Monosnap – doskonała alternatywa dla Skitch
Na początku był Skitch – aplikacja z paroma narzędziami, które były wystarczające do opisania zrzutów ekranu. Bardzo ceniłem tę aplikację za swoją „lekkość” oraz to, że nie zajmowała przestrzeni w Docku (w tamtych czasach nie było aż tylu aplikacji działających w menu barze). Ale potem Skitch został wykupiony przez Evernote i coś zaczęło się psuć. Program stał się bardziej toporny i ograbiony z wielu funkcji. Choć od tamtego czasu sytuacja się trochę poprawiła, to zacząłem szukać jakiejś alternatywy. Dziś poszukiwania wreszcie przyniosły rezultaty – do tego stopnia, że Skitch opuścił mój dysk.
Wszystko to za sprawą innego edytora zrzutów ekranu – Monosnap. Jest to aplikacja wracająca niejako do korzeni pierwotnej wersji Skitch. Mamy więc do dyspozycji standardowe narzędzia: strzałki, kształty służące do zaznaczania fragmentów na zrzutach, linie, możliwość ręcznego zakreślania, czy rozmazanie (dla ukrycia danych). Bardzo podoba mi się również narzędzie, którego nie ma w Skitch. Często jest bowiem tak, że wskazując na zrzucie coś strzałką sięgamy po narzędzie do pisania, by poinformować, co pokazujemy. Monosnap posiada narzędzie łączące te dwa, dzięki czemu nie musimy tak dużo klikać. Zmiana koloru, czy grubości linii też nie nastręcza wielu problemów.
Oczywiście Monosnap umożliwia zrobienie wielu rodzajów zrzutu ekranu: całego widoku, wybranego fragmentu, czy konkretnego okna. Dodatkową możliwością, którą przyjąłem z otwartymi ramionami jest zrobienie zrzutu jakiegoś okna z „opóźnionym zapłonem”. Do tej pory spotykałem tę opcję tylko w odniesieniu do zrzutu całego ekranu. Niestety, robienie screenshot’a z opóźnieniem ma mały bug, który nie dodaje cienia do takiego okna (ale po kontakcie ze wsparciem aplikacji dowiedziałem się, że wiedzą o tym błędzie i będzie on naprawiony w następnej aktualizacji). Na dodatek na takie zdjęcie załapuje się również nasz kursor. W tym przypadku nie jestem jednak pewny, czy było to zamierzone, czy to również jakiś błąd.
W Skitch bardzo denerwowało mnie spłaszczanie przezroczystych plików PNG, dodawanych do tej aplikacji za pomocą metody Otwórz plik. W takim wypadku przygotowywanie ładnych opisów zrzutów mija się z celem, jeśli tło jakiejś strony jest inne niż białe. Jak nietrudno się domyślić, Monosnap nie robi takich problemów. Pozwala na zapisywanie ładnych, przezroczystych grafik.
Podobnie jak w Skitch, również Monosnap pozwala na błyskawiczny eksport pliku poprzez złapanie za specjalną zakładkę i przeciągnięcie jej na Biurko lub inne miejsce. I o ile w tej pierwszej aplikacji raz to działało, a raz nie, tak w obecnie opisywanym programie taki sposób zapisu działa bez zarzutu.
Każdy ze zrzutów możemy również wyeksportować bezpośrednio do zewnętrznej aplikacji po najechaniu na pomniejszoną wersję ikony systemowego Podglądu (który jest domyślnym edytorem zewnętrznym – można to oczywiście zmienić w preferencjach) lub klikając na wspomnianą ikonę.
Monosnap daje nam również do dyspozycji przestrzeń w chmurze, gdzie możemy wrzucać swoje zdjęcia. Po założeniu darmowego konta (które można założyć poprzez autoryzację Facebooka) aplikacja ta zyskuje podobną właściwość, jak na przykład Cloud.app. Chodzi o to, że po złapaniu jakiegoś pliku z grafiką możemy go przeciągnąć na ikonę Monospace, a zostanie automatycznie wrzucony na serwer, a my otrzymamy bezpośredni link. Co prawda oprócz dedykowanej chmury mamy na razie do wyboru jeszcze tylko FTP, SFTP oraz WebDAV, ale planowane jest dodanie wsparcia dla najpopularniejszych usług, jak choćby Dropbox. Najprawdopodobniej jednak będzie to opcja płatna (nie wiadomo na razie o jakich kwotach będzie mowa). Jestem jednak gotów zapłacić za taką możliwość.
Na koniec wspomnę tylko, że Monosnap oprócz robienia zrzutów ekranu potrafi również streamować obraz z naszego komputera i z wbudowanej kamery, co może się przydać, do prostych screencastów.
Jeśli więc szukacie alternatywy dla Skitch, zdecydowanie polecam Monosnap, tym bardziej, że również jest darmowy!
Monosnap w Mac App Store: link
Komentarze: 1
Dzięki, zainstalowałem, wypróbowałem :) U mnie też Skitch wylądował w koszu.