iStig NLEstation 2014 Special
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2014
Niektórzy mówią, że śniadanie je bezpośrednio z talerzy Western Digital Red… oraz że RAM-a jego łóżka została zaprojektowana przez Kingstona. My wiemy tylko, że lubi ogrzewać się przy wiatrakach kart graficznych Asusa i nazywa się iStig.
Budowanie hackintoshy, czyli pecetów, na których jest uruchomiony OS X, jest trochę jak tuningowanie samochodów. Nie mówię tutaj o obwieszeniu auta trzydziestoma kilogramami spojlerów, ale poddawaniu ich mechanicznym modyfikacjom, które mają służyć czemuś konkretnemu. Podobnie jak w przypadku samochodów, przy budowie komputerów pod OS X są różne metody – mniej lub bardziej etycznie i moralnie akceptowalne. Tego tematu jednak nie będziemy tutaj poruszać – iStig robi to wyłącznie hobbystycznie i jego przekonania nie są moją sprawą. Cały projekt miał jednak dwa podstawowe założenia:
- iStig nie uznaje piractwa, więc zakupiony został Snow Leopard w wersji „pełnej”, dzięki której pobrano OS X Mavericks z Mac App Store;
- OS X nie został w żaden sposób zmodyfikowany – jest identyczny do tego na Macach; nie różni się absolutnie niczym.
Prawdopodobnie pierwsza instalacja OS X na architekturze Intela powstała w siedzibie firmy i została dokonana przez Johna Kullmanna. Pracował nad tym przez półtora roku i jego szef, Joe Sokol, w końcu poprosił, aby uzasadnił on swoją pensję. John włączył peceta, a ekran przywitał ich wiadomością „Welcome to Macintosh”. Jak tylko Sokol to zobaczył, to pobiegł po Bertranda Serleta, który z kolei zapytał, ile czasu potrzebowałby na zainstalowanie OS X na Sony Vaio. Odpowiedział, że „nie potrzebuje na to dużo czasu”. Bertrand zapytał, czy dwa lub trzy tygodnie wystarczą, a Kullmann rzekł, że owszem i potrzebuje… dwie lub trzy, ale godziny. Następnego dnia Steve Jobs poleciał spotkać się z prezesem Sony w tej sprawie, ale porozumienie nigdy nie doszło do skutku.
Jedyne, co Wam jeszcze mogę zdradzić na temat samego iStiga to fakt, że od kilku ładnych lat prywatnie korzysta z Maców (służbowo niestety z Windows), miał bodajże każdy model iPhone’a i większość iPadów, jakie się pojawiły na rynku. To zresztą dzięki niemu miałem okazję pierwszy raz w życiu spędzić dłuższą chwilę z iPhone OS 1.0. Komputery i poznawanie tajników OS X to jego hobby, którym poświęcił już kilka miesięcy życia, przemierzając internet wzdłuż i wszerz, w poszukiwaniu wiedzy i informacji. Osobiście podejrzewam, chociaż nigdy tego nie przyznał, że czuje się trochę jak Steve Jobs i Woz – piratem (nie mylić ze złodziejem!), ale niekoniecznie z Doliny Krzemowej. Robi to dlatego, że jest to możliwe i dlatego, że nie każdy to potrafi. Na polskiej scenie hackintoshowej jest to zdecydowanie jedna z niewielu postaci, która naprawdę wie, o czym mówi. Spędziłem z nim zresztą kilkanaście godzin na rozmowie o tym wszystkim. Tłumaczył mi, co robi, dlaczego tak, a nie inaczej i dlaczego nigdy nie miał problemów z uaktualnianiem OS X. To czarna magia, mówię Wam.
