Motorola moto buds+ – zaskakująco udane słuchawki, teraz kupisz je taniej
Moto buds+ marki Motorola zadebiutowały na rynku już chwilę temu. Motorola wcześniej nie oferowała dousznych słuchawek typu true wireless. Rynek jest tu gęsty, konkurencja spora, jak wypadają słuchawki moto buds+? Zaskakująco dobrze.
Szefowie Motoroli podjęli bardzo dobrą decyzję. Projektując swój pierwszy produkt w nowej dla marki kategorii dousznych słuchawek bezprzewodowych true wireless nie próbowali wymyślać koła na nowo, lecz sięgnęli po wiedzę i doświadczenie marki audio rozpoznawalnej na całym świecie: Bose. Kooperację Motoroli z Bose zdradza już gustowny napis na opakowaniu: moto buds+ Sound by Bose. Efekty współpracy? Ponadprzeciętnie dobre.
Zacznę jednak po kolei. Słuchawki dotarły do mnie w zgrabnym, niedużym, granatowym pudełki. Motorola oferuje dwie wersje kolorystyczne: czarną i grafitową. W moje ręce trafiła pierwsza z wymienionych odmian barwnych. Wewnątrz opakowania standardowy zestaw: skrócona, wielojęzyczna instrukcja obsługi, zgrabnie zaprojektowane, bardzo solidnie wykonane etui ładujące z matowego, miłego w dotyku tworzywa. Na wierzchu zgrabny, jakby opalizujący logotyp motoroli i kolejne przypomnieniem współpracy z Bose, a wewnątrz etui para bezprzewodowych słuchawek. Samo etui ma typowy kształt zaokrąglonego prostopadłościanu, otwiera się je w pozycji poziomej, a nie pionowej jak np. w przypadku AirPods Pro 2.
Zaglądając do pudełka głębiej, zlokalizowałam jeszcze dwie pary silikonowych wkładek w dwóch różnych rozmiarach (S i L). Oznacza to, że wraz z tymi założonymi już na słuchawki (rozmiar pośredni: M) mamy trzy pary. Ułatwi to dopasowanie słuchawek do uszu. Zestaw uzupełnia krótki przewód USB do ładowania etui (ma ono gniazdko USB-C). Jednak tutaj już pierwsza zaleta, etui może być ładowane również bezprzewodowo, za pomocą dowolnej ładowarki indukcyjnej zgodnej ze standardem Qi.
Wzornictwo w zasadzie każdych dokanałowych słuchawek bezprzewodowych jest narzucone przez ludzką anatomię, więc trudno tutaj o jakieś rewolucyjne podejście. Tak też jest w przypadku moto buds+. Słuchawki wyglądają podobnie jak wiele innych dokanałowych słuchawek true wireless: silikonowa wkładka, lekko wybrzuszona główka i nóżki z polem dotykowym po zewnętrznej stronie. Słuchawki są może mniej masywne od np. modelu Samsung Buds 3 Pro, czy OnePlus Buds Pro 3. Pod względem lekkości konstrukcji przypominały mi testowane wcześniej Sudio N2 Pro (recenzję znajdziecie w iMagazine 6/2024), ale od modelu Sudio propozycja Motoroli gra sporo lepiej. Podsumowując akapit dotyczący wzornictwa moto buds+, zastrzeżeń do użytych materiałów (matowe tworzywo o miłej fakturze, nie palcuje się i nie brudzi) i jakości wykonania nie mam żadnych.
Jeszcze lepiej wygląda technologiczny inwentarz w opisywanym modelu słuchawek. Wiemy już, że moto buds+ to słuchawki bezprzewodowe. Każda ze słuchawek wyposażona jest w dwa przetworniki dynamiczne, jeden z nich, to 11-milimetrowy przetwornik niskotonowy jest też 6-milimetrowy tweeter. Słuchawki mają certyfikat Hi-Res Audio Wireless, co już sugeruje, że obsługują znacznie więcej niż bazowy kodek SBC. W rzeczy samej opisywane słuchawki obsługują również kodeki AAC (co z pewnością ucieszy posiadaczy sprzętu Apple), czy LHDC 5.0. Obsługa tego ostatniego kodeka oznacza, że można w nich bezprzewodowo słuchać dźwięku o wysokiej rozdzielczości (24-bit/96 kHz), szkoda, że niewiele smartfonów (i żaden iPhone) go nie obsługują. Oczywiście Motorola zadbała o jego obsługę ze względu na fakt, że dźwięk HiRes jest obsługiwany przez smartfon Motorola edge 50 pro. Niestety, znacznie popularniejszego kodeka do strumieniowania dźwięku wysokiej jakości, czyli LDAC, opisywane słuchawki nie obsługują.
To nie wszystko, mamy tu też obsługę Dolby Atmos, czyli technikę dźwięku obiektowego wraz z rozwiązaniem o nazwie Dolby Head Tracking, czyli śledzeniem ruchów głowy użytkownika (z tego trybu skorzystamy na wybranych smartfonach Motoroli, a także pod warunkiem odtwarzania odpowiednio przygotowanego materiału, którym mogą być wybrane utwory w Apple Music, czy niektóre produkcje na Netfliksie). Nie zabrakło też aktywnej redukcji szumów otoczenia, z której można korzystać w różnych trybach działania słuchawek (każda ze słuchawek ma trzy mikrofony ułatwiające zarówno działanie ANC jak i poprawiające jakość rozmów).
