Targi Rzeczy Ładnych
Nasz nadworny ilustrator – Paweł Jońca – wystawiał się ze swoimi pracami na Targach Rzeczy Ładnych w City Shopping w Warszawie. Daleko nie miałem, nie mogłem więc sobie odpuścić okazji odwiedzenia go w tym miejscu, a przy okazji obejrzenia, co inni ciekawego oferują.
Targi Rzeczy Ładnych mają z założenia prezentować produkty polskie. Niszowe. Designerskie. Cool. O ile w większości były właśnie takie, to niestety znalazło się kilka mniej atrakcyjnych akcentów. Jedna z polskich firm, która się tam wystawiała, importuje na przykład pewien produkt z Dalekiego Wschodu i na targach sprzedawała go z 1000% marżą. Nie widzę nic złego w prowadzeniu takiego biznesu, ale na tej wystawie nie powinni byli się znaleźć. Na szczęście znalazłem mnóstwo innych, prawdziwie interesujących rzeczy.
Muszę wspomnieć o pracach Pawła – nie wiem, co jest tak pięknego w jego skrzywionym umyśle, ale jego wyjątkowa twórczość do mnie przemawia na wielu płaszczyznach. Ma też kilka perełek, które w końcu zawisną na moich ścianach – jak tylko odpowiednio przygotuję na nie miejsce.
Wiem, że to brzmi jak reklama, tymczasem jestem po prostu ogromnym fanem jego twórczości. Niestety, nic mi za to nie płaci, ale jeśli Wy zechcielibyście mu oddać kilka swoich zarobionych złotówek (dolarami prawdopodobnie też nie wzgardzi), to jego sklep znajduje się tutaj.
Wracając jednak do samych targów – nie wiedziałem, co zastanę na miejscu, nie miałem więc specjalnych oczekiwań, ale produkty prezentowane przez wystawców przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Meble z litego drewna na zamówienie? W 100% ręczna robota, cięte, szlifowane, malowane i rzeźbione w Polsce? Proszę bardzo. Spędziłem z właścicielem firmy prawie pół godziny, rozmawiając wyłącznie o tym, co może, a czego nie. Zasugerował nawet meble z czarnego, palonego drewna. Tak, palonego. Spalanego! Ogniem! Kontrolowanym na szczęście, a potem odpowiednio przygotowanym. Coś niesamowitego…
Poznałem też parę, która przejechała pół Polski, aby się tutaj znaleźć. Specjalizują się w renowacji starych mebli, w tym wielu ciekawych perełek z czasów PRL-u. Mają też serię bardziej zwariowanych tworów, ale najbardziej urzekł mnie fakt, że używane meble mogą odtworzyć do stanu nowego lub używanego. Należy tylko określić, jak bardzo mają być zniszczone. W sumie kiedyś dziurawiło się jeansy, zanim producenci nie zaczęli tego sami robić…
Oprócz tego mają w ofercie też mnóstwo akcesoriów, które pomogą stworzyć odpowiedni klimat w domu. Wystawiali też prawdopodobnie stuletni fotel bujany, który urzekł moją Iwonę tak bardzo, że siłą musiałem ją odciągnąć od stoiska, inaczej groziłoby to kredytem w banku.
Wielu wystawców oferowało wszelkiej maści plakaty, mapy lub obrazy, stylizowane na przeróżne epoki. Seria z polskimi samochodami – od malucha po warszawę – mnie także urzekła, ale do najciekawszych projektów należał ten Łukasza Majewskiego. Tworzy on z kartonu trójwymiarowe mapy przeróżnych miast – na wystawie pierwsze skrzypce grała Warszawa – które mają tak drobne i perfekcyjnie odwzorowane detale, że aż trudno uwierzyć, że taka szczegółowość jest w ogóle możliwa.
Wystawiała się też ekipa z City Art Posters oferująca plany miast w stylu zabytkowych akwareli. Dbałość o typografię, kartografię i wszelkie detale całkowicie mnie porwała – na pewno coś u nich zamówię.
Najważniejsze jednak jest to, że oprócz map samych miast, mają też mapy Polski i wybranych dzielnic. Na żywo robi to naprawdę piorunujące wrażenie.
Znalazłem też dwa stoiska z rowerami – Fera i Le Grand. Obie manufaktury oferują wyjątkowe modele, ale Fera przebiła chyba wszystko, co widziałem. Mają w ofercie rowery z ramą z bambusa ważące mniej niż 10 kilogramów, w rozsądnych cenach – wyróżnianie się na ulicy staje się coraz prostsze.
Manufaktur meblarskich było oczywiście znacznie więcej niż te, które wymieniłem. Podobnie sporo widziałem firm oferujących pościel, poduszki oraz wszelkie akcesoria miękkie, dla dorosłych i dla dzieci. W szczególności spodobały mi się pomysły CosyPillow i ich seria „Mr. & Mrs.”. Iwona jednak nie mogła oderwać oczu od uroczo nazwanej firmy „Wiewiórka i Spółka” tworzącej dekoracje na przyjęcia. Przyznam, że ich fantazyjność nawet na mnie zrobiła wrażenie.
Znalazło się jednak jedno stoisko, które „rozwaliło system” – LampAttack. Ta manufaktura wyszukuje stare industrialne elementy i przekształca je w małe dzieła sztuki – głównie lampy. Jednak to przełączniki ze starych fabryk, przerobione na włączniki do oświetlenia wywarły na mnie największe wrażenie – są absolutnie wyjątkowe.
To były moja pierwsza wizyta na Targach Rzeczy Ładnych, ale na pewno nie ostatnia. To, ile inspiracji do najprzeróżniejszych własnych projektów tam znalazłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Polecam każdemu.
Ciekawe linki
- Fera Bikes
- Le Grand
- Mr & Mrs Sleep
- Paweł Jońca
- Poppy Works
- Rzemiosło – Łukasz Majewski
- STFurniture
- Wiewiórka i Spółka
- Retromania
- Robimy Stoły
- City Art Posters
- LampAttack
Na obecną chwilę nie wiadomo kiedy będzie następna edycja Targów Rzeczy Ładnych, ale możecie śledzić ten projekt na Facebooku.