Ale wracając do meritum. Kilka tygodni temu, w luźnej dyskusji z iStigiem, dowiedziałem się, że będzie budował nowy komputer dla siebie, przeznaczony do montażu wideo. Nie zastanawiając się długo i całkowicie spontanicznie zaczęliśmy ustalać jego specyfikację techniczną. Całość, wraz z monitorem, miała zmieścić się w określonym budżecie i jednocześnie być możliwie najszybsza do kilku konkretnych zadań. Gdy konfiguracja już została przez niego ustalona do ostatniej śrubki, odezwałem się do trzech firm obecnych na rynku, aby wsparły jego projekt swoją wiedzą i doświadczeniem – była okazja, by przynajmniej tymczasowo, stworzyć coś wyjątkowego i następnie poddać to testom.
Asus przysłał do oceny swoją najszybszą odmianę karty graficznej opartej o AMD R9 280X… a potem dosłał drugą. Kingston z kolei pojechał po bandzie i przysłał 32 GB swoich najszybszych RAM-ów, które określone są ksywą „Beast” i przy okazji do paczki wrzucił dwa SSD HyperX 3K o pojemności 480 GB każdy. Western Digital z kolei przysłał dwa dyski twarde, które mają być przeznaczone pod archiwum materiałów wideo – dwie sztuki WD Black o pojemności 3 TB każda, które będą złączone w RAID 1 dla zwiększenia bezpieczeństwa.
Powyższa lista hardware’u jest obecnie w trakcie testów i już dzisiaj mogę Wam zdradzić, że ta konfiguracja się nie zmieni. Na obecną chwilę iStig ma jeszcze obiecany dostęp do dwóch R9 290X.
Czego się tutaj nie dowiecie
Niektórych z Was muszę od razu zmartwić – z tej serii artykułów nie dowiecie się, jak zainstalować OS X na pececie. To nie będzie poradnik krok po kroku, a raczej przedstawienie Wam ciekawego projektu oraz pokazanie, jaką wydajność taki komputer może osiągnąć. iStig przy okazji stara się obalić kilka mitów i już wiem, że w trakcie dwóch ostatnich tygodni pojawiło się kilka pytań, na które na obecną chwilę nie ma jeszcze odpowiedzi.
Dodam jeszcze, że pomimo iż iStig wytłumaczył mi to wszystko krok po kroku, to prawdopodobnie nie potrafiłbym tego dokonać samemu. A gdybym to ja miał coś takiego robić, to jestem przekonany, iż samo odszukanie informacji potrzebnych do zrozumienia każdego etapu instalacji zajęłoby mi przynajmniej dwa tygodnie przy poświęconych ośmiu godzinach dziennie.
Całość jest w każdym razie stosunkowo prosta, dopóki nie ma niestandardowych problemów. A te ponoć są zawsze, ze względu na mnogość dostępnych konfiguracji i wersji sprzętowych oraz programowych hardware’u. Są też dobre i złe sposoby instalowania OS X. Takie, które gwarantują w przyszłości niestabilność oraz takie, gdzie rzekomo nie odróżnia się potem komputera od fabrycznego Maca.
Konfiguracja*
Monitor: Apple Cinema Display 27″ (około 2000 PLN, używany)
Obudowa: SilverStone FT03 w kolorze tytanowym (ok. 600 PLN)
Płyta główna: Asus Maximus VI Gene (ok. 685 PLN)
CPU: Intel Core i7 4770K 3,5 GHz „Haswell” (ok. 1215 PLN)
Pamięć: Kingston HyperX Beast 4 × 8 GB DDR3 2400 MHz (ok. 1500 PLN za 32 GB kit)
SSD: Kingston HyperX 3K 480 GB (×2) (ok. 1600 PLN)
HDD: Western Digital WD Black 3 TB (×2) (ok. 690 PLN)
GPU: ASUS Radeon R9 280X Direct CU II (×2) (ok. 1520 PLN)
Chłodzenie CPU: Corsair H80i (ok. 350 PLN)
Wentylatory: Noctua NF-S12A (×2) i Noctua NF-F12 (×2) (ok. 90 PLN)
Zasilacz: Seasonic Platinum-760 (ok. 760 PLN)
Inne: moduł Bluetooth, SuperDrive
*Ceny brutto za sztukę. Powyższe ceny są przybliżonymi cenami, bez rabatów, za jakie można nabyć wszystkie podzespoły.
iStig zamówienie złożył w sklepie komputerowym Proline.pl, który akurat na stanie miał wszystkie potrzebne mu części i przy okazji dostał od nich rabat. Zestaw w takiej konfiguracji, z monitorem, ale z jedną kartą graficzną, zamknął się w budżecie mniejszym niż 12 tysięcy złotych.
