105 300 zł. Oczywiście auto, które widzicie na zdjęciach to nie jest podstawowa konfiguracja, lecz poziom wyposażenia Elegance, startujący w cenniku od 114 500 zł. Pod maską testowanego egzemplarza pracował też najmocniejszy w gamie wariant silnika spalinowego, łączony z automatem. Taki wybór podnosi cenę do poziomu 126 850 zł. Reszta to dodatki, na przykład decydując się na auto o wyróżniającej się stylistyce poprzestałbym na standardowym, metalicznym zielonym lakierze, moim zdaniem znacznie ciekawszym od metalicznej szarości na testowanym egzemplarzu. Alcantara wewnątrz testówki również wymaga dopłaty (3000 zł)