Sami widzicie, to nie są „zwykłe” douszne słuchawki. Moto buds+ obsługują również tryb multipoint, co w praktyce oznacza, że można je połączyć z dwoma urządzeniami jednocześnie, np. z komputerem i ze smartfonem, czy ze smartfonem i z tabletem. Największym minusem tych słuchawek dla użytkowników iPhone’ów jest fakt, że mobilna aplikacja Moto Buds pozwalająca kontrolować opisywane słuchawki i sterować ich parametrami nie jest w ogóle dostępna w App Store. Skorzystać z niej mogą jedynie użytkownicy smartfonów z Androidem.
Czy to znaczy, że w przypadku parowania z iPhonem słuchawki są bezużyteczne? Absolutnie nie, po prostu przez brak aplikacji nie możemy np. wpływać na ustawienia gestów i pozostaje nam ich konfiguracja domyślna, czyli dwukrotne dotknięcie pola dotykowego na zewnętrznej stronie nóżki słuchawki to pauza i ponowne odtwarzanie, trzykrotne dotknięcie to z kolei przejście do następnego utworu (gdy trzykrotnie dotkniemy słuchawki prawej) lub do poprzedniego (gdy taką samą ilość razy dotkniesz słuchawki lewej). Z kolei dłuższe przytrzymanie oznacza cykliczne przełączanie się pomiędzy dostępnymi trybami redukcji niepożądanych szumów otoczenia (wyłączone ANC, aktywne ANC, tryb kontaktu z otoczeniem). Dodam, że chwilowe wyjęcie dowolnej słuchawki z ucha, również powoduje automatyczne pauzowanie odtwarzania.
Jeżeli chodzi o czas odtwarzania, producent deklaruje, że z wyłączonym ANC z Moto Buds+ można korzystać nawet 8 godzin, a uwzględniając ładowanie z etui, do 38 godzin. Moja najdłuższa sesja z tymi słuchawkami na raz to cztery godziny. Nie ma mowy, by słuchawki się rozładowały po takim czasie, nawet korzystając z ANC i wysokiej jakości kodeka. Zdecydowanym atutem jest też jakość trybu redukcji szumów otoczenia. Działa on tu bardzo dobrze, ale trudno się dziwić, wszak Motorola wyraźnie podkreśla, że korzystała z wiedzy i doświadczenia ekspertów z Bose, a aktywne tłumienie szumów otoczenia, to coś, co w słuchawkach Bose jest robione wręcz genialnie. Czy tu też jest genialnie? Niezupełnie, ale czy to korzystając z komunikacji, czy podczas jazdy samochodem, albo odcinając się od tłumu kupującego w tym samym sklepie, w którym ja byłam, ANC działał bardzo dobrze. Nie mam uwag.
Jeżeli natomiast chodzi o brzmienie muzyki, to Moto Buds+ pokochają osoby lubiące mocną sekcję basową. Jednocześnie podkreślam, że choć niskie tony potraktowano tu priorytetowo, nie zalewają one całego pasma, pozostałe, wyższe dźwięki również tu słychać, choć osobom, które preferują łagodniejsze tony, bez tak podkreślonej sekcji basowej, mogą być nieco rozczarowane, ale – przypomnę – w przypadku Androida z aplikacji Moto Buds można w szerokim zakresie kontrolować brzmienie. Baza jest tu bardzo dobra.
Na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość. W momencie rynkowego debiutu opisywany model bezprzewodowych słuchawek wyceniano na kwotę 599 zł, choć z drugiej strony jeżeli ktoś w okresie premierowej promocji zakupił smartfon Motorola edge 50 pro, mógł liczyć na grafitowy model moto buds+ w prezencie. Teraz już takich prezentów nie ma, ale opisywane słuchawki sporo potaniały, znalazłam je w wielu sklepach za cenę poniżej 450 zł. Biorąc pod uwagę, że oferują naprawdę dobrą jakość, są one moim zdaniem dobrym pomysłem na prezent: albo dla bliskiego twemu sercu melomana/melomanki, albo dla siebie.
Podsumowując, czy to dobre słuchawki? Nawet bardzo, szczególnie w tej cenie. Trzeba jednak pamiętać, że pełną ich funkcjonalność uzyskamy wyłącznie na wybranych smartfonach Motoroli (np. Dolby Head Tracking i LHDC 5.0, sam LHDC 5.0 jest też na kilku innych smartfonach), zatem jeżeli macie flagowy model Motoroli z tego roku, to w przypadku dousznych modeli z ANC wybór Moto Buds+ jest po prostu wyborem optymalnym. Brzmienie jest bardzo dobre, choć przygotowane pod kątem zwolenników bardziej basowych brzmień. Tym, co powstrzymuje mnie przed rekomendacją tego modelu posiadaczom iPhone’ów jest brak aplikacji Moto Buds na system iOS, jednak aplikacja ta nie jest wymagana, by móc ze słuchawek korzystać.