Dlaczego
Wielu z Was prawdopodobnie zastanawia się, dlaczego iStig zdecydował się na powyższe podzespoły. Na rynku zapewne jest wiele innych, które działałyby prawidłowo, ale za wyborem większości z powyższego sprzętu stoją konkretne powody.
Apple Cinemy Display 27″ – najprościej dzisiaj podłączyć starszy model ze względu na standardowy Mini DisplayPort. Wszystko oczywiście działa, włączając w to głośniki, mikrofon i kamerę iSight.
SilverStone FT03 – ta obudowa to jedna z niewielu na rynku, która ma bardzo nietypowy układ – jest pionowa. Oznacza to, że „śledzie” czy też porty płyty głównej wychodzą na górze obudowy zamiast na jej tyle. Dzięki temu obudowa jest praktycznie w całości gładka, a przy tym ma stosunkowo nieduży footprint i jednocześnie mieści w środku 35-centymetrowe karty graficzne. Dwie. Na podłodze zajmuje prostokąt o wymiarach 235 × 284 milimetry. Dla porównania, Mac mini zajmuje 197 milimetrów na obu bokach. Różnica jest oczywiście na wysokość, bo ta wynosi 487 milimetrów. Górny panel, który robi za tył komputera, jest dodatkowo przysłonięty zdejmowaną kratką, która maskuje kable wychodzące z góry. Podobnie kabel zasilający wpina się do spodu obudowy, dzięki temu wszystkie cztery ścianki są gładkie, poza logo i wąską szparą na płyty DVD. Obudowa wymaga napędu typu slim i slot-in – idealnie pasuje ten z iMaca lub Maca mini. Można też zaszaleć z Blu-rayem. Wadą tej obudowy jest stosunkowo mało miejsca w środku oraz konieczność przerobienia jej pod wodne chłodzenie procesora. Teoretycznie ma miejsce na trzy dyski, ale bez większych problemów da się w niej zamontować dwa 3,5″ HDD oraz trzy 2,5″ SSD lub HDD. W komplecie są cztery 120-milimetrowe wentylatory, które natychmiast wylądowały na śmietniku – były za głośne.
ASUS Maximus VI Gene – to jedna z najlepszych płyt głównych w formacie mATX na rynku, która w zasadzie bez problemów współpracuje z OS X. Ma sześć portów SATA 3 na kontrolerze Intela, dzięki czemu ograniczenie stanowi wyżej wymieniony FT03. Dodatkowe dwa porty na kontrolerze ASMedia należy wyłączyć. Jako że w iStig w tej konfiguracji wykorzystuje Apple Cinema Display, to nie musimy martwić się wbudowaną kartą dźwiękową, którą wyłącza się w UEFI (następca BIOS-a) – ACD jest widziany przez OS X jako osobne wyjście dźwięku. Karta sieciowa wbudowana w płytę główną działa z systemem „out of the box” bez konieczności hackowania kextów, a dodatkowe złącze umożliwia zamontowanie odpowiedniego modułu na mPCIe zapewniającego Bluetooth 4.0 oraz Wi-Fi – oba oczywiście w pełni kompatybilne z fabrycznymi driverami OS X. W tej konfiguracji zabrakło tego modułu, ponieważ iStig nie potrzebował Wi-Fi, a moduł do Bluetooth 2.0 już posiadał. Płyta dodatkowo wspiera wiele marek RAM-ów na rynku i idealnie integruje się z Kingstonami po profilu XMP – przyjmuje maksymalnie 4 kości po 8 GB każda. Na deser pozostaje do dyspozycji 6 portów USB 3.0 oraz tyle samo starszych 2.0.
