Analogowy dziennik w świecie technologii
W świecie smartfonów, setek aplikacji do tworzenia notatek i zarządzania swoim dniem papier trochę poszedł w odstawkę. Choć o korzyściach z prowadzenia dziennika mówi kilka znanych osób ze świata produktywności, to nadal bardzo mały procent z nas faktycznie je pisze. A szkoda.
Dziennik nie wymaga od nas wiele czasu, naprawdę. Nikt nigdy nie powiedział, że to muszą być wynurzenia na pełną kartkę w zeszycie. Wystarczy kilka zdań, podsumowanie, bez szczegółów na temat pogody, ze skupieniem się na sobie. Czy dzień był dobry? Produktywny? Jak moje samopoczucie? Wydarzyło się coś ważnego lub niecodziennego? To pytania, na których powinniśmy się skupić w pierwszej chwili.
Dziennik nie wymaga umiejętności, poza jedną: pisaniem, fizycznym. Nie musicie używać kwiecistych opisów i epitetów godnych polskich wieszczy. Wystarczy, że użyjecie najprostszych zdań, faktów, bez przywiązywania uwagi do ich atrakcyjności. Z czasem pewnie wypracujecie sobie swój idealny „styl”. Możecie też bazgrać jak kura pazurem, byle byście potrafili się sami doczytać.
Dziennik nie wymaga wiele, bo, żeby zacząć, wystarczy wygodny długopis i zeszyt, po prostu zeszyt. Może być w kratkę, w linie lub czysty, może być kieszonkowy lub większy, byle dla Was był wygodny. Niektórym wystarczy na dłużej najprostszy zeszyt kupiony w kiosku czy sklepie papierniczym, bardziej wymagający sięgną po klasyczne rozwiązania znanych marek, by nie przejmować się, gdy wezmą pióro do ręki.
W notatnikach można przebierać bez końca, skupiając się na okładce, jakości papieru czy cenie. Jest jednak kilka specjalnych rozwiązań i parę z nich Wam pokażę.
One line a day
Dziennik na pięć lat, który zaznaczone ma dni roku od pierwszego stycznia do ostatniego dnia grudnia. Na każdej kartce mamy pięć sekcji, po jednej na każdy kolejny rok, który zaznaczamy w specjalnie przygotowanym polu. Miejsca nie jest dużo – pięć linijek, na kartce mniejszej niż A5.
Cena: 16,75 dolarów (na Amazonie aktualnie jest promocja i można go kupić za 10 dolarów)
Some lines a day
Produkt Leuchtturma, czyli znanej i cenionej marki, szczególnie wśród użytkowników wiecznych piór. Projekt jest znacznie „czystszy” niż w przypadku poprzednika. Proste linie, rozmiar A5, klasyczny beżowy papier w szare linie.
Cena: 72 złote
Colour a month
Bardzo interesująca wersja dziennego kalendarza stworzona przez Moleskine. W obitej skórą okładce znajdujemy dwanaście kolorowych kieszonkowych notatników, po jednym na każdy miesiąc. W środku każdego z nich mamy jeden dzień na stronie, a na okładce numerek miesiąca. Na końcu zeszytu znajdziemy kieszonkę i kilka stron z perforacją do wyrywania. W zestawie otrzymujemy jeszcze naklejki indeksujące na grzbiety notatników z nazwą konkretnego miesiąca.
Cena: 130 złotych
Osobiście pamiętnik prowadzę już około siedem lat. Zdarzały mi się oczywiście przerwy, z mniej lub bardziej błahych powodów. Przykładowo, ostatnia kwartalna przerwa spowodowana była tym, że mój ulubiony długopis paskudnie prezentował się w wysokich liniach zeszytu, który przeznaczyłam na pamiętnik. Gdy dorosłam do zmiany na mniej inwazyjne pisadło, wszystko wróciło do normy.
Aktualnie korzystam z notesu Peter Pauper Press kupionego w lokalnym sklepie papierniczym. Od niego rozpoczęła się moja przygoda z notatnikami, które były czymś więcej, niż ładną okładką znalezioną na półce w Empiku.
Zostało mi ostatnie kilkadziesiąt stron, może miesiąc używania, bo jestem z tych, którzy potrafią nabazgrać dziennie trzy strony. Następny w kolejce jest przepiękny Castelli z serii Black&Gold, który podziwiać mogliście parę tygodni temu.
Czasem piszę długopisem, czasem piórem. W linii o wysokości 7 milimetrów źle wyglądają tylko moje grube olejowe Piloty z końcówką 1.6 mm. Typowe 0.6 mm wygląda dobrze, tak samo pióra z końcówkami F oraz M.
Nie jestem specjalnie sentymentalną osobą, ale czytanie starych pamiętników sprawia mi przyjemność. Czasem człowiek zapomina o swoich priorytetach sprzed kilku lat, o zmartwieniach i radościach, o małych sukcesach czy wydarzeniach, o których miał nigdy nie zapomnieć. Dobrze jest móc wrócić.
Dla ludzi, którzy jeszcze nie są gotowi na kontakt z papierem, istnieją aplikacje, takie jak Five Minute Journal, Day One Journal czy Penzu.
Z ciekawostek, w internecie znaleźć można również firmy, które stworzą cyfrową kopię Waszego papierowego dziennika.
Komentarze: 1
Zawsze fascynuje mnie Twoja fascynacja z notatnikami. Sam uwielbiam je, ale nie potrafię zmusić się do systematycznego pisania – po jakimś czasie o nich zapominam, a jak już sobie przypomnę, to odkładam na później, bo już tak wiele rzeczy pominąłem, że nie ma to sensu. Co jest bez sensu oczywiście, ale miło poczytać o wrażeniach z nimi od osoby, która nie ma tych problemów. Poniekąd zastępuje mi to własne niedbalstwo.