Mio MiVue 935W – nagrywa 4K, ale wystarczy niższa rozdzielczość
W moje ręce wpadł nowy wideorejestrator marki Mio z bardzo popularnej serii MiVue. Model Mio MiVue 935W. Cyfra 9 z przodu sugeruje, że to jeden z najnowszych i wyżej pozycjonowanych modeli w portfolio producenta. Co go wyróżnia?
Samo urządzenie jest niewielkie, co moim zdaniem jest zaletą, bo kloc przesłaniający kierowcy widoczność nigdy nie jest dobrym pomysłem, bez względu na to, jak doskonały obraz by rejestrował. Z drugiej jednak strony, na rynku są mniejsze urządzenia, ale wówczas tracimy to, co dla wielu ma znaczenie: wyświetlacz.
W przypadku Mio MiVue 935W mamy do czynienia ze zgrabnym, kompaktowym urządzeniem, które z jednej strony wyposażone jest w nieduży, kolorowy wyświetlacz o przekątnej 2,7 cala, a z drugiej mamy optykę o dość szerokim kącie widzenia (140° zgodnie z deklaracjami producenta) i niezłej jasności (F1.8), co ma o tyle znaczenie, że im więcej obejmie kadr, tym więcej da się później dostrzec na nagraniach powstałych np. w razie stłuczki. Generalnie pod względem gabarytów, przy odrobinie zręczności w większości samochodów uda się zmieścić wideorejestrator w miejscu w ogóle nie przesłaniającym widoczności, np. przed wstecznym lusterkiem (patrząc od przodu pojazdu).
W estetycznie zaprojektowanym niewielkim, kolorowym opakowaniu produktowym oprócz wspomnianej kamery, czy też właściwego wideorejestratora, znalazłem także ładowarkę z długim kablem, przyklejane do szyby mocowanie z taśmą dwustronną 3M, zapasowy kawałek taśmy dwustronnej 3M, a także zestaw naklejek elektrostatycznych wielokrotnego użytku, które uwalniają nas poniekąd od przyklejania urządzenia na stałe, bądź pracowitego zbierania resztek kleju z szyby, gdy w przyszłości zdecydujemy się na zmianę samochodu i zechcemy przenieść wideorejestrator do nowego pojazdu. Niemniej to właśnie przylepiane na sztywno mocowanie 3M jest znacznie bardziej pewne i trwalsze od wspomnianych naklejek antystatycznych.
Warte podkreślenia, że kabel zintegrowany z dostarczaną w zestawie ładowarką wtykaną w klasyczne gniazdko instalacji 12 V zwane „gniazdem zapalniczki” ma długość aż 3,5 metra, dzięki czemu nawet jeżeli gniazdko masz w bagażniku, to sięgnie.
To w zasadzie tyle, acha w pudełku jest jeszcze niezbędna papierologia, czyli m.in. szybka instrukcja obsługi . Jednak jeżeli mieliście już do czynienia z jakimkolwiek wideorejestratorem tej marki, nie będzie ona prawdopodobnie w ogóle potrzebna. Oczywiście w zestawie sprzedażowym nie uświadczymy karty pamięci, ale to normalne. To my decydujemy jakiej karty chcemy użyć, podpowiem jedynie, że Mio Mivue 935W obsłuży karty microSD o pojemności do 256 GB, przy czym producent rekomenduje karty w standardzie U3 V30 lub szybszym. Wolniejsze karty mogą zwyczajnie nie nadążyć z zapisem, szczególnie, gdy zdecydujemy się na nagrywanie w maksymalnej rozdzielczości.
Zaletą tego urządzenia jest fakt, że producent zastosował tu uznany sensor optyczny: Sony Starvis CMOS, który jest jedną z najlepszych matryc światłoczułych jakie obecnie są instalowane w dostępnych w sklepach wideorejestratorach. Pod tym względem nie mam uwag, Mio zastosowało dobrej jakości i cieszący się bardzo dobrymi opiniami sensor, co z oczywistych względów wpływa na jakość uzyskiwanych nagrań.
I faktycznie, nie mam uwag do jakości nagrań, te mogą być rejestrowane w kilku różnych trybach. Najwyższa rozdzielczość to 4K (2160p) przy 30 klatkach na sekundę, niemniej moim zdaniem do dokumentowania naszej jazdy w zupełności wystarczą teoretycznie gorszej jakości tryby, wśród których mamy 2,5 K, czyli 1440p przy 60 klatkach na sekundę (i tę różnicę w płynności naprawdę widać), a także tryb o tej samej rozdzielczości (również 2,5 K) ale przy 30 klatkach, jednak z jedną istotną zaletą: z HDR-em. To szczególnie przydaje się nie tylko, gdy jedziemy w gorszych warunkach oświetleniowych (czyt. gdy jest ciemno), ale także w przypadku, gdy podróżujemy pod słońce.