Intel Core i7 4770K – to najszybszy procesor, jaki można wsadzić do płyty Asus Maximus VI Gene. Jest to prawie analogiczny model do tego, którego znajdziemy w topowym iMacu. Różnicę stanowi literka K, która umożliwia podkręcanie CPU. W iMacach siedzi model i7 4770 taktowany częstotliwością 3,5 GHz. Model, który dotarł, niestety nie jest najwyższych lotów – stabilnie kręci się do 4,1 GHz przy 1275 V (na wszystkich rdzeniach) i pamięciach ustawionych na 2400 MHz. Jeśli te ostatnie obniżymy do 2133 MHz to CPU „kręci się” do 4,4 GHz (również na wszystkich rdzeniach). iStig miał w swoim poprzednim komputerze identyczny procesor, który bezproblemowo wchodził na 4,5 GHz przy RAM-ach na 2400 MHz. Najlepsze sztuki, które rzekomo stanowią jedynie około 30% całości produkcji, potrafią wyciągnąć 4,8 GHz stabilnie.
Kingston HyperX Beast 4×8 GB DDR3 2400 MHz – prawie zawsze korzystałem z RAM-ów Kingstona w swoim życiu. iStig zresztą również, a mam na myśli tutaj czasy, które pamiętały Intela 386DX/33. Tak na marginesie to 12 GB, które siedzi w moim iMacu również jest tej firmy. Przez dwadzieścia lat raz trafiła mi się wadliwa kość – oczywiście została wymieniona na nową od ręki, a nie byłem wtedy jeszcze pełnoletni. Dobre doświadczenia spowodowały, że jestem wierny tej marce – długo iStiga nie musiałem namawiać. Pomijam zupełnie fakt, jak zabójczo model Beast wygląda… Z powodu radiatorów zamontowanych na kościach, są one bardzo wysokie; na tyle, że uniemożliwiają montaż dużego radiatora na procesorze. Wybór tych kości podyktował wodne chłodzenie. Alternatywą byłby mniejszy radiator z mniejszymi, i tym samym głośniejszymi, wiatrakami.
Kingston HyperX 3K 480 GB – iStig dotychczas korzystał z różnych marek SSD, za każdym razem innych. Był zdecydowany na model HyperX po moich dobrych doświadczeniach z jego starszym bratem. Fakt, że Kingston dał mu dostęp do dwóch takich samych modeli tylko uradował go jeszcze bardziej – jak tylko się o tym dowiedział, to zaczął knuć swój nikczemny plan. Oba SSD mają 480 GB i razem są widoczne jako jeden dysk o pojemności 960 GB dzięki skonfigurowaniu ich jako RAID 0 pod OS X. Prędkości nie wzrosły dwukrotnie, ale jak iStig przesłał mi pierwszego screenshota ze wstępnych benchmarków to miałem szczękę na podłodze… wartość blisko 1 GB na sekundę przy odczycie daje sporo do myślenia. Jako że RAID 0 nie jest bezpieczny, wymaga on częstych backupów. Jeśli jeden z dysków padnie z jakiegoś powodu, to tracimy dane na obu. Najszybszą i jednocześnie najbezpieczniejszą konfiguracją byłby RAID 10, do którego potrzebne są przynajmniej cztery dyski – może kiedyś będzie mu dane przetestować taką konfigurację, ale tymczasem zastanawia się, jak się dodatkowo zabezpieczyć.
Western Digital WD Black 3 TB – blisko 1 TB powierzchni na SSD to z pozoru bardzo dużo, ale w żadnej mierze nie wystarczy na wszystkie materiały wideo i projekty w Final Cut Pro X, dla których potrzebne jest miejsce. iStig w tym celu zdecydował się na dwa 3 TB talerzowe dyski o wysokiej wydajności. Z produktów Western Digital korzysta od wielu lat, więc wybrał model Black, który najlepiej pasuje do jego potrzeb. Próbowałem go namówić również na konfigurację w RAID 0, która podwoiłaby ich wyniki, ale wygrał u niego rozsądek. Archiwalne materiały wideo muszą być bezpieczne, więc dyski działają w mirrorze (RAID 1) – jeśli jeden z nich padnie, to dane nadal będą na drugim.
ASUS Radeon R9 280X Direct CU II – Wybór na kartę Asusa padł z dwóch prostych powodów. Po pierwsze, jest tej samej firmy co płyta główna, więc nie powinno być z nią żadnych problemów. Po drugie, większość kart na rynku to modele referencyjne, które są bardzo głośne. Asus w wersji Direct CU II ma własną konstrukcję chłodzenia. Za przepływ powietrza odpowiadają dwa wiatraki zamiast jednego, co finalnie kończy się jego znacznie cichszą pracą. Ten Radeon wyposażono w 3 GB pamięci oraz cztery porty – dwa DVI, jeden HDMI oraz jeden DisplayPort, który idealnie przyjmuje kabel mini DisplayPort od Apple Cinema Display po zastosowaniu przejściówki. Widziałem już wstępne wyniki tej karty i zdradzę już dzisiaj, że to był bardzo dobry wybór do montażu wideo w Final Cut Pro, który wspiera OpenCL. AMD nadają się idealnie do tego zadania i znacząco przewyższają osiągi kart Nvidii. Wspominałem już, że iStig ma dwie 280X?
Corsair H80i – to największa chłodnica, jaka mieści się do wybranej przez iStiga obudowy, a przy okazji jest wysokiej jakości i zbiera dobre opinie. Można ją zamontować na dwa sposoby i robi się to w miejscu górnego wentylatora wydmuchującego powietrze, który z kolei został zastąpiony niżej wymienioną znacznie cichszą Noctuą. Jako że chłodnica H80i wymaga dwóch wentylatorów w systemie push-pull (czyli wentylator pod nią pcha powietrze na nią, a ten nad nią wyciąga je poza obudowę), to całość robi się wysoka w pionie i ogranicza wewnętrzną przestrzeń. Rozwiązaniem jest wyprowadzenie górnego wentylatora do przestrzeni pomiędzy górą obudowy a jej maskownicą. Niestety to wymaga przycięcia wspornika we wnętrzu obudowy, aby sporych rozmiarów chłodnica mogła się oprzeć o górną blachę obudowy.
Noctua NF-S12A i Noctua NF-F12 – to są jedne z najlepszych i najcichszych wentylatorów na rynku, wyposażone w podkładki zapobiegające wibracjom. Obudowa SilverStone FT03 przyjmuje albo cztery 120 milimetrowe wiatraki, albo trzy z tych pierwszych oraz dwie osiemdziesiątki na dole. iStig preferuje większe średnice i wolniejsze obroty, więc dwa dolne wentylatory zastąpił modele NF-S12A, które osiągają przy normalnej pracy około 400-500 rpm – mają zamontowane opcjonalne ograniczniki obrotów. Górne wentylatory z serii NF-F12, zamontowane na chłodnicy H80i, również są ograniczone – bez obciążenia osiągają około 600-700 rpm. UEFI płyty głównej naturalnie je rozkręca, gdy zajdzie taka potrzeba. Przy maksymalnych obrotach są znacząco cichsze niż iMac działający przy 6000 rpm. Dopiero rozkręcenie się wentylatorów na karcie graficznej powoduje, że komputer się słyszy. Mają jedną wadę – firma Noctua zapomniała zatrudnić osobę odpowiedzialną za ich wygląd. Są brzydsze niż noc.