Kolejną, niezbyt oczywistą na pierwszy rzut oka zaletą Mio MiVue 935W jest to, że urządzenie jest pozbawione klasycznej baterii, zamiast tego producent zdecydował się na użycie superkondensatorów. Oczywiście w dalszym ciągu nie zwalnia nas to z zasilania urządzenia z zewnętrznego źródła, ale superkondensatory znacznie lepiej od jakichkolwiek baterii litowo-jonowych czy innych, radzą sobie z różnicami temperatur (a te w samochodzie bywają naprawdę duże, od zimowych mrozów po letnie upały), a także z reakcją na wyłączenie czy włączenie zapłonu pojazdu.
Z pewnym zaskoczeniem udało mi się znaleźć w internecie niezbyt entuzjastyczne opinie o tym modelu w internecie, co dla mnie było o tyle zaskakujące, że dla mnie Mio MiVue 935W to bardzo dobrze skalkulowany produkt zapewniający wysokiej jakości nagrania, czytelne w różnych warunkach pogodowych, choć nie oszukujmy się: nocą tablic rejestracyjnych nie odczytasz, ale fizyki nie da się oszukać. Nie istnieje obecnie wideorejestrator, który by takie coś potrafił. Niemniej wracając do tych opinii, zaskoczyło mnie, że one kompletnie rozmijały się z moimi odczuciami, ale po chwili zrozumiałem. Mio popracowało nad oprogramowaniem. Produkt zadebiutował w I połowie bieżącego roku i od momentu debiutu pojawiły się już aktualizacje oprogramowania, które najwyraźniej usunęły bolączki wieku dziecięcego. Faktem jest, że wszystkie te gorsze opinie pochodziły z czasu zbliżonego właśnie do debiutu urządzenia. Później były już znacznie przychylniejsze.
Współpraca Mio MiVue 935W ze smartfonem przebiegała bardzo dobrze. Aplikacja MiVue Pro to łatwy w obsłudze i solidnie wykonany kawałek kodu. Fajnym ficzerem jest możliwość połączenia smartfonu z kamerą za pośrednictwem WiFi, co umożliwia nie tylko podgląd zarejestrowanych przez wideorejestrator nagrań na telefonie, ale też kopiowanie nagrań do telefonu.
Funkcją wyróżniającą opisywany model wideorejestratora jest też to, że ma on wbudowaną bazę fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości (i tak, dobrze się domyślacie, jak są aktualizacje, to ta baza też może być aktualizowana). Co oznacza, że wideorejestrator zainstalowany w aucie, ostrzeże nas przed jednym i drugim. Oczywiście jest też tryb parkingowy, ale to żadna nowość, raczej powszechne rozwiązanie spotykane w dzisiejszych wideorejestratorach, niemniej dobrze że jest.
Byłbym zapomniał, gdybyście w przyszłości planowali rozszerzyć samochodową instalację o kolejną kamerę, to warto wiedzieć że opisywany przeze mnie wideorejestrator jest wyposażony w złącze przelotowe do zasilania drugiej (w domyśle tylnej) kamery. Ma to o tyle znaczenie, że wówczas z poziomu aplkacji MiVue Pro możemy śledzić i zapisywać dwukanałowy (z dwóch kamer) obraz.
Podsumowując Mio MiVue 935W to solidny zawodnik, zaliczany już do segmentu premium, ale jego cena nie jest wystrzelona w kosmos. Solidne wykonanie, dobrej jakości sensor optyczny, łatwy montaż, intuicyjna współpraca z aplikacją i proste w obsłudze funkcje plus nieszablonowe dodatki (fotoradary, OPP-y). Kilka minut instalacji i po prostu jeździsz z tym sprzętem i masz większy spokój. Cena? Ten sprzęt kupisz obecnie za ok. 500 zł. Jeżeli zdecydujecie się na drugi kanał (kamerę tylną) to w połączeniu z MiVue E60 (to właśnie model tylnej kamery, teraz za 350 zł) mamy system dwukanałowy wciąż w cenie znacznie niższej od 1000 zł.
Mio MiVue J30 – nowy, niedrogi wideorejestrator w ofercie marki Mio