Seasonic Platinum-760 – to unikalny zasilacz bardzo wysokiej jakości, który przy okazji charakteryzuje się wysoką sprawnością. Posiada dwa tryby pracy, przy czym najbardziej interesujący jest ten hybrydowy. Wiatrak, w którego wyposażono Seasonic, nie kręci się dopóki nie ma takiej potrzeby, dzięki czemu jest idealnie cichy. Dzieje się tak, gdy komputer nie potrzebuje więcej niż 25-35% maksymalnej mocy zasilacza – to dotyczy pracy komputera bez dużego obciążenia, przykładowo przeglądając www, korzystając z Office’a czy poczty. W zakresie 35-55% wiatrak leniwie generuje 16 dBA, a słychać go dopiero podczas większego wysiłku. iStig płakał, że nie udało mu się dostać modelu 850-wattowego, który powinien jeszcze dłużej działać pasywnie. Chciałbym zwrócić uwagę na istotną rzecz – zasilacz dostarcza tylko tyle prądu, ile komputer w danym momencie potrzebuje, więc włożenie 700- czy 1000-wattowego zasilacza nie oznacza, że tyle jest rzeczywiście pobierane non-stop. iStig też zwrócił mi uwagę, że obudowa FT03 mieści jedynie zasilacze nie głębsze niż 180 milimetrowe.
Moduł Bluetooth – Bluetooth jest jednym z większych problemów w Hackintoshach. Wynika to z faktu, że większość modułów z pozoru działa prawidłowo, ale w 99% przypadków usypiają one razem z komputerem. Jeśli więc mamy bezprzewodową klawiaturę i myszkę, to nie możemy ich potem wybudzić z uśpienia inaczej niż przyciskiem na obudowie, który działa analogicznie jak ten w Macach. iStig kiedyś zbudował własny moduł na USB, który został wyciągnięty z MacBooka Pro. Działa znakomicie, ale wspiera jedynie standard 2.0. Na rynku obecnie jest kilka rozwiązań nowszych w postaci „dongle”, ale wymagają one importu z zagranicy i tym samym wiążą się z kosztami rzędu 400-500 PLN.
Rynek PC cierpi na jeden ogromny problem – trudno znaleźć ładną obudowę. SilverStone FT03 to jeden z ciekawszych projektów na rynku, w szczególności dla osób, które mają ograniczoną przestrzeń pod biurkiem na komputer. Sam próbowałem iStigowi znaleźć jakąś sensowną alternatywę, bo korzystał już wcześniej z tego case’a, ale poległem – jedna jedyna, która się do czegokolwiek nadawała, miała znacznie większe gabaryty. Tym samym trudno jest stworzyć konstrukcję minimalizmem i urodą przypominającą produkty Apple. Jest to wręcz niemożliwe na obecną chwilę. Alternatywą są całkowicie customowe projekty na własną rękę, ale te z kolei wymagają dużych pokładów czasu i cierpliwości. Zresztą tylko raz widziałem obudowę od Maca Pro przerobioną pod podzespoły peceta, która wyglądała jakby była fabryczna.
Towarzyszyłem iStigowi podczas procesu tworzenia jego „NLEstation 2014 Special” i to nie jest projekt na jedno popołudnie. W praktyce potrzebne są przynajmniej trzy pełne dni, aby wszystko dopiąć na ostatni guzik. Jak skrytykowałem go za brzydkie poprowadzenie kabli, to spędził kilka godzin następnego dnia na ich poprawianiu. Do tego dochodzi jeszcze instalacja OS X, która jest prosta, jeśli wie, co się robi i jak się rozwiązuje problemy. Dla iStiga to kwestia kilkunastu minut. Dla mnie, jak już wspominałem, prawdopodobnie kilkunastu dni.
Hackintosh nie jest alternatywą dla komputera z logo Apple. Nie da się go porównać pod względem wygody fizycznego użytkowania. Ujmę to tak – idę to sklepu, kupuję iMaca, stawiam go na biurku i po pięciu minutach jest włączony i prosi mnie o założenie konta. Trwa to niestety tak długo, bo w tym czasie poszedłem sobie zrobić kawę. Hackintosh, zakładając, że budujemy go sami, wymaga przynajmniej trzech dni na stosunkowo ładne złożenie hardware’u (wprawne osoby zrobią to w dzień), licząc konieczność „podpiłowania” wspornika obudowy. Dla mnie byłby to tydzień wyjęty z życia, a sam projekt na dodatek wymaga sporej dozy cierpliwości.
Dlaczego ludzie to robią? Budują Hackintoshe? Powodów jest zapewne mnóstwo. iStig robi to dlatego, że może. Inni być może chcą oszczędzić trochę pieniędzy, bo ich nie stać na Maca Pro, a ich najukochańszym hobby jest obróbka gigapikselowych panoram w Photoshopie. Nie da się ukryć, że Apple oferuje bardzo specyficzne komputery dla większości konsumentów, ale zawsze znajdzie się taki, który będzie miał inne potrzeby.
Osobiście pod największym wrażeniem jestem z powodu wiedzy iStiga. Z powodu czasu, jaki na to poświęcił. Jest naprawdę niewiarygodna…
W przyszłym miesiącu przedstawię Wam w streszczeniu, jak wygląda konfiguracja części programowej takiego komputera oraz postaram się zaprezentować wyniki benchmarków. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, o których jeszcze nie wiem, to tradycyjnie zapraszam do kontaktu.
Partnerzy technologiczni
Galeria
Zapraszam do zapoznania się ze zdjęciami iStiga NLEstation 2014 Special, którymi dokumentował niektóre etapy budowy komputera. Obudowa FT03, jak się okazało, wymaga kilku sztuczek, aby całość była estetyczniejsza.
Rys. 1. Przez ten otwór należy przepchnąć kabel zasilający, który prowadzi do zasilacza. To tylko wydaje się niemożliwe. Dzięki temu przewód idzie pod wentylatorem zamiast przez środek komputera.
Rys. 2. Oto wycięty wspornik górnej części obudowy. Pierwotnie był w kształcie trójkąta.
Rys. 3. Przewód z rys. 1 poprowadzony za wentylatorem wygląda znacznie lepiej.
Rys. 4. Wnętrze komputera z zamontowaną płytą główną Asusa. Dolny fabryczny wentylator zostanie wymieniony.
Rys. 5. Dzięki wyciętemu wspornikowi z rys. 2 można chłodnicę przykręcić do obudowy, a jeden z wentylatorów wyprowadzić do części górnej. Bez tego zabiegu trzeba całość umieścić we wnętrzu obudowy – górny wentylator trzeba umieścić pomiędzy górną blachą a chłodnicą.
Rys. 6. Wnętrze obudowy z zamontowanym chłodzeniem CPU oraz kościami pamięci Kingston HyperX Beast.
Rys. 7. Środkowy i dolny wentylator zostały później wymienione na wspomniane Noctuy, które dotarły z opóźnieniem.
Rys. 8. Dwa Kingstony HyperX 3K 480 GB zamontowane w kieszeni dla dysków 3,5″, po obu stronach niebieskiej kieszeni.
Rys. 9. Przód obudowy z logiem firmy SilverStone oraz slotem na płyty DVD.
Rys. 10. Bok obudowy. Dwie boczne oraz przednie ścianki są ściągane bez potrzeby stosowania narzędzi.
Rys. 11. Górna część obudowy, na której znajdują się dwa przyciski oraz dwa porty USB.
Rys. 12. „Tył” obudowy po zdjęciu plastikowej maskownicy.
Komentarze: 4
Chętnie zobaczyłbym update tego artykułu. Jaką teraz iStig wybrałby płytę pod Skylake’a, jaką grafikę i jakie dyski.
Nie wybrałby. Od tamtej pory bez alpejskich kombinacji nie złożysz takiego zestawu.
Co rozumiesz przez alpejskie kombinacje?
Korzystanie z kextów trzecich, na początek i żeby działał sleep/wake.